Pastrami, śledzie i nie tylko, czyli wizyta w Food & People by Pastrami Deli. - Street Food Polska
close

Pastrami, śledzie i nie tylko, czyli wizyta w Food & People by Pastrami Deli.

0udostępnień

Żorż: Tytułem wstępu. Są w Krakowie 3 miejsca, do których się wybieram, wybieram i wybrać nie mogę: Pastrami Deli, Ed Red i Meat & Go. Teraz lista ta skróciła się do dwóch pozycji, bowiem wreszcie zawitałem do Food & People by Pastrami Deli. Ponieważ byli ze mną Michał i Ela, mamy dla Was sporo materiału z tego obrosłego już legendami miejsca. Zapraszam do czytania.

Michał Turecki:

Do Food and People miałem się wybrać od momentu otwarcia. Wprawdzie jedząc kiedyś na Małym Najedzeni Fest, pastrami firmowane przez Pastrami Deli nie przeżyłem kulinarnego orgazmu, ale byłem bardzo ciekaw jak wygląda i jakie jedzenie serwuje ich firmowy lokal. Nastawiałem się głównie na kanapkę Reuben oraz ich bardzo atrakcyjne cenowo śniadania.
Food & People znajduje się na ulicy Grzegórzeckiej w Krakowie, na parterze wybudowanego jakiś czas temu nowoczesnego biurowca. Wnętrze lokalu jest całkiem przyjemne, choć urządzone w raczej industrialnym stylu. Nie ma tu zbędnych ozdobników. Jest za to szerokie menu i samoobsługa. Po pizzy zjedzonej w okolicach AWFu o której mogliście przeczytać w piątek, wraz z Ojcem Założycielem jedynie zgłodnieliśmy. Wybór padł na Reubena oczywiście, na kanapkę z policzkiem wołowym i Ucztę Śledziową. Tak, zamówiłem w miejscu specjalizującym się w Pastrami, kanapki ze śledziem w trzech wariantach.

Po kilku chwilach jesteśmy wołani w celu odbioru zamówienia. Reuben i kanapka z policzkiem prezentują się doskonale. Wcale nie gorzej wyglądają mini kanapeczki z trzema rodzajami śledzia.
Zaczęliśmy od Reubena, po podzieleniu go na częsci zatopiliśmy zęby w przyjemnie zgriloowanym pieczywie. Kompozycja jest niezawodna i znana niemal na całym świecie, obok głównej bohaterki znajdziemy tu kapustę kiszoną i sos rosyjski. Od pierwszego do ostatniego ugryzienia dominuje tu smak mięsa. Pastrami jest niesamowicie wyraziste i pełne smaku. Po zjedzeniu mojej części kanapki utwierdzam się jedynie w przekonaniu, że Pastrami to nie mój smak. Są rzeczy które smakują mi dużo bardziej. Kanapka natomiast na pewno będzie smakować wszystkim tym, którzy za smakiem Pastrami szaleją.


Drugą kanapką której spróbowaliśmy była kanapka z duszonym wołowym policzkiem w towarzystwie sosu borowikowego i rukwi wodnej w pszennej bułce z czarnuszką. Muszę przyznać, że ta kompozycja odpowiadała mi dużo bardziej, wyrazisty sos i bardzo miękki, rozpływający się w ustach policzek wołowy to coś na co mógłbym do Food & Friends wrócić. Bułka doskonale trzymała całość w ryzach a rukwia łamała nieco konsystencję całości swoją chrupkością. Bardzo smaczna pozycja.


Na koniec zamówione przeze mnie śledzie. Na pierwszy rzut oka wyglądają jak śledź w oleju, śledź marynowany z burakami i śledź w śmietanie. Z tablicy dowiadujemy się jednak, że o ile w przypadku śledzia w burakach miałem rację, to ten w oleju jest marynowany w pesto z jarmużu, a ten w śmietanie opisany jest jako śledź solo. Pośrodku na poduszeczce z marynowanej cebuli czeka na nas również tatar ze śledzia. Po spróbowaniu wszystkich trzech kanapeczek muszę stwierdzić, że śledzie do nich użyte są bardzo dobrej jakości, filety są grube i mięsiste, pełne smaku. Problemem jest jednak zbyt krótkie marynowanie, praktycznie w każdym z trzech przypadków, śledź smakował tak samo. O ile cieszę się, że nie poczułem intensywnego aromatu jarmużu który zawsze kojarzy mi się z zapachem akwarium, o tyle więcej delikatności spodziewałem się po rybie marynowanej w burakach. Kanapeczki nie są złe, natomiast bardzo smaczny jest tatar ze śledzia, zwłaszcza z delikatnie słodką marynowaną cebulą. Jest dużo delikatniejszy w smaku niż ten znany mi z Ambasady Śledzia, smak ryby znowu wysuwa się tutaj na pierwszej miejsce i bardzo mi to odpowiada.


Na koniec mieliśmy jeszcze okazję spróbować kremu z pieczonego buraka, który wchodził tego dnia w skład lunchu dnia. Zupa smakowała mi bardzo, nie była bardzo gęsta, pełna była za to słodkiego smaku pieczonych buraków. Na tę zupę, gdyby była w stałej ofercie lokalu, też na pewno bym wracał.


Jak podsumowałbym to co mieliśmy okazję zjeść w Food & Friends? Jeśli ktoś lubi Pastrami, to na pewno będzie zachwycony, jeśli ktoś za Pastrami nie przepada, to też będzie miał z czego wybierać.

Ela Święcka:

W Food & People byłam kilka razy. I za każdym razem wyszłam zadowolona. Nasłuchałam się wcześniej opinii, od mega pozytywnych, po skrajnie negatywne. Tym chętniej wybrałam się na lunch. Zupa i drugie danie – 15 zł. Cena zachęcająca. Z kilku propozycji do wyboru zdecydowałam się na karczek w sosie winnym z warzywami. Mięso – delikatne, bardzo aromatyczne, idealnie przyprawione, świetnie komponowało się z sosem, który – i to warto podkreślić – nie był ciężką, tłustą, zawiesistą mazią, tylko po prostu porządnie przyrządzonym sosem do mięsa. Do tego warzywa na parze i opiekane ziemniaki. Porcja spora. Można się takim dwudaniowym obiadem najeść. Decyzja była więc oczywista – podczas następnej wizyty trzeba będzie wybrać pastrami.

I wybrałam. Klasyczne. 25 zł. Dostajemy za to pokaźną kanapkę. Nie wiem, czy tak smakuje sławne nowojorskie pastrami, ale to, co dostałam tutaj, było jednym z najlepszych, jakie jadłam. Mięso idealnie zamarynowane, delikatne i miękkie. Dokładnie takie, jak powinno być. Co do chleba – bo on też wzbudza spore emocje wśród komentujących – ciężko powiedzieć o nim cokolwiek negatywnego. Jest żytni. Taki, jak być powinien. Pasuje idealnie. Po prostu. Żadnej dodatkowej filozofii. Do tego ogórek – ja akurat załapałam się na zestaw złożony z dwóch kawałków kiszonego i dwóch małosolnego. Całość – zdecydowanie na plus. Kanapka w takim zestawieniu jest najzwyczajniej w świecie nieziemsko smaczna.

Kolejne podejście, czyli Reuben. I znów pastrami bez zarzutu – delikatne, rozpływające się w ustach. Fajnie to wszystko było wyważone, smaki się nie wybijały jeden na d drugi. Kiszona kapusta nie za kwaśna, roztopiony plaster sera i sos rosyjski wraz z plastrami mięsa składają się w bardzo smaczną całość.

Zupy. W wydaniu Food & People jadłam dwie i obie okazały się świetne. Pierwsza – jerozolimska zamówiona w zestawie lunchowym. Idealnie doprawiona, aromatyczna, kremowa pomidorowo-paprykowa zupa w sam raz na chłodniejsze dni.

Druga – również krem – ale tym razem z buraków. Gęsty, wyrazisty, delikatnie kwaśny, z kleksem śmietany. Polecam nie tylko fanom tego warzywa. Tym bardziej, że chyba nigdzie nie zdarzyło mi się zjeść aż tak smacznego kremu buraków. A tu jadłam go więcej niż raz.

Żorż:

W zasadzie niewiele mogę dopisać od siebie. Reuben – klasyka. Moja żona była nim zauroczona, mnie bardziej chyba smakuje ten serwowany w kieleckim Boho, choć ten w Pastrami Deli to naprawdę najwyższa  półka. Za to kanapka z policzkiem – klękajcie narody, mój smak! Świetne, mięciutkie mięso, idealnie doprawione, Doskonała bułka. I te grzyby… Na to chętnie bym wrócił, bez dwóch zdań. Śledzie – kawałki uczciwie grube, ale zgadzam się z Michałem – za krótko moczone. Ja sól lubię więc nie narzekałem, ale mocniej wymoczone pozwoliłyby pesto i buraczkom intensywniej zaistnieć. Tatar ze śledzia – mistrzostwo. Krem z pieczonego buraka – świetny. Zupa, na którą chce się wracać. 

Podsumowując: wpaść i spróbować trzeba. Choćby po to, żeby móc później porównać Reubeny jedzone gdzie indziej. Chętnie spróbowałbym jeszcze innych kanapek, więc zapewne przy kolejnej okazji wpadnę, bo żeberko na whisky czy kaczka w pomarańczach kuszą.

Food&People by Pastrami Deli – Grzegórzecka 21, 33-332 Kraków

WWW: http://www.foodandpeople.pl

Facebook: https://www.facebook.com/foodnpeople/

ZIO – pyszna pizza z food trucka w Krakowie

Dong-A Miodowa – smaczny chińczyk na Kazimierzu

Dodaj komentarz