Memphis. Przyznam szczerze, że nie zrobiłem riserczu, więc jeśli chodzi o jedzenie postanowiliśmy iść na żywioł. I poszliśmy na najsłynniejszą w Memphis ulicę – Beale Street:
Znajdziecie tutaj wszystko – sklepy z pamiątkami, kluby muzyczne z muzyka na żywo, muzykę na ulicy, kluby należące do znanych osób, restauracje i shot bary.
Posłuchaliśmy muzyki, pozwiedzaliśmy, poczuliśmy głód. Miejscowi skierowali nas do Blues City Cafe, gdzie ponoć serwują najlepsze BBQ w Memphis. Posłuchaliśmy i poszliśmy.
Maciek zdecydował się na krewetki z patelni, ja wziąłem żeberka i gumbo.
O ile krewetki zamówione przez Maćka okazały się pyszne, soczyste, strzelające sokami na podniebieniu, podkręcone gorącym czosnkowym masłem…
… o tyle moje zamówienie zawiodło. Gumbo niby miało w sobie kawałki ryb i krewetki, ale zabrakło mi aromatu i smaku. Bardzo bezpłciowe.
Liczyłem, że chociaż żeberka dadzą mi jakąś przyjemność z jedzenia, ale… Cóż, mięso mięciutkie, sos BBQ bardzo dobry, niemniej samo mięso okazało się suche. Bardzo dobre frytki i coleslaw, fajna była fasolka, ale to jednak za mało.
Szkoda, liczyłem na więcej. Drugiego dnia pobytu w Memphis poszliśmy na lunch do lokalu, który w necie oceniany był bardzo pozytywnie – irlandzkiego dinera Blue Monkey.
Tutaj już odpuściliśmy sobie BBQ i poszliśmy w obiadową klasykę. Maciek wziął sałatkę Cezar (bez kurczaka) i grillowanego kurczaka z ziemniakami, ja mashed potatoes with gravy oraz Country Fried Steak. Uwaga, w lokalu można palić, z czego jak zauważyłem, niemal wszyscy korzystali.
Sałatka – dobry dodatek do dania głównego. Chrupiąco, świeżo, bardzo fajny sos ranch.
Grillowana pierś z kurczaka soczysta, fajnie doprawiona, ziemniaczki kremowe, wzbogacone o sos pieczeniowy, „refried beans” niekoniecznie w moim guście:
Zamówiony przeze mnie Country Fried Steak, czasami zwany też Chicken Fried Steak to kotlet wołowy w panierce. Dobrze czytacie. Jedno z najpopularniejszych dań w USA mające w nazwie kurczaka, jest stekiem wołowym. Tyle, że panierowanym, jak schabowy czy filet z kurczaka właśnie. Jeśli więc widzicie w menu Chicken Fried Steak, to macie do czynienia z wołowiną. Jeśli chcecie panierowany filet z kurczaka to musicie wypatrywać w menu pozycji Chicken Fried Chicken.
Maciek śmiał się ze mnie, że chyba brakuje mi schaboszczaka, ale ja pokochałem fried steak i często go podczas naszej wyprawy zamawiałem. Wołowina w panierce smakuje naprawdę dobrze, tylko klasyczny gravy może nie wzbudzić Waszego entuzjazmu. Ten biały sos to po prostu mąka z wodą, czasami jeszcze mlekiem lub śmietaną. Na pewno lepszy w smaku jest „sausage gravy” lub klasyczny sos pieczeniowy, jaki dostaliśmy do naszych „mashed potatoes”.
Podsumowując: z Blue Monkey wyszedłem dużo bardziej zadowolony niż z Blues Cafe. Nie był to szczyt wykwintności, ale smaczny, klasyczny obiad, więc swoje zadanie spełnił. A do tego kosztował naprawdę niewiele.
Blues City Cafe – http://www.bluescitycafe.com
Blue Monkey – https://bluemonkeymemphis.com
Partnerami wyprawy są:
Polsko – Słowiańska Unia Kredytowa.
Patronat medialny nad wyprawą objął Dziennik Związkowy z Chicago.