Praga – temat rzeka. - Street Food Polska
close

Praga – temat rzeka.

0udostępnień

Z czym przeciętnemu Polakowi kojarzy się Praga? Pewnie z Hradczanami, Katedrą św. Wita, może z Wyszehradem czy Vaclavskim Namesti. Większości przyjdzie na myśl również piwo, morze piwa i wielka różnorodność przekąsek do niego podawanych. A jest w czym wybierać, już same klasyki w postaci utopenca i hermelina są doskonałe, a czeska kuchnia przy każdym kolejnym spotkaniu i każdym kolejnym piwie odsłania przed turystą swoje tajemnice.

Gdybyś mnie Drogi Czytelniku zapytał czego mi najbardziej będzie brakować w moim Krakowie po kilku dniach spędzonych w stolicy Czech, to odpowiedziałbym bez wahania, że hostinców. Hostinec to taka gospoda gdzie możesz się napić dobrego piwa a przy okazji zjeść coś dobrego. Czasami są to tylko zimne przekąski, najczęściej jednak są to pełnoprawne dania obiadowe.

Gdzie jeść w Pradze? Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć. Pewnie całego życia by mi nie starczyło, żeby odwiedzić każdy lokal gastronomiczny w tym wielkim i pięknym mieście. Mogę Wam natomiast opowiedzieć, co udało mi się zjeść. Po długich poszukiwaniach znalazłem kilka miejsc, które znajdowały się w pobliżu tras, którymi mieliśmy się poruszać. Koniec końców odwiedziliśmy trzy lokale.

Zacząłem jednak od klasycznego czeskiego street foodu. Panierowany i smażony w głębokim tłuszczu ser wsadzony do bułki. Najbardziej tradycyjne miejsce, gdzie można zjeść to cudo to Vaclavske Namesti. Reprezentacyjny plac na praskim Starym Mieście. Niemal święte miejsce dla Czechów. To tutaj stłumiono rewolucję w 1968 roku, to tutaj zaczęła się i skończyła Aksamitna Rewolucja. Wzdłuż budynków po prawej i lewej stronie placu znajduje się mnóstwo małych budek w których można kupić hot doga z prawdziwą grillowaną kiełbasą no i smażaka właśnie.

kiełbaska w rohliku

To musiała być pierwsza rzecz, której w Pradze spróbuję. Za 40 CzK czyli trochę ponad 6 złotych otrzymujemy dużą bułkę ze świeżo wysmażonym serem w środku. Dobieramy sobie indywidualnie sosy, zgodnie z naszym upodobaniem i już możemy próbować. W moim przypadku było jak najbardziej tradycyjnie – tatarska omacka – sos tatarski. Kiedy już wiedziony wrodzoną zachłannością i niecierpliwością oparzyłem sobie usta a następnie odczekałem chwilę, mogłem docenić smak tej prostej przekąski. Dobra, prawdziwa bułka i ciągnący się, smakowity ser. Bardzo mi smakowało. W tej samej budce towarzyszka podróży skusiła się na bawarską kiełbaskę w rohliku czyli mówiąc po krakowsku w sztanglu. Bardzo dobra, grubo zmielona i dość słona wędzona kiełbasa i świetna bułka. Za 60 CzK to niezwykle sycąca opcja.

smażak

W pobliżu zejścia z Hradczan Zameckimi schodami na Małą Stranę znajduje się nieduży ale niesamowicie klimatyczny lokal, Hostinec u Kocoura. Gdy schodzisz zmarznięty po długiej wycieczce w stronę Mostu Karola, to właśnie Kocour jest idealnym miejscem na chwilę odpoczynku. W niskich jak na lokalizację cenach możesz zjeść doskonałą gotowaną paprykową kiełbasę. Naprawdę doskonałą, intensywnie przyprawioną a wciąż smakującą mięsem. Hermelin mnie wprawdzie nie powalił, bo i był to zwykły a nie marynowany ser podany z cebulą i musztardą, mój błąd i nieznajomość czeskiego. Naleśników jedzonych przez jedną ze współtowarzyszek nie próbowałem, ale sądząc po ich wyglądzie i zadowoleniu jedzącej wszystko było z nimi w porządku. Piwo tanie, jak wszędzie w Pradze. Dobre, jak wszędzie w Pradze. Obsługa sympatyczna ale nie nachalna czyli taka jaką lubię najbardziej.

kiełbaska u kocoura

hermelin u kocoura

Wychodząc z założenia, że najlepsze i najbardziej klimatyczne miejsca można znaleźć daleko od głównych szlaków turystycznych, na miejsce naszej pierwszej kolacji wybraliśmy lokal znajdujący się w pobliżu hotelu, w którym mieliśmy wykupiony nocleg. Prosek włączony został do obszaru administracyjnego Pragi w 1922 roku, ale jest to miejsce z historią sięgającą nawet 4 wieku p.n.e. Nie jest to może najpiękniejszy fragment czeskiej stolicy, ale posiada on dobre połączenie z centrum dzięki otwartej w 2008 roku, przedłużonej linii metra a co najważniejsze znajdują się tam co najmniej dwa ciekawe lokale. W pobliżu placu który kiedyś był zapewne centrum osady, w odległości nie większej niż 300 metrów znajduje się restauracja Zlate Sele i Hostinec u Brabcu.

Pierwszą kolację zjedliśmy w Zlatym Selu, czyli Złotym Prosiaczku. Ładny choć lekko odpustowy wystrój, sympatyczna obsługa to wszystko zachęcało do zajęcia miejsca przy stoliku. Zamówiliśmy oczywiście smażony ser z frytkami i tatarską omacką, oprócz tego filet z kurczaka w paprykowym sosie z opiekanymi ziemniaczkami oraz smażony hermelin z bramborackami czyli mini plackami ziemniaczanymi z dużą ilością czosnku. Ser był pikantny, pięknie się ciągnął, frytki były poprawne, sos tatarski miał lekko chemiczny posmak. Kurczak był smaczny, natomiast sos był nieco zbyt słony a ziemniaczki były nie pierwszej świeżości. Smażonego hermelina nie próbowałem a bramboracki były bardzo czosnkowe i bardzo dobre. Wyszliśmy najedzeni i całkiem zadowoleni, nie był to najlepszy posiłek w naszym życiu, ale nie było najgorzej.

kurczak zlate sele

bramboracki i smażony hermelin zlate sele

vyprazany syr zlate seleTo wszystko sprawiło, że następnego dnia postanowiliśmy odwiedzić pobliski Hostinec u Brabcu. I to był strzał w dziesiątkę. Z zewnątrz miejsce prezentuje się bardzo ładnie, w środku wita nas oszczędny wystrój i kilka stolików zajętych przez miejscowych siedzących nad szklanką piwa. Pani kelnerka błyskawicznie podaje nam menu i od razu pyta o to co pijemy. Wybór pada na niepasteryzowanego Gambrinusa w cenie 23 CzK za szklankę 0,5 l, ja wybieram dla siebie Cernego Kozela w tej samej cenie. Popijając już piwo wybieramy zupę czosnkową, grillowaną kiełbasę oraz smażony ser z frytkami. Zupa czosnkowa to bardziej czosnkowy bulion z grzankami i ukrytym na dnie plastrem sera który pod wpływem ciepła cudownie się rozpuszcza. Bardzo mi smakowała. Kiełbaska może nie aż tak dobra, jak ta u Kocoura, ale bardzo przyjemnie zgrillowana, dodatki w postaci świetnej jak przystało na Czechów musztardy i chrzanu, doskonale dopełniały jej smak. Ser bardzo smaczny, frytki również natomiast osobne wspomnienie należy się doskonałemu, robionemu zdaje się na miejscu sosowi tatarskiemu. Dużo lepszy niż każdy którego próbowaliśmy do tej pory. Wypiliśmy kilka piw i już wiedzieliśmy że wrócimy tam na kolację następnego dnia.

cesnackova hostinec u brabcu kiełbasa grillowana u brabcu kiełbasa grillowana u brabcu1

Drugiego dnia udało nam się jeszcze załapać na menu dzienne. Tym sposobem zjedliśmy zupę kapustową, wołową pieczeń szpikowaną słoniną w zawiesistym sosie z knedlikami bułczanymi oraz kotleciki drobiowe z ziemniakami. Zupa za 35 CzK, dania główne za 89 CzK. Zupa przypominała nieco słodką młodą kapustę którą robi się u mnie w domu, była mocno kminkowa i bardzo smaczna. Kotlety z kurczaka były delikatnie rozbite, niezwykle miękkie i soczyste, bardzo dobre były również sowicie okraszone masłem ziemniaki. Moja Partnerka była bardzo zadowolona. Wołowa pieczeń wyglądała tak smakowicie, że się zapomniałem i zacząłem jeść przed zrobieniem zdjęcia. Sos był zawiesisty i bardzo pełny w smaku, mięso było tak miękkie, jak tylko miękka może być wołowina, knedliki cudowne jak zawsze. To była chyba najsmaczniejsza potrawa, jaką jadłem podczas wizyty w Pradze.

kapustova u brabcupieczeń wołowa i knedlik u brabcukotleciki z kurczaka u brabcuKilka godzin później po kolejnych paru piwach zamówiliśmy jeszcze utopenca i nakładany hermelin. Utopenec był smaczny, natomiast hermelin wyrywał z butów, pikantny dzięki dodatkowi papryczek chili i niesamowicie intensywny w smaku, po prostu przepyszny. Po kilku kolejnych piwach i rozmowie z bardzo sympatycznym panem który stwierdził że bardzo lubi Polaków i cieszy się, że odwiedzamy jego miasto stwierdziliśmy że Hostinec u Brabcu był najlepszym miejscem w którym można było spróbować prawdziwej czeskiej kuchni i poczuć atmosferę czeskiej piwiarni. Na osobne wspomnienie zasługuje Pani Kelnerka, która przy lokalu pełnym gości była w stanie podczas rozmowy z innymi klientami dostrzec że komuś przy naszym stoliku skończyło się piwo. Bardzo profesjonalnie, a przy okazji niezwykle sympatycznie. Człowiek czuł, że ktoś się nim opiekuje.

utopenec u brabcu hermelin u brabcu

Na koniec kilka porad ode mnie. W zdecydowanej większości czeskich knajp można palić, Czesi palą na potęgę, jednak nie wiem czy to sprawka dobrej wentylacji czy czegoś innego, ale chyba się nie zdarzyło, żeby papierosowy dym przeszkadzał mi w konsumpcji. Nagminne jest podawanie chleba do różnych potraw, delektując się nim należy pamiętać o tym, że każda kromka doliczana jest do rachunku, nie jest to kwota oszałamiająca – od 2 do 5 CzK za kromkę ale zawsze trzeba uważać żeby się nie zapomnieć. Słyszałem, że zdarza się również że barman czy kelner donosi nam kolejne piwo bez pytania czy mamy na nie ochotę. Mnie się to nie zdarzyło, natomiast powinniście na to uważać.

Podsumowując, odwiedzając Czechy należy uważać na restauracyjne triki, ale pamiętając o kilku zasadach będziemy się bawić świetnie, pijąc lokalne piwo i jedząc cudowne czeskie potrawy.

Hostinec u Kocoura – Neridova 2, Praga 1

Zlate Sele – Na Proseku 40/1, Praga 9 – Prosek

http://www.zlatesele.cz/

Hostinec u Brabcu – Na vyhlídce 2/11, Praga 9 – Prosek

http://www.ubrabcu.cz/index.html

Michał Turecki

Menu degustacyjne w PHO14

Nowohuckie Bary Mleczne – wizyta trzecia – Bar Mleczny Północny

Dodaj komentarz