Jak pewnie zauważyliście, jestem gorącym orędownikiem nowej mody. Chciałbym bardzo, aby po burgerach, nowym trendem w jedzeniu ulicznym stały się kanapki z mięsem. Burger przez swoją formę, nieco ogranicza, natomiast w przypadku kanapek, właściciele lokali czy szefowie kuchni mają możliwości ograniczone tylko własną wyobraźnią. Pierwszymi zwiastunami nowej mody, obok działających już jakiś czas warszawskich Pogromców Meatów, są pojawiające się coraz częściej różne wersje pulled porków. Wspominałem wielokrotnie w moich tekstach, że marzą mi się lokale z kanapkami. Nic więcej nie zrobiłem. A taki lokal pojawił się niedawno w Katowicach.
Jakiś czas temu znajomi z instagrama napisali, że otwierają miejsce z jedzeniem. Owszem, zdarzało mi się przejechać przez całe miasto, żeby zjeść ruskie w tym jednym konkretnym barze mlecznym, ale do innego miasta, tylko na posiłek jeszcze nie jechałem. Przekonali mnie dwoma słowami: pulled pork. Uwielbiam Pulled Porka za jego konsystencję, uwielbiam mięso rozpływające się w ustach, eksplodujące przy tym całą ferią smaków. Dodatki do pulled porka wcale nie są konieczne, takie mięso samo w sobie jest po prostu doskonałe. Zdarzają się jednak miejsca w których zarówno podstawa jak i dobrane do niej dodatki są tak dopieszczone, że człowiekowi na widok menu ślinianki zaczynają pracować intensywniej niż zwykle.
Nie umiałem odmówić i pewnego dnia wsiadłem w autobus z Krakowa do Katowic, żeby spróbować jak ta kanapka prezentuje się w wydaniu Bułkęsa. Trochę ponad godzinę później stanąłem w drzwiach lokalu. Podoba mi się ciemny wystrój wnętrza i świetny niewielki ogródek. Ale przecież nie o wystrój a o jedzenie tu chodzi.
Nie byłbym sobą gdybym wcześniej nie przejrzał menu. Zdecydowanie najsmaczniej dla mnie prezentowała się pozycja numer 5 na którą składa się około 200 gram szarpanej wieprzowiny, grillowany ser wędzony, szynka szwarcwaldzka, cebula piwna, sos musztardowy i dymka.
Kilka chwil po zamówieniu ląduje przede mną cudownie wyglądająca kanapka. Nie umiem się długo powstrzymać i zatapiam zęby w bułce. Pierwsze co czuję, to idealnie przygotowane mięso, miękkie, delikatne, soczyste, rozpływające się w ustach na włókna ale jednak posiadające swoją konsystencję, od razu czuć, że autor receptury wie co robi. Nie tylko idealna konsystencja ale sposób przyprawienia powoduje, że chce się od razu gryźć ponownie. Mięso eksploduje smakiem w ustach, smak świetnej wieprzowiny jest tutaj wciąż na pierwszym miejscu a towarzyszą mu doskonale dobrane przyprawy. Do tego dodatki, szynka szwarcwaldzka którą uwielbiam i mógłbym jeść na kilogramy, cudowny wyrazisty sos, grillowany wędzony ser i cebula z delikatnym piwnym aromatem. To było tak dobre, że ciężko było mi się oderwać, żeby zrobić zdjęcie wnętrza kanapki. Warto również wspomnieć o bułce, wypiekana specjalnie dla lokalu, delikatna w smaku ale tradycyjna, nie maślana, nie rozpada się do samego końca, trzyma całość w ryzach.
To była jedna z najlepszych kanapek z mięsem jakie dane mi było jeść w życiu. Dopasowanie składników i dopieszczenie kompozycji na absolutnie najwyższym poziomie. Gdybym miał do Bułkęsa nieco bliżej, to chyba bym tam zamieszkał. Porozmawiałem dłuższą chwilę z osobami odpowiedzialnymi za to co się tam dzieje i jestem pełen podziwu dla załogi, która cały czas dogląda, żeby wszystko było na absolutnie najwyższym poziomie. Wyobraźcie sobie, że wszystkie sosy, łącznie z barbecue i majonezem powstają na miejscu. To się nazywa dbałość o szczegóły.
Postanowiłem popić posiłek czekoladowym szejkiem i muszę przyznać, że był równie dobry jak kanapka, intensywnie czekoladowy, nie bardzo słodki, mleczny, gładki i bardzo gęsty. Po prostu pyszny.
Żałuję bardzo, absolutnie egoistycznie, że tak fantastyczny lokal znajduje się relatywnie daleko od mojego miejsca zamieszkania i nie mogę tam być chociaż raz w tygodniu. Chciałbym spróbować całego menu, włącznie z pancake’ami. Wcale nie jestem ich zagorzałym fanem ale wiem, że w wykonaniu tej załogi muszą być po prostu świetne. A już za jakiś czas w Bułkęsie pojawi się piwo rzemieślnicze. Nie wyobrażam sobie lepszego połączenia.
Trzymam kciuki za powodzenie tej misji i za rozpowszechnienie mody na kanapek z mięsem. A jeśli ktoś z Was ma do Bułkęsa bliżej niż ja, to na Waszym miejscu już zakładałbym buty.
Ceny:
Bułkęs numer 5 – szarpana wieprzowina, szynka szwarcwaldzka, grillowany ser wędzony, cebula piwna, sos musztardowy, cebula dymka – 22 zł
Szejk czekoladowy – 9 zł
Bułkęs – ul. Plebiscytowa 10, Katowice (lokal w bramie)
Strona na Facebooku: https://www.facebook.com/bulkeskato/