Dzisiaj pierwsza relacja z Żarcia na Kółkach. Zaczynamy od klasyki, czyli kanapek. Na tapetę poszły policzki i ozorek.
Kanapka z policzkami od Burning Hands & Plates (20 zł):
Marcin Malinowski:
Jako, że na zlot dotarliśmy parę minut przed otwarciem, nie wszystkie food trucki były w pełni przygotowane do obsługiwania gości. Jednak z pomocą przyszedł nam Burning Hands & Plates ze swoim debiutem – policzkami wołowymi długo duszonymi w piwie, z dodatkiem marchewki, odrobiny cebuli, świeżym imbirem, kapustą kiszoną, podane w gorącej ciabacie (20zł). Do tego dobieramy sobie jeden sos ( czosnkowy, średnio ostry bądź ostry ). Właściciele ostrzegli nas, że ostry sos to w gruncie rzeczy samo jalapeno i habanero, dlatego żeby całkowicie nie przykryć smaku delikatnych policzków zdecydowaliśmy się na średnio ostry sos + kilka papryczek jalapeno do środka. Czekamy parę minut, w czasie których robimy szybką rundkę, żeby sprawdzić co będzie nas czekało w dalszej części dnia i w końcu po paru minutach dostajemy kanapkę. Jest naprawdę słusznych rozmiarów – szczelnie wypełniona dodatkami, można powiedzieć nawet, że zbyt szczelnie, ponieważ policzki aż wyciekały z bułki – oczywiście dla nas był to tylko powód do radości.
Jeżeli chodzi o ciabattę – jest naprawdę dobrze – gorąca, smaczna, chrupka z zewnątrz, miękka w środku. Może chwila dłużej na grillu sprawiłaby, że nie nasiąkała by tak bardzo sosem z policzków, ale akurat w tym przypadku nie wyszło jej to na złe.
Teraz kilka słów o policzkach. Naprawdę kilka, ponieważ jakby nie szukać, to nie ma się do czego przyczepić. Świetne, delikatne, lekko słodkie od piwa, rozpływające się w ustach mięso, złamane papryczkami jalapeno – to coś, czego każdy powinien w swoim życiu spróbować. Jeżeli ktoś nie miał w swoim życiu doświadczeniem z tego typu mięsem, to myślę, że będzie to bardzo dobre miejsce aby poznać jego smak. Ze swojej strony polecam.
Żorż:
Co tu można dodać? Policzki wołowe uwielbiam, jadam je przy każdej okazji, a nie ma ich wiele, bo na razie policzki mało są jeszcze u nas popularne. Mam nadzieję, że to się zmieni, bo mięso jest (dla mnie) lepsze niż polędwica a cena dwa razy niższa. W tej kanapce policzki smakowały świetnie: niesamowicie delikatne i soczyste, z wyraźnie wyczuwalnym posmakiem piwa, idealnie przełamane ostrymi papryczkami i cebulką, podkręcone imbirem i leciutko zakwaszone kapustą, do tego dobry sos i grillowana ciabatta. Czego chcieć więcej? Będę wypatrywał ich trucka żeby skosztować innych rzeczy z menu.
Marcin Chyżego Woła zaliczył już na wszelkie możliwe sposoby, ja jednak obiecałem sobie, że przynajmniej jedną kanapkę u nich kupię. Urzekła mnie bowiem idea komponowania prostych, opartych na wołowinie kanapek. Jak w mojej ulubionej – philly cheese steak, dwa, góra trzy składniki i bułka. A ponieważ oprócz policzków darzę gorącą miłością ozory we wszelkiej postaci to zaordynowałem sobie kanapkę z ozorkami właśnie. Połówkę (7 zł), bo w planach przecież mieliśmy odwiedzenie jeszcze kilku food trucków.
Byłem pierwszy, więc szybko dostałem swoją kanapkę:
Genialna. Po prostu. Ozory skarmelizowane, bardzo delikatne, do tego sosy: chrzanowy i musztardowy i konserwowy ogórek. I już. I więcej do szczęścia nie potrzeba. Zapakowane w grillowaną bułkę smakują bosko. Prosta i cudowna kanapka. Polecam gorąco.
Burning Hands&Plates na Facebook: https://www.facebook.com/BurningHandsAndPlatesfoodtruck
Chyży Wół na Facebook: https://www.facebook.com/ChyzyWol