Dzisiaj miejsce, które skradło mój żołądek i serce. Nie należy do tanich, za to kuchnię posiada rewelacyjną. Kamanda Lwowska na Foksal.
Lokal mieści się w piwnicach kamienicy. Wystrój kamienno – drewniany, nawiązujący do lokali przedwojennych. Menu także. Znajdziemy w nim klasyki kuchni kresowej, takie jak pielmeni czy bliny.
Byliśmy tam w większym gronie, opiszę dania, których miałem okazję spróbować osobiście.
Zaczynamy klasycznie – od tatara z siekanej koniny (33 zł/120 g) dla mnie i blińczyków gryczanych z marynowanym łososiem i wiejska śmietaną (25 zł/2 szt.) dla żony.
Tego dnia była promocja na Baczewskiego (100 zł/0,5 l), więc napoje zamówiliśmy od razu:
… a potem tylko uzupełnialiśmy stany magazynowe.
Tatara sieka na naszych oczach Szef Kuchni:
Po chwili ląduje przede mną talerz:
Jest bosko. Konina to mięso chudziutkie i bardzo delikatne. Dużo delikatniejsze od wołowiny. Doprawiłem lekko oliwą i grubo mielonym pieprzem i nawet nie wiem kiedy skończyłem jeść. Polecam!
Oba blińczyki gryczane:
Puchate i wysokie placuszki z gryczanej mąki smakowały obłędnie w połączeniu kwaśnej, gęstej śmietany i marynowanego łososia.
Jako danie główne żona wybrała Stek z polędwicy końskiej z ziemniakami po lwowsku i bukietem sałat (56 zł/200 g). Wysmażony został idealnie, lekko krwiście. Mięso jest bardzo delikatne, rozpływa się w ustach, naprawdę warto się skusić.
Dla siebie wybrałem oczywiście Golonkę z wieprza pieczoną w piwie pszenicznym, z kapusta i ziemniakami (750 g/42 zł).
Zaprawdę powiadam Wam – obok tej z kieleckiego Monte Carlo była to chyba najlepsza golonka, jaką jadłem! Mięciutka, kleista skórka, idealnie miękkie, odchodzące od kości soczyste mięso, kapitalna kapusta, chrupiące ziemniaczki, ostry chrzan i smaczna musztarda – do tego kieliszek Baczewskiego i byłem w niebie.
Porcja jest ogromna, a cena w stosunku do jakości i ilości – wręcz wzorcowa. Polecam gorąco!
Nie jadam ciast, ale dałem się namówić żonie na kawałek tortu bezowego z musem malinowym (16 zł). I zjadłem 2/3 porcji :D Rewelacyjny deser.
Podsumowując: Kamanda Lwowska to miejsce dla każdego miłośnika biesiadowania. Naprawdę rewelacyjna kuchnia, każde danie, jakie nam podano warte swej ceny. Lokal świetnie urządzony, chce się tam siedzieć, co jest też zasługą obsługi (pozdrawiam pana Macieja!). To lokal w stylu kieleckiego Monte Carlo i Literatki, łódzkiej Anatewki, warszawskiej Pasji Smaku czy Mazowsza. Restauracja, w której cena idzie w parze z jakością, a kucharz robi swoją robotę z pasją. Miejsce jakże inne od hipsterkich bistro serwujących sałaty z topinamburem czy „lekkich zup muśniętych sojowym mlekiem z akcentem pasternakowej pianki”. To miejsce dla ludzi, którzy kochają mięso i kochają długie godziny spędzone przy stole z przyjaciółmi. Na pewno jest drożej niż w Barze Warszawa czy Mecie Secie. Ale uwierzcie mi – ten lokal, to jedzenie warte są każdej wydanej złotówki.
Ja na pewno wrócę, bo nie spróbowałem jeszcze kaczki, pierożków, ozorów ani soljanki. Mam zamiar przerobić tam całą kartę i Bóg mi świadkiem – zrobię to. Czego i Państwu życzę.
Restauracja Kamanda Lwowska, ul. Foksal 10, Warszawa
WWW i menu: http://www.kamandalwowska.pl/karta-menu/