Tę sieć znałem, podobnie jak opisane wcześniej Applebee’s, z poprzedniej wyprawy (również TUTAJ). Nie skłamię, jeśli powiem, że już od pierwszej wizyty wskoczyła u mnie do czołówki ulubionych sieci w USA. Specjalizują się w kanapkach. Nie zjecie tutaj śniadania ani obiadu, ale o każdej porze dnia i nocy dostaniecie naprawdę dobre kanapki.
Wszystko zaczęło się w 1964 roku. W tamtych latach jeśli chciałeś zjeść coś na szybko, wybierałeś głównie hamburgery. Ale założyciele ARBY’S, Leroy i Forrest Raffel, mieli ochotę na coś innego. Otworzyli sklep z kanapkami w Boardman w stanie Ohio, który podawał gorące, świeżo robione kanapki z wołowiną, serwowane tak szybko, jak burgery z fast foodów. W 1965 roku ARBY’S otworzył pierwszy lokal franczyzowy. W 1971 roku zadebiutowała ich flagowa kanapka Roast Beef. Od tamtej pory klasyczna, wolno pieczona wołowina, w całości jest przygotowana i marynowana w ten sam sposób. Znajdziecie ją w wielu kanapkach w menu ARBY’S. W 1978 roku narodziła się legendarna kanapka Beef’N’Cheddar. Do klasycznej wołowiny dołożono sos serowy z cheddara, czerwoną cebulkę, a całość zapakowano w cebulową bułkę. W 2005 roku pojawił się w ofercie corned beef, a w 2011 stek z angusa. Pieczony indyk wszedł do menu w 2012, natomiast brisket smokhouse, czyli wędzony w teksańskim stylu przez minimum 13 godzin mostek wołowy pojawił się w menu w 2013 roku.
Pierwsza nasza wspólna wizyta w ARBY’S zaowocowała zamówieniem loaded curly fries, smokehouse brisket i classic beef’n’cheddar.
Loaded curly fries, to coś, czego obecne w Polsce sieciówki nie potrafią zrobić jak należy. Sami porównajcie serwowane u nas loaded fries z tymi z ARBY’S:
W misce mamy nie tylko usmażone na chrupko ziemniaczane sprężynki, ale także sos serowy, bekon i świetny sos parmesan peppercorn ranch oraz BBQ. Mocne w smaku, słone, sycące.
Smokehouse brisket. Mostek wołowy (wędzony co najmniej 13 godzin w smokerze) przekładany wędzoną goudą, chrupiącą cebulą, sosem majonezowym i BBQ. Brzmi dobrze? A uwierzcie, że smakuje jeszcze lepiej.
Beef’N’Cheddar. W menu występuje w bułce, my dostaliśmy go w tostowym chlebie. Między grube kromki zgrilowanego chleba włożono skrojony cieniutko rostbef, serowy sos z cheddara, krążki cebulowe i czerwony sos ranch. Nie wiem, jak smakowałaby ta kanapka w cebulowej bułce, jak widnieje na zdjęciach na oficjalnej stronie ARBY’S, ale wersja z grillowanym tostem była pyszna.
Całość popijaliśmy szejkami i wiele mieliśmy z tego uciechy.
Drugi raz wpadliśmy do ARBY’S krótko przed powrotem. Tym razem zamówiliśmy Reubena i dwa gyrosy w picie – Roast Beef Gyro i Traditional Greek Gyro z indykiem.
Zacznę od Reubena. Żytni chleb (marble rye) przełożono plasterkami corned beef (marynowany mostek wołowy), serem swiss, kapustą kiszona i sosem Tysiąca Wysp. Bardzo smaczna kanapka, chociaż oczywiście do tej z Katz’s Deli jej bardzo daleko. Niemniej jak na sieciowa wersję – bardzo OK.
Gyros. Zarówno wersja z rostbefem, jak i ta z indykiem bardzo mi smakowały. Mięso było soczyste, świeże warzywa dobrane idealnie, przyprawy również. Troszkę przypominało to nasz kebab, ale było lżejsze i chyba jednak smaczniejsze. Po prostu dobre kanapki z mięsem zapakowane w pitę. Jeżeli chcecie kanapkę mocniej zbliżoną w smaku do naszych kebabów, poproście o mięso gyros.
Podsumowując: lubię ARBY’S i na pewno podczas następnego wypadu do USA jeszcze do nich wpadnę. Jak na sieć fast foodową prezentują naprawdę wysoką jakość, a smak ich kanapek idealnie trafia w mój gust. Znajdziecie ich w większości stanów, więc jeśli gdzieś zobaczycie lokal z szyldem ARBY’S wpadnijcie i sami oceńcie. Ja jestem na tak.
ARBY’S – https://arbys.com
Partnerami wyprawy są:
Polsko – Słowiańska Unia Kredytowa.
Patronat medialny nad wyprawą objął Dziennik Związkowy z Chicago.