Uwielbiam te spotkania. Co jakiś czas ekipa tatarowo – golonkowych jawnożerców pojawia się w kieleckim Monte Carlo, by wespół wzespół koedukacyjnie oddawać się orgii gastronomicznej. Głównymi punktami menu są oczywiście tatar i golonka, ale zawsze korzystamy z okazji, by popróbować czegoś z karty. Nie inaczej było i tym razem.
Zaczęliśmy od tatara z polędwicy wołowej (30 zł, ale w piątki 30% taniej):
Tatar jak zwykle świetny i nie będę go znowu opisywał. Zainteresowanych odsyłam do poprzednich tekstów lub od razu do lokalu na Paderewskiego. Nie będziecie żałować.
Drugim daniem wchodzącym w skład Zestawu Obowiązkowego była golonka. Nadal idealna. Kleista skórka, soczyste mięsko, wspaniały sos – normalnie wzorzec. Tak właśnie dobra golonka powinna smakować.
Nie poprzestając na zestawie obowiązkowym idziemy dalej w kartę.
Pierogi ruskie (10 zł/6 sztuk). Nie przepadam za ruskimi, bo kiedyś gościły u mnie w domu co najmniej raz w tygodniu i poczułem zmęczenie tą potrawą, ale skubnąłem od żony. Ciasto jędrne i mięciutkie, nadzienie idealne doprawione. Sztos.
Kolejnym bezmięsnym daniem, jakiego spróbowałem była sałata z grillowanym bakłażanem, serem pleśniowym i suszonymi pomidorami (20 zł).
Chyba największe zaskoczenie wieczoru. Każdy kto spróbował mówił „Wow!” i miał problem z oddaniem talerza :) Bakłażan zgrillowany idealnie, doskonale skomponowany ze słonym serem i słodkimi pomidorami. Smak całości podbijał świetny dressing. Pozycja zdecydowanie do powtórzenia, szczególnie w letnie upały. Lekko, smacznie i bardzo przyjemnie. Polecam.
Postanowiłem przypomnieć sobie smak śledzia po kielecku (11 zł).
Wygląda dziwnie, a smakuje obłędnie. Śledź nafaszerowany jest czerwoną cebulką, ogórkiem konserwowym i masą ziemniaczaną, przypominającą w smaku nadzienie do ruskich pierogów, ale nieco wyrazistszą. Do tego słodka śmietana z sosem balsamicznym. Trzeba spróbować.
Nowością w karcie są „Rumieńce wołowe”, czyli poliki (35.99 zł). Podane z gniecionymi ziemniakami i bukietem warzyw. Warzywa odpuściłem, ale poliki zjadłem z przyjemnością. Polane mocnym sosem pieczeniowym zaskakiwały swoją strukturą – soczyste, zwarte, miękkie, wyraziste… Zdecydowanie danie do powtórzenia.
Były też desery, ale szczerze przyznam, że już nie dałem rady ich spróbować. Mówili, że świetne.
Podsumowując: jeśli chcesz w Kielcach zjeść dobrze nie rujnując portfela – idź do Monte Carlo. Jeśli chcesz dobrze zjeść i ceny nie mają znaczenia – idź do Monte Carlo. Jednym zdaniem – idź do Monte Carlo. Warto!
Restauracja Monte Carlo – Ignacego Paderewskiego 20, Kielce