W zeszłym roku zimowa oferta North Fish była dla mnie najlepszą sezonową ofertą tej sieci. W tym roku oferta zimowa jest niemal taka sama. Niemal, bo są małe zmiany. Czy na lepsze czy na gorsze, o tym przeczytacie w naszej potrójnej recenzji.
Arek Tysiak: Uważni fani North Fish na pewno zauważyli rebranding jaki przeszła marka. Pojawiło się nowe logo, sporo ciekawych ofert kuponowych, nowe pozycje w menu, a także zmiana podejścia do nazewnictwa akcji tematycznych. Rok temu raczyliśmy się ofertą „Vinter”, w tym natomiast jest to już swojska „Zima”. A jak zima, trzeba się grzać. O tej porze roku North Fish rozpieszcza nas więc nieco pikantniejszymi daniami, które… gdzieś już widziałem. Wręcz przeżyłem swoiste deja vu.
Podejście do nowej oferty zaczynam od realizacji trzech kuponów – na wytęsknioną zupę serową, Fishburgera zimowego i kuleczki serowe oraz Panna Cotta z musem z czarnej porzeczki. Taki porządny czwartkowy obiad. Przygotowanie moich dań zajmuje doświadczonej załodze Manufaktury kilka chwil, deser dobieram z lodówki, znajduję stolik, czas na degustację. Zupa serowa. Tak jak rok temu, tak i teraz zaskakuje mnie kremowym, bardzo serowym smakiem. Wydaje się być lekkim starterem, jednak naprawdę można nią zasycić głód. Oczywiście serwuje się ją standardowo z grzankami, których zapomniałem zabrać, jednak nie chce mi się wracać z tacą po zgubę i jem zupę na czysto. Mogę ją polecić z czystym sumieniem.


W międzyczasie przegryzam kuleczki serowe. Jak w zeszłorocznej odsłonie pasowały mi ziemniaczane Rösti, tak nowa przekąska bije je na głowę. Gruba, chrupiąca panierka skrywa aksamitnie serowe wnętrze, przypominające w smaku intensywną dawkę żółtego sera wymieszanego z ricottą, podkręconą dodatkowo kawałeczkami papryczki jalapeno. Moc jest ze mną! Absolutne wow i pokłony.

Fishburger zimowy nie uległ żadnej zmianie. Podobnie jak przed rokiem, znajdziemy w nim kawałek panierowanego mintaja, kwaszoną kapustę, placek ziemniaczany, sos ziołowo-czosnkowy, a całość zamknięta w rustykalnej bułce. Próba sensoryczna. Gryzę raz po całości, raz staram się dziabnąć każdy ze składników z osobna i prawdę mówiąc, nadal do mnie ta pozycja nie przemawia. Brakuje jakiegoś wyrazu, buła znów się mocno smakowo wybija, choć całe szczęście soczysta ryba nie zginęła w natłoku dodatków. Mimo wszystko za bardzo się nie polubimy. Nie i koniec.

Co innego z deserem. Słodycz i lekkość Panna Cotta jest wspaniale równoważona przez wyraźnie kwaskowy mus z czarnej porzeczki. Choć deser jest chłodny, gorąco go polecam. Najedzony po uszy wytaczam się w kierunku tramwaju, by wrócić z nowymi siłami następnego dnia.

Piąteczek staje się dla mnie dniem ryby. Dziś randeczka z mintajem w dwóch odsłonach – Hot & Cheese oraz Red Onion, a na popitkę nowe smoothie porzeczkowe.

Jako że dodatki do dań głównych opisywałem wielokrotnie, biorę je tym razem na osobnym talerzu, tak by stanowiły jedynie uzupełnienie konsumpcji. Skupiam się na dwóch odsłonach mintaja serwowanych na moje życzenie obok siebie.

Na pierwszy ogień idzie mintaj Hot & Cheese. Rok temu pod kołderką z sera znalazłem plastry jalapeno i cebulowy, pikantny sos. Kompozycja ta przeszła jednak przeobrażenie. Zamiast pokrojonego jalapeno, dodano całą papryczkę piri-piri, niczym pikantną wisienkę na torcie, a na wierzchu sera skrywającego cebulowy sos pojawiły się płatki suszonego chilli. Nowa odsłona okazuje się jeszcze lepsza od oryginału. Uderzenie pikantności jest mniejsze, dodatkowo kapsaicynowi słabeusze mogą łatwo pozbyć się piri-piri i cieszyć się intensywnym smakiem soczystego mintaja w chrupiącej panierce, okraszonego rozgrzewającą kołderką. Świetny!

Mintaja Hot & Cheese konsumuję na zmianę z wersją Red Onion, która zastąpiła zeszłorocznego mintaja z porem. Czerwona, świeżo siekana cebula nadaje przyjemnej chrupkości, sos przypomina nieco tzatziki podkręcone cebulowym uderzeniem, co niezwykle mi odpowiada. North Fish, więcej takich połączeń smakowych, najlepiej na stałe w menu!

Mintaje popijam smoothie łączącym porzeczki z odrobiną soku pomarańczowego oraz bananem. Jest gęste, przyjemnie kwaskowe, mocno owocowe, orzeźwiające i stanowi bombę witaminową. Mnie pasuje so much.

We wstępie mówiłem o deja vu. To deja vu jest jednak bardzo pozytywne, bo Vinter było świetną ofertą, a Zima wskoczyła na jeszcze wyższy poziom. Choć North Fish rozpieszcza nowościami aż do 10 marca, nie macie co czekać na ostatnią chwilę, tylko ruszajcie już dziś do ich restauracji. Wrócicie szybko po kolejną porcję mintaja. Obiecuję.
Michał Turecki: Trzeci już raz mam okazję degustować i oceniać dla Was zimową ofertę North Fisha. Zwykle jadałem w krakowskiej galerii Bonarka. Teraz wybór padł na Galerię Krakowską, do której było mi bardziej po drodze.



Jako że North Fish wysyła mi vouchery, to przetestować mogłem całą ofertę. Oprócz znanych z poprzedniej wersji zimowego menu – Mintaja Hot and Cheese, Zupy Serowej i Zimowego Fishburgera, spróbować możemy tej zimy również Mintaja Red Onion, kuleczek serowych oraz porzeczkowej Panna Cotty. Wszystko na talerzach prezentuje się naprawdę atrakcyjnie, ale jak wiadomo wygląd to nie wszystko. W jedzeniu zawsze smak jest najważniejszy. Czy i tym razem udało się North Fishowi pozytywnie mnie zaskoczyć?
Zacząłem od zimowej edycji Fishburgera składającej sie z panierowanego fileta z mintaja, kapusty kiszonej i placka ziemniaczanego oraz ziołowo-czosnkowego sosu. Co prawda nie przepadam za kanapkami, które łatwiej obejść niż przeskoczyć, to oceniam ją bardzo wysoko, bo wszystko w tej kompozycji do siebie pasuje. Mintaj jest chrupiący, soczysty i dość lekki jak na kawałek panierowanej ryby. Placek ziemniaczany jest przyjemnym wypełniaczem, delikatnym i o odpowiedniej konsystencji, a kiszona kapusta dopełnia smak, otulając wszystko delikatną kwasowością i przypominając jednocześnie domowe czy stołówkowe obiady, gdzie surówka z kiszonej kapusty niemal zawsze towarzyszyła smażonej rybie. Bardzo smacznie.

Następnie zdecydowałem się spróbować zupy serowej, wsypałem do środka dołączone do niej grzanki i przemieszałem. Gdy grzanki delikatnie nasiąknęły płynem, zabrałem się do jedzenia. Zupa okazała się chyba jeszcze smaczniejsza niż w zeszłym roku. Mam wrażenie, że receptura została dopracowana. Danie jest kremowe, delikatne, czuć w nim przyprawy, zdecydowanie nie jest mdłe. Wyczułem między innymi całkiem solidną porcję gałki muszkatołowej. Grzanki dodają chrupkości i przełamują idealnie gładką konsystencję. Bardzo fajna, mocno rozgrzewająca propozycja.

Tuż przed daniem głównym złapałem kulkę serową. Po rozerwaniu na pół, moim oczom ukazała się kremowa konsystencja z delikatnymi śladami jalapeno w środku. Całość jest dość pikantna, ser rozpływa się w ustach, a panierka przyjemnie chrupie. Jednak mnie swoim smakiem nie powaliła. Trochę kojarzyła mi się z podostrzonym serkiem topionym Hochland.


W końcu przyszedł czas na danie główne. Mintaja Hot and Cheese pamiętałem z poprzednich zim w North Fishu i byłem ciekaw, czy nad tym przepisem popracowano równie mocno, jak nad zupą serową. Okazuje się, że tak. Ryba jest zamknięta w chrupiącej panierce, wciąż soczysta i bardzo smaczna. Sos serowy jest dość pikantny, ale nie przysłania za mocno smaku głównej bohaterki dania. Wciąż wiemy, że jemy świeżą rybę, a nie kawałek tektury. W towarzystwie warzywnych dodatków, całość smakuje wyśmienicie.

Jako ostatniego z dań wytrawnych spróbowałem nowości, czyli Mintaja Red Onion. Okazał się on najsmaczniejszy z całego posiłku. Czerwona cebula, którą uwielbiam, jogurtowy sos i delikatna, chrupiąca na zewnątrz i soczysta w środku ryba. Doskonały zestaw dodatków podkreślił jej smak. Tak lubię najbardziej. I choć ostatnio mam coraz większą tolerancję na ostre smaki i coraz bardziej zaczynają mi one pasować, to właśnie na tę propozycję z nowego menu North Fisha wróciłbym najchętniej.


Już na sam koniec spróbowałem porzeczkowej Panna Cotty. Tutaj problem jest ten sam co ostatnio. Zarówno górna, jak i dolna warstwa deseru smakuje doskonale. Problemem jest skorupka tworząca się pomiędzy nimi, twarda i niespecjalnie apetyczna. Ale i tak dojadłem deser do końca.


Podsumowując, najbardziej smakował mi nowy Mintaj Red Onion, na drugim miejscu postawiłbym dopracowaną zupę serową, na trzecim Mintaja Hot and Cheese, na czwartym zimową edycję Fishburgera (głównie ze względu na trudność jaką miałem ze zmieszczeniem go w swoich ustach). Natomiast kulki serowe, choć powinny mi smakować bardzo, to zupełnie mnie nie przekonały.
Żorż: rok temu zima w NF totalnie trafiła w moje smaki. Nie było w zasadzie słabego punktu. Ucieszyłem się więc, że oferta ta wróciła. Nie ma sensu, bym powtarzał opinie z zeszłego roku na temat dań, które ponownie trafiły do menu, tym bardziej, że powyżej opisano je wyczerpująco. Skupię się więc na nowościach. Pierwszą z nich są serowe kuleczki. Wziąłem je w duecie z Fishburgerem Zimowym. Sama kanapka (podobnie jak rok temu) mi smakowała. Połączenie ryby, placka ziemniaczanego, sosu i kiszonej kapusty jest samograjem. Być może pikantniejszy akcent dobrze by tej kanapce zrobił, ale i ta łagodna wersja jest wg mnie bardzo OK. Jedyna uwaga – bułka. Jest nieco za mała i po pierwszym gryzie placek i ryba wyjechały mi poza kanapkę. A serowe kuleczki? Bardzo, bardzo smakowały mi w zeszłym roku rosti na ostro, ale serowe kuleczki to dla mnie sztos. Chrupka panierka i kremowe, pikantne wnętrze. Lubicie papryczki jalapeno nadziewane serem? To posmakują Wam te kuleczki. Doskonałe!





Zamiast mintaja z porem w tym roku mamy mintaja z czerwoną cebulką. Świeża cebula bardzo pasuje do ryby i sosu i właściwie nie ma sensu się rozpisywać więcej – to jest bardzo dobra pozycja i godny następca mintaja z porem.




Podsumowując: zimowa oferta w North Fish pozostaje moją ulubioną. Dobrze dobrane smaki, które idealnie trafiają w mój gust. Dla mnie bomba. Znowu.
North Fish – https://www.northfish.pl
Menu Zima 2019 – https://www.northfish.pl/128/promocje/zima