Kaszpir:
Dwa lata temu jakiś głodny foodtruckowiec otworzył swój pierwszy lokal w Warszawie, w którym zaczął serwować dania na bazie kury. Skrzydła i piersi w glazurze, tempurze, fryturze czy panierce, które skradły niejedno hipsterskie serce.

Kilka dni temu przyszła pora na sequel. Czyli drugą lokalizację w mieście, tym razem na mokotowskim mordorze, w jego sypialnianej części i samym centrum małego zagłębia streetfoodowego na ulicy Obrzeżnej.

Lokal znacznie większy od małej knajpki przy Nowolipkach, z obsługą przy stolikach, które łącznie pozwolą przysiąść aż sześćdziesięciu zgłodniałym duszom. Kolonel Mateusz z ekipą zdecydowali się także na otworzenie kuchni i pokazanie (za szybą i dobrą wentylacją) całego procesu przygotowywania dań. Już w weekend otwarcia okazało się, że czeba czekać, ale nie zraziło to Kaszpira do wypróbowania nowości, które ostatnio pojawiły się w menu.


Najnowszą nowością okazały się być gofry czyli waffles z mega udkami serwowane w trzech wersjach. Po przestudiowaniu menu najbardziej przypadła mi do gustu wariancja z awokado i z boczkiem (28 złotych). Oprócz nich daniu towarzyszy jeszcze syrop klonowy oraz baza w postaci gofra, który jest czymś pomiędzy wersją wytrawną a słodką. Zacznę od uda, bo rozmiarami przypomina spory kotlet składający się z panierowanych i połączonych ze sobą kilku udek bez kości, serwowanych przez Wietnamczyków na stoiskach na nadwiślańskich bulwarach. Niestety ułożenie go na wierzchu gofra w żaden sposób nie ułatwia konsumpcji, którą chciałoby się zamknąć w czterech solidnych kęsach, na które da się podzielić gruby placek. Jeśli chodzi o inne smaki, to z wierzchu dostajemy jeszcze muśnięcie piklowaną cebulą (trochę mało wyrazistą w smaku) a pod spód serek o smaku awokado (również bez wybijającej się nuty) i na szczęście kawałki soczystego bekonu, które wraz z syropem klonowym naprawdę fajnie dopełniają smak gofra. Być może tego dnia moje kubki nie były zbyt wyostrzone a może jeszcze potrzeba czasu na dopracowanie, ale sam pomysł na sycące lunchowe danie jest przedni. Oczywiście z podwójnym bekonem i bez trujących ? roszponek czy innych niepotrzebnych warzyw. No chyba, że kolendra ?



Jak wspomniałem w menu będą stale dostępne także bardziej deserowe wersje waffles, nie różniące się ciastem a jedynie dodatkami…

… spośród których szef kuchni nie zapomniał o najważniejszym, czyli boczku. ?
Przejdźmy do sajd diszów. Tu zaszła dobra zmiana i obecnie w ofercie jest ich znacznie więcej.

Z racji powiększenia się rodzinnego grona wegetarian przyszło nam nie raz mierzyć się z ofertą przystawek i mogę stwierdzić jedno. To są absolutnie ulubione przekąski moich dziewczyn. Znakomita panierka i odpowiednia temperatura frytury potrafią uczynić cuda z kulkami mozarelli (16 złotych), żulapiniopoppersami (nadziewanymi cheddarem – 15 złotych), kalafiorkami buffalo (9 złotych) czy obłędnymi czipsami z batatów (7 złociszy). W zasadzie każda nasza wizyta (o ile oczywiście startery były dostępne, bo w Kurze wszystko jest robione na świeżo) kończyła się zamówieniem zestawu combo za 39 złotych.
Dla przypomnienia jeszcze pozostałe pozycje z menu (doszła jedna kanapka, którą mam nadzieję szybko przetestować). Teraz pora, byście sami przetestowali je w którymś z dwóch lokali. Mateusz obiecał, że dostawy ruszą niezwłocznie, więc i leniwi będą mogli porównać opis z rzeczywistością.



Kaszpir poleca.
A jak ktoś czuje niedosyt, obszerny wpis o Kurze może przeczytać sobie także tutaj.
Żorż:
O Kurze na Nowolipkach pisaliśmy tutaj 3 razy. Ostatnio Mateusz otworzył drugi lokal, tym razem na Obrzeżnej.Wpadliśmy tam z Marcinem z bloga Jaja w Kuchni.

Lokal jest fajnie urządzony (jeszcze nie wszystko jest zrobione, dojdą m.in. dekoracje), bez zadęcia, na luzie, mnie zachęca by wejść i posiedzieć przy dobrym kurczaku. Za moment dostaną koncesję, więc będzie można wypić także craftowe piwa, a na razie można wnieść własne.



Ale nie przyszliśmy tam przecież kontemplować ściany, tylko coś zjeść. Menu w Kurze nr 2 jest dość obszerne, ale Mateusz zapowiada jego poszerzenie, mi.n. o weekendowe zestawy.

Na start wzięliśmy dwie świetne lemoniady – mango i z marakui. Mango słodsza, marakuja mniej.

A potem zaatakowano nas przystawkami. Było w czym wybierać – dwa rodzaje frytek, mozzarella balls, jalapeno poppers, czipsy z batata, dwa rodzaje sałatki coleslaw, sosy…

Wjechały także kurczaki w kilku postaciach – skrzydełka w glazurze i panierce oraz stripsy.


Wszystko pyszne. Frytki stekowe i frytki z batata to doskonałe uzupełnienie kurczaków…



Jalapeno poppers uwodzą pikantnością papryczki złamaną łagodnością sera…


… Mozzarella Balls to chrupiące ciasto i miękkie wnętrze…


Skrzydełka kuszą glazurą – ostrą i łagodną…



… ale i te w panierce smakują świetnie:

Bardzo fajnie chrupią czipsy z batata. Dobrze też łączą się z sosami i coleslawem.

Miłośnicy stripsów także się nie zawiodą. Chrupiąca panierka i soczyste mięso plus dobre przyprawy to znak firmowy Kury:



Zrezygnowaliśmy z kanapek, bo najbardziej ze wszystkiego chciałem spróbować czegoś, co pokochałem w USA – Chicken & Waffles:

Do wyboru mam trzy pozycje (za moment dostępna będzie też czwarta z menu deserowego plus kompozycje weekendowe). Odpuściliśmy wersję Original, ale wzięliśmy Awokado – Boczek i Buffalo Gofr:

Porcje są potężne. Na każdym waflu ląduje panierowane udko z dodatkami. Awokado – Boczek to duża kula awokado z serkiem, panierowane udko kurczaka, syrop klonowy, piklowana cebulka, szczypiorek i smażony bekon:



Nie jestem fanem awokado ani guacamole, więc tylko spróbowałem. Naprawdę niezłe, ale wolę bez ;) Chrupiąca panierka i soczyste mięso idealnie mi smakowały w połączeniu ze słonym boczkiem i słodkim syropem klonowym. Cebulka chrupała i dawała leciutki kwaskowy posmak.

Buffalo Gofr to moim skromnym zdaniem świetne połączenie. Kwaskowość pikli fajnie pasuje do lekkiej pikantności sosu Buffalo, który w sumie również jest lekko octowy.


Podsumowując: Kura nr 2 spełniła moje oczekiwania w 100%. Będę uważnie obserwował oferty weekendowe, być może pojawią się również śniadania. Osobiście czekam na gofra z jajkiem i bekonem do kurczaka oraz klasykę amerykańskiej kuchni, która aż prosi się o obecność w menu – chicken fried chicken with gravy. Po rozmowie z Mateuszem wiem także, że oprócz kurczaków w menu pojawi nie inne mięso. Jakie i w jakim zestawieniu? Myślę, że dowiecie się już niebawem. Obserwujcie ich fan page i wpadajcie do lokali. Warto!
Kura – ul. Nowolipki 15, Warszawa oraz Obrzeżna 3, Warszawa (obok Chef House)
Kura na Facebooku: https://www.facebook.com/pg/restauracjakura