Pyszne burgery i nie tylko, czyli Stacja Street Food - Street Food Polska
close
Pyszne burgery i nie tylko, czyli Stacja Street Food

Pyszne burgery i nie tylko, czyli Stacja Street Food

0udostępnień

W restauracji, zgodnie z założonym przeze mnie planem, miałem być o 13:00, zjeść jakąś przystawkę w oczekiwaniu na znajomych, a następnie, już w ich towarzystwie, przejść do dania głównego, zapchać żołądek rarytasami i cieszyć się życiem obżartusa. Nasze kochane PKP wyczuło jednak moje niecne zamiary i postanowiło opóźnić pociąg do Łodzi o 25 minut. Dwadzieścia pięć minut picnięcia, przepełnionych odgłosami burczącego brzuchala i dzwoniących z zimna cojones. Dramat. Nie dałem się jednak dziadom, docierając do Stacji Street Food po ustalonej godzinie zero, za to zapałem do żarcia, jakiego dawno nie miałem. Obsługa przywitała mnie praktycznie przy samych drzwiach, kawałek dalej znalazłem prawie całą ekipę znajomych, kończących swoje dania. Dzięki PKP! Odwiesiłem kurtkę na oparcie i ruszyłem w kierunku stojącego w restauracji Żuka (tak, jest w środku), skąd unosił się zapach grillowanego mięcha. Nie zastałem na nim przywieszonej tablicy z menu, popatrzyłem więc chwilę na uwijającego się kucharza, a mój umysł wypluł z siebie „jesteś przecież w restauracji debilu. Obsługa kelnerska tu jest, witali Cię przy wejściu, pamiętasz?”. No ta. Przecież nie jestem na festiwalu. U przemiłej kelnerki zamówiłem klasycznego Cheese & Bacon, po czym wróciłem do stolika.

Znajomi szyderczo zarechotali. Nie dziwię się. W międzyczasie dołączył ostatni z ekipy, złożył zamówienie, a kilka chwil później dostałem swoje. Buks wjechał w otoczeniu swojej świty z frytek i sałatki coleslaw z którą się bardzo nie lubimy, więc poszła w odstawkę. Fryty grubo ciosane, chrupiące z zewnątrz, delikatnie miękkie w środku urzekły mnie mocno, tak samo jak rozmiar buksa przebitego wykałaczką. Szybki rzut okiem na wnętrze delikwenta. No ładnie, ładnie. Jest sporo podsmażonego bekonu, plasterek sera dobrze rozpuszczony, pomidorek, sałata, plastry ogórka konserwowego, krążki świeżej cebuli, sosu BBQ nie żałowali, pan kotlet chodzący w wadze 160 g też ładnie uformowany. Biorę buksa kontrolnie przez grubą serwetkę i do dzieła. Buła. Buła zachwyca od pierwszego gryza. Maślana, ale nie z tych słodkich, za co wielki plus, o przecudnej konsystencji i chrupkości na zewnętrzu. Wow. Sos BBQ gęsty, dymny, esencjonalny, super zgrywał się z idealnie wysmażonym na medium mięchem, choć w tym zabrakło nieco przypraw. Bekon wysmażony po mistrzowsku, nie zjarany, ani nie ciągutka. Warzywa dały +5 do świeżości kompozycji. Pochłonąłem w dobrym czasie, paćkając się po całości.

Przyszedł więc czas na… przystawkę.  Dokładnie, dobrze czytacie. Przystawkę, bo quesadilla widnieje w menu przystawkowym, choć biorąc pod uwagę jej rozmiar oraz sytość, spokojnie da się ją wziąć na danie główne. Podobnie jak wiele dań z karty, mogłem wybrać wersję wege lub standard dla mięsożerców. Oczywiście, że wziąłem z kurczakiem, a jak!

Moja piękna, zrumieniona quesadilla dotarła do mnie szybko i bezboleśnie, ciesząc oczy starannością wykonania, pokrojona, jak Pan nakazał, na cztery kawałki. W środku kurczak, papryka, czerwona cebula, moje ukochane jalapeno, kolendra i ser, którego nie mogło w tym przysmaku zabraknąć. Delikatnie chrupiąca, pełna smaków, choć chciałbym jeszcze więcej sera, by wręcz się ze środka wylewał, ale to tylko takie moje małe marzenie. Trzy z czterech kawałków maczałem w salsie chipotle, podkręcającej ostrość. Jakże głupi byłem. Obok czekało na mnie prawdziwe arcydzieło – mango ze śmietaną. Postanowiłem zanurzyć w nim pół ostatniego kawałka i oniemiałem. Przepyszność. Aż mnie ochota naszła, by wybrać to widelcem, ale wystarczy, że na dzień dobry chciałem zamawiać buksa w Żuku. Rachunek, dzięki za spotkanie. Wytoczyłem się na ulicę, ruszając na zakupy. Oceny pewnie chcecie, co? Dobre, dobre! Ja to zrobię! Cheese & bacon dostaje ode mnie 9/10. Gdyby mięcho miało więcej przypraw, dyszka by wpada. Quesadilla też zgarnia 9/10. Trochę więcej sera i też by był maks.

Czy tu wrócę? Pewex! Stacja Street Food ma potężne menu łączące Tex-Mex, buksy, odrobinę Indii i tajskie przysmaki, więc wiele do odkrycia przede mną. Wzięli też udział w Ramen Festival, pichcąc na tę okazję dwie wersje tej genialnej zupy, oczywiście tak dla mięsożerców, jak i dla jaroszy, bo Stacja Street Food to miejsce dla jednych i drugich, a powstało dzięki kooperacji Papuvege z Mafiosso Food Truck. (Dostałem informację, że współpraca z Mafiosso została zakończona – Żorż). Mają nawet dania dla czworonogów, by Twój pies odpoczął od karmy. Można? Można! A do lokalu iść nie tylko można, ale trzeba. Inaczej dostaniecie z Żuka.

Arek Tysiak

Stacja Street Food – Traugutta 9 90-106 Łódź

Facebook – https://www.facebook.com/stacjastreetfood/

Śniadania w KFC

Test krakowskich lokali z kuchnią azjatycką wraz z Pizzaportal.pl – część pierwsza

Dodaj komentarz