Ameryka w Wilanowie, czyli wizyta w Dunkin Donuts - Street Food Polska
close

Ameryka w Wilanowie, czyli wizyta w Dunkin Donuts

0udostępnień

Zapałałem do nich miłością podczas pobytu w USA. Słyną z pączków, ale mój pierwszy raz był z bajglem, hash browns’ami i normalną, mocną i smaczną kawą. O tę ostatnią trudno było w USA, przynajmniej w trasie. To co w dinerach nalewają z dzbanków kawą nazwać nie można, brunatna woda o smaku ściery z niemal zerową zawartością kofeiny Europejczykom na pewno nie przypadnie do gustu. Ratowałem się wizytami w McDonald’s lub Starbucks, aż odkryłem Dunkin Donuts. Przywiozłem sobie kilka paczek ich kawy i z przyjemnością pijałem wspominając trip po USA. Po co o tym piszę? Ano dlatego, że kiedy dowiedziałem się, że DD po długim okresie niebytu wraca na polską ziemię, wiedziałem, że muszę się do nich udać i porównać smak zapamiętany z USA z tym, co zaserwują w Polsce. I ciągle mi się nie udawało. Aż wreszcie po załatwieniu spraw biznesowych wygospodarowałem godzinkę i podjechałem na Wilanów, gdzie mieści się jedna z 5 (na razie) kawiarni pod znakiem DD.

Niestety, wymarzonego bajgla z jajkami i bekonem już nie było. Oferta na ciepło składała się z 4 zaledwie pozycji, z których wybrałem bajgla z kremowym serkiem i łososiem. Do tego zamówiłem małą (8 sztuk) porcję hash browns i małe latte swirl kokosowe.

IMG_7393

Po kilku chwilach odebrałem swoje zamówienie.

IMG_7387

Bajgiel podany oczywiście na ciepło, zdecydowałem się na klasyczne pieczywo, ale wybierać można spośród 5 rodzajów. Zwarty, mięsisty, dokładnie taki, jak jadłem w USA. Łososia dużo, serka także – nie mam uwag, smakował mi bardzo.

IMG_7389 IMG_7390 IMG_7391

Hash browns także nie zawiodły i smakowały mi podobnie jak amerykańskie. Gorące, soczyste, ziemniaczane – nic dodać, nic ująć. Swirl latte z wiórkami kokosa było dobrym zwieńczeniem posiłku.

IMG_7388

Donuty. W USA spróbowałem kilku spośród kilkudziesięciu chyba dostępnych smaków. Możecie się czepiać, że chemia, że polskie pączki lepsze – nie interesuje mnie to. Mnie donuty od DD smakują. Kojarzą mi się z tripem po USA i są to dobre wspomnienia. Wziąłem na wynos 12 różnych (44.50 zł).

IMG_7405

Moim zdecydowanym faworytem jest jedzony po raz pierwszy w USA pączek z nadzieniem Boston Creme (ten cały czarny), ale pozostałe również bardzo mi smakowały. Uwaga – dawka uderzeniowa cukru level master.

Podsumowując: żałuję, że nie ma ich w Kielcach. Wróciły (dobre) wspomnienia z USA, bajgiel z hash browns i kawą przypomniał mi pierwsze spotkanie z tą siecią. Czekam niecierpliwie na otwarcie kolejnych lokali, licząc po cichu na to, że może i Kielce znajdą się na liście.

Na koniec wrzucam jeszcze zdjęcia ulotek, myślę, że się przydadzą, bo na stronie DD próżno szukać cen.

P.S. W polskiej ofercie brak mi bajgla ze stekiem i jajkiem. Dunkin Donuts – jest szansa, że się pojawi, czy to typowo amerykańska pozycja nie przewidziana do naszego menu?

P.P.S. W środy w lokalach obowiązuje promocja – 6 donutów za 15 zł.

IMG_7407 IMG_7408 IMG_7409 IMG_7410 IMG_7411 IMG_7412 IMG_7413

 

Jedzenie na trasie – Restauracja Zodiak

Bułkęs – o takie kanapki nic nie robiłem…

Dodaj komentarz