Kilka miesięcy temu opisywałem jedną z poznańskich knajp słynącej z kuchni Japońskiej (https://streetfoodpolska.pl/ramen-burger-w-poznanskim-yetztu/).
Burger tam serwowany to totalna hybryda smaków. Powstał z miłości do kultury japońskiej, najbardziej flagowego dania z tego regionu (Ramen) i sentymentu do tego, co kulinarnie kojarzy nam się z Ameryką – Burgera. Ta rozdarta miłość sprawiła, że powstało danie totalnie nieoczywiste, nie tylko z wyglądu, ale też w smaku – Ramen Burger. Wówczas Qlinarnym ortodoksom i tradycjonalistom przed konsumpcją, zalecałem wypicie dwóch filiżanek zielonej herbaty dla uspokojenia emocji.
Dziś też zalecam melisę przed lekturą. Dokładnie 13 czerwca o 13:13 na kulinarne salony wchodzi kolejna hybryda smaku w Los Hamburgeros – Wuchta Burger.
O Los Hamburgeros mieliście już okazję przeczytać około miesiąca temu.
Niewiele się tu zmieniło od tego czasu, ale nie sposób nie wspomnieć tu o Delfinie – nowej przemiłej dziewczynie, która stoi za tworzeniem burgerów. Gdyby to nie był blog związany z jedzeniem, poświęcił bym jej cały tekst. Bo dawno nie spotkałem tak uroczej i miłej osoby w poznańskiej knajpie. Dla mnie Delfina to Lionel Messi street fooda.
Ale wróćmy do tematu głównego, zamawiamy burgera, który jest dość nietypową propozycją. Jest to hamburger, oparty o lokalne składniki zapisane na liście produktów regionalnych Ministerstwa Rolnictwa.
Najpierw, chleb cygański* ( z Piekarni Junikowskiej pana Czesława Jurgiela. Jest on wpisany w rejestr produktów regionalnych Ministerstwa Rolnictwa) trafia do opiekacza, po krótkiej chwili, gdy staje się chrupki trafia na blat gdzie zostaje posmarowany sosem (chrzanowym na bazie majonezu z poznańskiej firmy Pegaz i tak dobrze nam znanego chrzanu Dymecki, a recepturę na ten sos dał Witold Wróbel członek Polskiej Akademii Smaku) , następnie Chips ze słoniny świni złotnickiej (kolejny produkt z ministerialnej listy) cebula, kapusta kiszona i to co w burgerze najważniejsze, czyli wyśmienita wołowina, a na koniec Ser topiony nowotomyski.
Wygląda niezwykle smacznie i zachęcająco, pachnie obłędnie i kosztuje jedyne 13 zł! Dość dziwnie wygląda klient, który siedzi przy stole i zamiast konsumować, najpierw danie obwąchuje, a następnie wyciąga telefon i zaczyna robić zdjęcia… Jakieś 10-15 lat temu takie zachowanie sprawiłoby, że ktoś pomyślałby że jesteśmy obłąkani … Dziś takie zachowanie zdradza nasze powiązanie z blogerskim półświatkiem.
Wuchta Burger jest dla mnie połączenie nieoczywiste. Niby każdy składnik znam lubię i często jadam, ale kombinacja kuchni staropolskiej z daniem jedzonym na szybko nie do końca wpisuje się w ideał.
Konsumpcja napawa mnie przemyśleniami, jak bardzo zmienia się rynek gastronomiczny w Polsce. Kilkanaście lat temu bułka z mielonym i podłą surówką z wiadra była szczytem marzeń. Następnie sieciowe restauracje wyznaczyły nowe, zupełnie nieznane standardy smaku i obsługi klienta, później burger bary… a teraz kolejne hybrydy smaku. Burger jest wynikiem szacunku dla produktów lokalnych, ale także wpisuje się w ogólnoświatowy ruch respect for food.
Reasumując – burger niezwykle ciekawy w smaku, dużo się tu dzieje i jest to z pewnością danie dla osób otwartych na nowe smaki i nowe doznania. Co prawda nie jestem tradycjonalistą Qlinarnym i ciągle czegoś poszukuję. Ale opuszczając miejsce nie potrafię oprzeć się pokusie i zamawiam swoje ulubione danie w tym miejscu – choć to także nietypowa kombinacja.
Dodam że dla tradycjonalistów jest też wersja …
*Cyganie przybywali na teren Junikowa regularnie do lat 60-tych XX wieku, jak wynika ze wspomnień najstarszych mieszkańców. Wędrówki cygańskich taborów skończyły się z początkiem lat 60. XX wieku, kiedy to wydano zakaz wędrownego życia i nakazano się im osiedlić. Widywano Cyganów także i w późniejszych latach, ale rzadko. Wędrujący przez Wielkopolskę Cyganie świadczyli swe usługi mieszkańcom np. w postaci cynowania kotłów, które używane były do wypieku chleba w piekarni. Chleb zwany „dla Cyganów” lub „cygański”, wypiekany był w piekarni na Junikowie zaraz po zakończeniu II wojny światowej. Jest on chlebem żytnio-pszennym, przygotowywanym na zakwasie i drożdżach, o skórce gładkiej, lśniącej, lekko popękanej, w kolorze kasztanowego brązu, kształcie podłużnym. Piec do jego wypieku opalany jest węglem i posiada 2 komory wypiekowe – górną i dolną, jednak proces pieczenia chleba cygańskiego odbywa się wyłącznie w górnej komorze wypiekowej, bez wspomagania parowaniem i trwa ok. 2,5-3 godzin. Chleb początkowo był pieczony tylko w sobotę, a obecnie wypiekany jest również w inne dni tygodnia
Autorem tekstu i zdjęć jest Qlinarny Qń, https://www.facebook.com/danielqn.konieczny.9 który wziął udział w przedpremierowej degustacji. Nasz człowiek w Poznaniu.
A to Delfina: