USA to kraj, gdzie śniadanie jest codziennym rytuałem. Niemal wszystkie lokale gastronomiczne oferują tę opcję. Każdy znajdzie w menu coś dla siebie – od klasyków typu jajka z bekonem poprzez pancakes i omlety po… steka. Dzisiaj przedstawiam Wam kilka śniadań, jakie zjadłem w amerykańskich sieciówkach:
IHOP:
Ta sieciwóka słynie z pankejków. Bardzo rozbudowane menu sprawiło, że przy pierwszej wizycie nie bardzo wiedziałem co wybrać. Ostatecznie zdecydowałem się na Big Steak Omelette w zestawie z Original Buttermilk Pancakes. Na swoje nieszczęście dałem się namówić także na kawę, która jest okropna. Nigdy więcej! Na szczęście omlet okazał się pyszny:
Znajdziemy w nim dużo kawałków soczystego steka, grzyby, hash brown (grubo tarte smażone ziemniaki), zielone papryczki, mnóstwo startego sera Cheddar i pomidory. Do tego salsa i śmietana. Omlet potrafi nasycić, a przy tym jest bardzo smaczny. Mogę polecić z czystym sumieniem.
Pancakes dostałem 3, klasyczne, z masłem:
Bardzo puchate, można sobie dosmaczyć jednym z 4 syropów, jakie stoją na stoliku:
Całość (razem z kawą) kosztowała mnie 13,22 $ i były to dobrze wydane pieniądze (oprócz 2 $ za kawę).
Denny’s:
Miałem tam wpaść na burgery, ale wpadłem na śniadanie. Ich menu śniadaniowe liczy 23 pozycje, ale ja zobaczyłem Philly Cheesesteak Omelette i to właśnie zamówiłem. Pomny doświadczenia z IHOP zamiast kawy wziąłem colę.
„Omlet z trzech jaj, mięso z grillowanych żeberek, pieczone nad ogniem papryki i cebula, smażone pieczarki i ser szwajcarski. Podawany z hash brown i pieczywem do wyboru.” Jak piszą, tak jest:
Porcja mega sycąca, choć mięsa w IHOP-owym omlecie było więcej. Smaczne, ale IHOP lepszy. Koszt śniadania z napojem – 11,32 $. Obiecałem naszemu Czytelnikowi, ze przetestuję tam także Lumberjack Slam, więc może zdążę przed powrotem.
Dairy Queen (DQ):
Zjechałem tam z trasy na hot dogi, ale te dostępne były dopiero po śniadaniu. Więc skoro już wszedłem, to zamówiłem Classic Country Platter z napojem. W skład zestawu weszły jajka, kiełbasa, hash brown i pieczywo.
Kiełbasa to te okrągłe placki. Smażona, w smaku bardziej mięsna niż gotowe, mrożone hamburgery sprzedawane w polskich hipermarketach. Placek kartoflany spory, jajka – mocno ścięta jajecznica. Do tego chleb tostowany z masłem.
Nie najadłem się tym, w smaku mocno przeciętne, ale kosztowało tylko 3,79 $. Po doliczeniu napoju i podatków, za całość zapłaciłem 5,66 $.
Dunkin Donuts:
Wszedłem do nich na pączka, ale zapachniały mi kanapki, więc zamówiłem Angus Steak & Egg Sandwich, do tego mała porcję hash browns i kawę.
Kanapka prezentowała się bardzo dobrze:
Nie spodziewałem się cudów, ale ku swemu zdziwieniu stwierdziłem, że: bagel bardzo smaczny, „mięsisty”, a nie dmuchany, stek soczysty, ser doskonale roztopiony, a jajka idealnie komponują się z resztą.
No i wreszcie normalna, smaczna, mocna kawa. A donuty i tak kupiłem:
Burger King śniadań w Polsce nie oferuje, a w USA i owszem:
Zrezygnowałem z zestawu, bo w kolejce dostałem kupon od kierowcy ciężarówki, dzięki czemu zamawiając jednego Croissan’wich drugiego dostałem gratis. Domówiłem do tego mała porcję hash browns i ciastko Hershey’s Pie.
W Burger Kingu mała porcja hash browns to chyba ze 20 sztuk:
Puchate, wielkości 5 złotówki. Croissan’wich wybrałem z kiełbasą, jajkiem i serem:
Bułka z ciasta podobnego do croissanta, mięciutka, ale nie krusząca się. Kiełbasa słona, nawet dla mnie ta słoność jest bardzo wyczuwalna, a sól lubię. Dwoma kanapkami z hash brownsami można się najeść, ale jak dołożycie do tego mega słodkie ciastko…
… to spuchniecie. Ja spuchłem. Zjadłem tylko połowę. Było pyszne (kto jadł czekoladę Hershey’s ten wie), ale potwornie słodkie. Koszt śniadania – 6,23 $.
McDonald’s ofertę śniadaniową ma w Polsce rozbudowaną. W USA jest jeszcze większa. Nie jadłem zestawów, ale spróbowałem dwóch rzeczy, których w Polsce nie zjecie: Steak, Egg and Cheese Bagel i Burrito Special Chorizo.
Bagel:
Wielkość podobna jak w Dunkin Donuts , konsystencja pieczywa również. Jednak wnętrze bardziej wyraziste, bo zawiera inny ser, a także smażoną cebulkę. Mnie bardzo smakowało.
Burrito: to jest nowość, nie ma go jeszcze na stronie McD. Burrito testowane jest aktualnie na środkowym zachodzie USA, Hawajach i w Texasie. W smaku bardzo dobre, mam nadzieję, że się przyjmie i zobaczymy je kiedyś w Polsce. Jest pikantne, a dodatkowo możemy je sobie doprawić specjalnym sosem.
Oprócz kiełbasy znajdziemy w nim jeszcze jajka, pomidory, zielone chili, cebulę i ser cheddar. Cen nie pamiętam, jadłem w Hamburger University w Oak Brook.
Big Boy. Wszedłem na burgera, ale okazało się, że jeszcze trwa pora śniadaniowa.
Bufet samoobsługowy mnie nie kusił, już miałem wyjść, ale stwierdziłem, że rzucę okiem na menu. I dobrze się stało. Bo znalazłem w nim pozycję, którą od początku pobytu w USA chciałem przetestować. Steak & Eggs. Tadam! Zamawiam oczywiście, do tego cola.
Stek poprosiłem medium rare i taki też dostałem:
Cudo. Mięciutki, soczysty, idealnie wysmażony. Do tego hash brown, dwa jajka sadzone i dwa tosty maślane. Wszystko pyszne, najadłem się po pachy, choć stek na duży nie wyglądał, to w połączeniu z chlebem, jajkami i smażonymi ziemniakami dostajemy naprawdę solidną porcję jedzenia.
Całość (zestaw plus napój) kosztowała 11,94 $. Dobrze wydane pieniądze, tak zadowolony ze śniadania już dawno nie byłem ;) Keczupu nie spróbowałem, ale fotę zrobiłem:
Podsumowując: każdy znajdzie coś dla siebie. I ci jedzący płatki z jogurtem i ci lubiący klasyczne jajka z bekonem. Miłośnicy steków także nie będą zawiedzeni. USA to kraj, gdzie dostaniesz wszystko, czego chcesz. Wystarczy poprosić lub wybrać odpowiedni lokal ;)
P.S. Nie przekonam się jednak do hash browns na śniadanie. Jakoś wolę placki na obiad.