Sobota. Piękna, słoneczna pogoda, termometr wskazuje prawie 30 stopni na plusie. Idealne warunki, żeby zjeść coś dobrego. Miejsce akcji: ulica Wiślana 57, osiedle Naturalis w Łomiankach Dolnych. Piknik z food truckami, zorganizowany przez firmę RONSON Development dla mieszkańców Łomianek.
Na początku była tylko łąka:
Później pojawiła się scena, stoliki i namioty oraz trampolina i kula dla dzieci:
Kiedy teren był przygotowany zajechały gwiazdy:
Podnieśli klapy, odpalili grille i nad całym terenem rozeszły się cudowne zapachy. Oczywiście skorzystaliśmy z faktu, że food trucki gotowe do działania były jeszcze przed oficjalnym startem imprezy i czym prędzej ruszyliśmy coś zjeść. Zaczęliśmy po kolei. Pierwszy był
SZERDELEK – Charakterny Cymes.
Opisywaliśmy już kanapki z polikami, kiełbasami i gęsiną, więc wreszcie mogłem skosztować kanapki, która od momentu gdy tego food trucka poznałem chodziła mi po głowie – Kolanko Blondynki (16 zł). W grillowanej bułce zamknięto sałatę i 150 g długo warzonej delikatnej goloneczki. Dodatki wybieramy sami, ja nie chcąc zbytnio przykryć smaku mięsa zdecydowałem się tylko na cebulę i kiszonego ogórka. Jako sosy wybrałem musztardę i sos chrzanowy.
Bułkę poprawili od czasu gdy jadłem u nich na warszawskim zlocie. Chrupiąca, gorąca i trzymająca wszystko w kupie. Sałata jak sałata. Była. Cebulka i ogórek doskonale komponowały się z głównym składnikiem, czyli świetnie doprawioną, bardzo delikatną goloneczką.
Sosy także idealnie dobrane, więc z apetytem zjadłem do ostatniego okruszka. Pyszne.
Drugi w kolejce food truck to
Onegdaj jedliśmy tam przepyszną kanapkę z wołowymi policzkami, tym razem zdecydowaliśmy się spróbować burgera. Moja żona wybrała dla nas BlueMangoBurger (19 zł). Wyglądał zacnie, choć nie ukrywam, że w pierwszej chwili miałem mieszane uczucia, kiedy zobaczyłem bułkę. Nie wyglądała na taką, co utrzyma tego olbrzyma w jednym kawałku:
Na szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne. Pieczona na zamówienie bułka okazała się nie tylko wytrzymała, ale i pyszna. Smak samego burgera doskonały. Idealnie wygrilowane, doprawione odpowiednio mięso świetnie współgrało ze smakiem słodkiego mango. Jest to jedyny burger w ofercie BH&P, który nie zawiera cebuli. I powiem Wam, że nie brakowało mi jej tutaj. Niczego w tej kanapce bym nie zmienił i polecam spróbować samemu.
Wspomnę jeszcze, że BH&P poił spragnionych rewelacyjnym napojem własnej produkcji z imbirem i miodem. Wypiliśmy kilka kubków :)
Obok Burning Hands & Plates stanął food truck
Nieco zmieniona oferta (brak np. zapiekanek na słodko) zmusiła mnie do uważnego przeczytania menu. I dobrze, bo zobaczyłem zapiekankę o nazwie, która wywołała u mnie przyspieszone bicie serca i ślinotok. Jeśli coś nazywa się Atak Serca to MUSZĘ tego spróbować. Ponieważ przede mną były jeszcze dwa food trucki do odwiedzenia, poprosiłem o małą (7 zł). W składzie znajdziemy wszystko co najlepsze, a więc: grzyby, ser, bekon, kiełbasę, kebab i cebulę. Do tego sos chrzanowy, cebulka prażona i szczypiorek. Czy to się mogło nie udać? Nie. Było zjawiskowo pyszne :)
„Skoro przeżyłem Atak Serca, to przeżyję i coś na słodko” pomyślałem sobie i podszedłem do
gdzie drogą kupna nabyłem ciacho z masłem orzechowym (11 zł). Czemu akurat takie? Bo wersje wytrawne Ciacha sprzedają wyłącznie w tygodniu, a ja mimo wszystko nie jestem jakimś przesadnym zwolennikiem słodyczy (nie dotyczy skrzydełek w miodzie). Pomyślałem, że połączenie słonego masła i słodkiego ciasta może być ciekawe.
Okazało się, że miałem rację (co potwierdziły liczne owady latające momentalnie pojawiając się znikąd i atakując moje ciacho). Smak świetny, kto próbował ten wie, kto nie próbował niech czym prędzej nadrobi. Ciacho dało mi niezłego kopa energetycznego i udałem się do ostatniego (last but not least!) fodd trucka, czyli
gdzie skorzystałem z promocji i za jedyne 20 zł nabyłem zestaw dwóch kiełbasek (currywurst i käsekrainer) oraz małą porcję belgijskich frytek.
Kiełbasy i frytki z Wurst Kiosku wielbię miłością bezprzykładną. Currywurst jak zwykle okazał się cudowny, maczany w sosie curry zniknął z tacki szybciej niż bym sobie tego życzył, käsekrainer wzbogacony niemiecką musztardą i takimż keczupem również długo nie zagościł na talerzyku. Frytki absolutnie perfekcyjne, co potwierdziła mieszkanka osiedla Naturalis, rodowita Belgijka, która wzięła sobie dużą porcję i zjadła wszystko do ostatniej frytki wydając przy tym sapnięcia pełne uznania. Gwoli ścisłości to wyznała, że wolałaby żeby były smażone w łoju wołowym, ale poza tym nie ma im nic do zarzucenia.
Najedzeni siedzieliśmy na leżakach obserwując szalejące (pod fachową opieką) dzieciaki, dla których największą atrakcją okazała się trampolina.
Podsumowując: Otoczenie pikniku fantastyczne – cisza, spokój, dużo zieleni i ładne osiedle, aż się chce tam zamieszkać. Food trucki nie zawiodły i karmiły fantastycznie. Szczególne uznanie dla dwóch panów, którzy przyszli na samym początku i uczciwie próbowali wszystkiego :)
Na koniec podziękowania:
- dla firmy RONSON Dewelopment za użyczenie terenu
- mieszkańców Łomianek, którzy pojawili się na Pikniku, mimo iż pogoda i dzień tygodnia zachęcały raczej do wyjazdu nad wodę
- food trucków, które jak zwykle stanęły na wysokości zadania i karmiły uczciwie i bardzo smacznie.
- dla teamu Street Food Polska za profesjonalny montaż i demontaż stołów, namiotów, sceny oraz opiekę nad dzieciakami