Nie często na blogu goszczą restauracje. A jeszcze rzadziej restauracje z górnej półki. Jednak krakowski Karakter to lokal zdecydowanie wart opisania.
Zaczęliśmy od przystawek. Tatar ze strusia, krem z kiszonej kapusty i wędzonej słoniny oraz pasztet z byczych jąder. Do picia świetne lemoniady.
Wiedziałem, że muszę spróbować ich tatara ze strusia. Co ciekawe dodatki pozostają w naszej gestii. To dobre posuniecie, bo możemy zjeść tatara klasycznego, albo „stuningować” go mocno nieszablonowo. Ja zdecydowałem się na paloną gorgonzolę, balsamico modena, żółtko confit i bagietkę korzenną z masłem pietruszkowym.
Grubo siekane mięso smakowało obłędnie. Struś był raczej delikatny, więc wyrazista gorgonzola podkreślała tę delikatność. Bardzo smaczny starter, na który chce się wracać.
Kapitalny okazał się Krem z kiszonej kapusty i wędzonej słoniny. Słony i kwaskowy jednocześnie, bardzo wyrazisty. Smak łagodził nieco grillowany bakłażan.
Pasztet z byczych jąder podano z kremowym sosem z orzechów laskowych, musem z winogron z rozmarynem i palona bagietką. Znowu mocny smak pasztetu, słodki sos i wytrawne winogrona idealnie się uzupełniały. Sztos.
Następnie na stolik zawitały: Podpłomyk z keczupem z dyni i Sznycel z grasicy końskiej.
Podpłomyk nas nieco rozczarował. O ile zestaw dodatków na nim był smakowym strzałem w dziesiątkę, bo keczup z dyni świetnie podkreślał wędzony ozorek wołowy i bundz, a zioła i słonecznik dawały aromat, o tyle samo ciasto nie udźwignęło wilgotności i ilości składników. Dużo lepszym wg mnie rozwiązaniem byłoby podanie podpłomyka obok, zachowałby wtedy chrupkość, a tak smak ciasta „utonął”, a i chrupkość znikła.
Za to sznycel z grasicy – klękajcie narody. Było to jedno z najlepszych dań, jakie jadłem w życiu. Delikatna grasica zamknięta w idealnie chrupkiej panierce, do tego płatki wyrazistego parmezanu i aromatyczny groszek z koprem włoskim, cebulą i miętą oraz odświeżający młody imbir. Cudo.
I jeszcze flaki wołowe w oliwie z czosnkiem i majerankiem, a do nich bułeczka maślana z majerankowym creme fraiche i parmezan. Palce lizać, chociaż sposób podania mocno odbiegający od klasycznego.
Pora na deser. A nawet dwa desery, bo nie mamy wyrzutów kalorii.
Sernik z koziego sera z białą czekoladą, lody z buraków, brownie i orzechy włoskie. Cud, miód i orzeszki. Słono-słodko-wytrawnie. Niesamowite połączenie!
Lody z prażonego słonecznika w smaku przypominały dobrą chałwę. ich otoczenie to krem pomarańczy z chili i liście kolendry. Mocne, świeżo – pikantne przełamanie słodyczy lodów.
Podsumowując: Karakter to nie jest miejsce tanie, ale serwowane tam jedzenie warte jest wydanych pieniędzy. Zresztą naklejka Michelin nie wzięła się znikąd ;) Polecam, zdecydowanie jedno z najlepszych miejsc, w jakich byłem.
Karakter – Brzozowa 17, Kraków