Lubię poznawać nowe smaki, lubię próbować rzeczy, których nigdy wcześniej nie miałem okazji degustować. Miałem to szczęście, że spotkałem w czasach studenckich człowieka wychowanego w Grecji. Przez cały okres naszej znajomości, a trwa ona już ponad 10 lat, opowiadał mi w samych superlatywach o greckim street foodzie. Jako że nigdy nie miałem okazji odwiedzić tego pięknego kraju, to na opowieściach musiało się kończyć. Do czasu. Kiedy przyjechał do mnie pod koniec grudnia zeszłego roku, poszliśmy do lokalu Pitagiros znajdującego się na krakowskim Kazimierzu.
Zacznę od identyfikacji wizualnej, bo moim zdaniem jest ona genialna, błękit od razu kojarzy mi się z Grecją, a logo zostało zaprojektowane w sposób fantastyczny, prosty i od razu sugerujący, co jest specjalnością miejsca. Lokal, mimo że malutki, mieści dwa stoliki i półkę, przy której można wygodnie zjeść zakupione dania.
Na pierwszy ogień postanowiliśmy zamówić absolutny klasyk – Pitagiros z wieprzowiną. W tym miejscu warto zaznaczyć, że mięsa są marynowane i przygotowywane w lokalu. Tutaj nie zobaczycie bel z mielonką, wciąż charakterystycznych dla dużej ilości lokali z kebabem. Od razu odczujecie różnicę między tym co oferuje Pitagiros, a naszym street foodowym daniem narodowym. W sprowadzanej z Grecji picie znajdziemy wybrane przez nas mięso, frytki, świeże warzywa oraz sos. Zamówić możemy również wersję bez frytek, z czego skrzętnie skorzystał mój przyjaciel. A jak to smakuje? Miękka i puszysta pita, soczyste, idealnie zgrillowane aromatyczne mięso, świeże warzywa i sos, który idealnie wszystko dopełnia. Fantastyczne, świeże, orzeźwiające i sycące danie. Coś zupełnie nowego.
Ale patrząc na ulotkę stwierdziłem, że jest jeszcze przynajmniej kilka innych rzeczy w menu, których chciałbym spróbować, więc jakiś czas później pojawiłem się tu w innym towarzystwie. Tym razem wybór padł na Talerz Giros z mięsem mieszanym i kanapkę Bifteki. Oczekiwanie umiliła nam rozmowa ze współwłaścicielem Pitagirosa, którego poznałem przy poprzedniej wizycie. Każde zdanie podczas tej konwersacji utwierdziło mnie w przekonaniu, że to właściwy człowiek, na właściwym miejscu. Jeśli ktoś przez wiele lat mieszkał w Grecji i poznał tamtejsze smaki od podszewki, a teraz chce je jak najwierniej przenieść na polski grunt, to możemy spodziewać się dań spektakularnych. Dbałość o szczegóły, o autentyczność i oryginalność serwowanego jedzenia jest w Pitagirosie godna uznania. Nie tylko pity, ale też feta, oliwki, czy przyprawy są sprowadzane z Hellady. To wszystko ma olbrzymi wpływ na efekt końcowy. A jak ten efekt końcowy smakuje?
Talerz Giros był imponujących rozmiarów, pita przekrojona na cztery części, warzywa, frytki, mięso i sos. Wszystko świeże, aromatyczne, ciepłe i bardzo smaczne. Soczyste mięso zamarynowane w przyprawach charakterystycznych dla tamtego regionu Europy idealnie komponowało się z frytkami i warzywami, robiony na miejscu sos dopełniał całości. Duża porcja, na duży głód. Oprócz mięsa, szczególnie polecam w Pitagirosie spróbować frytek. Przyprawiane tradycyjną grecką mieszanką soli i oregano, smakują zupełnie inaczej niż gdziekolwiek indziej.
Kanapka Bifteki jest ogromnych rozmiarów. Grillowana mielona wołowina w kształcie walca z przyprawami i serem feta, warzywa i sos w długiej bułce. Prezentuje się pięknie, smakuje jeszcze lepiej. Soczyste, idealnie przyprawione mięso, świetne pieczywo, świeże warzywa. Tutaj naprawdę niczego nie brakuje. Kolejna opcja na naprawdę spory głód.
Podsumowując, byłem w lokalu dwa razy i za każdym razem zjadłem coś, co powodowało uśmiech na mojej twarzy. A o to w jedzeniu właśnie chodzi. O radość, o przeżywanie, o poznawanie nowych smaków. Jak najszybciej wybierzcie się do Pitagirosa. Naprawdę warto.
Michał Turecki
Ceny:
Pitagiros wieprzowy – 13zł
Talerz Giros – 24zł
Kanapka Bifteki – 13zł
Adres: ul. Starowiślna 42/3 (wejście od Berka Joselewicza)
Pitagiros na Facebooku: https://www.facebook.com/PitagirosPL