Wiecie jak to jest – każdy będzie mówił, że się przykłada, że robi sam wszystkie składowe dania, że eko, że bio, że jakość etc. A często w realu okazuje się, że jednak produkt końcowy jest co najwyżej średni. Ale nie w tym wypadku!
uWędzonych zaprosiliśmy do Łodzi na zlot w EC1. Zdjęcia ich kanapek nie powiem – budziły szacunek i zachęcały do spróbowania. Ale zdjęcia to jedno, a rzeczywistość drugie. Nie pozostało mi nic innego, niż samemu się przekonać.


Zacząłem od Nie Pal Mostów, czyli kanapki z wędzonym mostkiem wołowym, domowymi piklami (ogórkiem i chili) oraz sosem BBQ. Wg opisu, bo aktualnie do kanapki dodawany jest również majonez truflowy (własnego wyrobu oczywiście). Trochę się bałem, że intensywność trufli przykryje smak mięsa, ale na szczęście to cudownie kruche mięso dominuje w smaku kanapki. I to do samego końca. Pikle i sosy świetnie podkreślają smak, nawilżając jednocześnie całość.


Duże brawa za bułkę, która jak się dowiedziałem pieczona jest na zamówienie wg autorskiego przepisu. Nie tylko dobrze utrzymuje w kupie składniki, ale również świetnie smakuje. I co najważniejsze – jest lekka w odbiorze, nie czuje się ciężaru, jaki czasami towarzyszy nam po zjedzeniu chociażby burgera.

Rozochoceni zamówiliśmy Kurzą Melodię, w której główną rolę gra świetnie doprawione, soczyste mięso z udka kurczaka w formie „pulled”. Smak uzupełniają sosy: aioli i BBQ oraz coleslaw z czerwonej kapusty. Świetna kanapka!



Jestem wielkim fanem piątej ćwiartki, więc obecność w menu kanapki o nazwie Cheek To Cheek bardzo mnie ucieszyła. Szarpane policzki wołowe, sos aioli i majonez truflowy, chrupiąca cebula, pikowane chili. Po prostu cudo! Kanapka jest bardzo mięsna w smaku, soczysta, nie ma co się rozpisywać – tego po prostu trzeba spróbować.



Psst!rami, czyli kanapka z pastrami. Wiecie jak trudno zrobić ten kawałek mięsa. Żeby nie był gumowaty, tylko kruchy. Żeby nie wysechł na wiór, tylko zachował soczystość. Tutaj dostajemy naprawdę mistrzowskie pastrami – dobrze uwędzone, kruche i soczyste. A do niego ogórki pikowane, majonez koperkowy i nieco truflowego. I już, bo naprawdę nic więcej nie potrzeba by wynieść tę kanapkę na wyżyny street foodu. To zdecydowanie jedna z najlepszych kanapek z pastami, jakie jadłem. A przy tym odbiega mocno od sztampowych połączeń smakowych. Sztos!



Nie zdążyłem spróbować Owcy Ofiarnej z szarpaną jagnięciną, nad czym boleję, ale na szczęście jesteśmy z ekipą „po słowie” i w przyszłym sezonie będziecie ich mogli często u nas spróbować. Ja już nie mogę się doczekać.
Podsumowując: taki street food kocham, taki chcę promować, co niniejszym czynię. Jeśli ktoś nie wierzy, że street food może być na poziomie restauracyjnym, a nawet ten poziom przeskoczyć, to niech zajrzy do tego trucka. Mięsa są nieco inne niż te, które zjecie np w Pastrami Summer, ale równie dobre i z równie wielką pieczołowitością przygotowywane. Jeśli polski street food będzie szedł w takim kierunku, to jestem spokojny o jego przyszłość.
P.S. Mają również dwa lokale stacjonarne z szerszą ofertą niż w food trucku, w Sopocie i za moment we Wrocławiu. Coś czuję, że po sezonie zrobię sobie wycieczkę do Trójmiasta albo Wrocka.
uWędzonych – ul. Grunwaldzka 8-10 B/1LU, 81-759 Sopot
Facebook – https://www.facebook.com/uwedzonych
WWW i menu – https://uwedzonych.pl/