Kontynuujemy Śledztwo Toruńskie. Po niespodziewanie świetnym burgerze na dworcu, po bardzo dobrym burgerze w Widelcu, Mateusz odwiedził sugerowany mu przez Was lokal Luizjana. Czy i tam szczęście mu sprzyjało? O tym przeczytacie poniżej:
Kuchnia kreolska, tak dwoma słowami można opisać to w czym specjalizuje się restauracja Luizjana w Toruniu. Mam ochotę spróbować czegoś niestandardowego i nowego, menu jest ciekawe i bardzo pomysłowe odmienne od lokali spotykanych do tej pory. Jednak polecaliście mi burgery dlatego kolejny raz zmierzam tam, żeby zaspokoić ciekawość i spróbować ich wersji tego dania.
[singlepic id=341 w=320 h=240 float=]
Nie ukrywam, że zmierzam tam z wysokimi wymaganiami, to jeden z ostatnich lokali, które zamierzam odwiedzić w Toruniu. Wysoka poprzeczka ustanowiona przez poprzednie miejsca będzie trudna do przeskoczenia. Szczególnie, że ceny w Luizjanie nie rozpieszczają już tak bardzo jak w innych burger barach. Za tradycyjnego burgera przyjdzie zapłacić nam 22 złote, za premium na którego ja się decyduje już 25 złotych. Budżet studenta został poważnie nadszarpnięty. Dlatego oczekiwania też są duże.
Gdy wchodzę do środka, niedzielnym popołudniem ruch jest wyjątkowo duży. Zajmuję jedyny wolny stolik i rozglądam się po lokalu. Rodziny z dziećmi, zakochani, ciekawa atmosfera. Ogromny kredens zamiast lady kelnerskiej. Składam zamówienie i przyglądam się wystrojowi. Meble rodem z lat 20 ubiegłego wieku, drewniane, pięknie wykończone. Wygląda to doskonale, jednak gdy spoglądam na sufit i dostrzegam nowoczesne żyrandole oraz jeszcze bardziej futurystyczne wiatraki to czuję się trochę skwaszony. Dodatkowo plakat jazzmana, nad moim stolikiem, który też nijak ma się do reszty wystroju. Czyżby mix epok ? Kelnerki chodzą ubrane w normalne swoje ubrania, nie wiem czy ma to na celu wywołanie domowej atmosfery czy są wzięte prosto z ulicy ? Po około 15 minutach, obsługa przynosi burgera.
[singlepic id=342 w=320 h=240 float=]
Wygląda nieźle, jest sporych rozmiarów, bułka znacznie inna od spotkanych do tej pory (jakoś zdjęć jest słaba, spowodowane to było stosunkowo dużą odległością od źródła światła i padającym cieniem ze sztucznego oświetlenia) . Poprosiłem, żeby w moim burgerze znalazł się jakiś ostrzejszy element, ponieważ akurat tego było mi bardzo potrzeba po ciężkiej nocy. Kelnerka stwierdziła, że nie ma najmniejszego problemu i bez dopłaty dostałem dodatkowo plasterki marynowanego jalapeno. Spróbowałem początkowo kilka frytek, pracowanie w kilkunastu restauracjach pozwoliło mi stwierdzić, że frytki choć smażone na świeżej fryturze są kupne i bardzo przeciętnej jakości. Wraz z upływem czasu stawały się coraz mniej jadalne. Pod koniec smakowały już tylko fryturą a ich faktura przypominała żelki. Natomiast warto wspomnieć o sosie Lafayette , który był podany do frytek. Żałuję, że nie zgłębiłem techniki wykonania tego sosu. Obstawiam, że był na bazie majonezu bądź aioli. Był świetny, doskonały! Mógłbym wyjadać go palcem, wprost z miseczki, niesmaczne frytki psuły mi jego smak. Zabrałem się za kanapkę. Pierwszy gryz … drugi gryz… trzeci gryz, oho jalapeno mile połechtało podniebienie, czwarty gryz… wciąż nic.
[singlepic id=343 w=320 h=240 float=]
Nie wydaje mi się, żebym miał kubki smakowe przepalone szaloną nocą, na analizie sensorycznej zdobywałem najlepsze wyniki. A jednak, tutaj nic nie czuje. Bułka musi być ich autorskim projektem, nie spytałem się czy pieką ją sami, czy zamawiają w piekarni. Jest sucha, łamliwa pod palcami, niby trzyma całość jednak mi nie odpowiada. Dodatki : warzywa okej, bez zarzutu, czuję ser Blue, wyraźny w smaku, czy to na pewno jest ser Blue ? Ręki nie dam sobie uciąć. Próbuję się skupić na mięsie, niby wysmażone jest tak jak chciałem, kucharz nie zabił go doszczętnie, soki kapią tak jak powinny, a jednak jest … bez wyrazu. Zanotowałem w notatniku właśnie te określenie: „bez wyrazu”, każdy kto kiedykolwiek zastanawiał się nad smakiem doskonałego mięsa, bądź przygotowaniem go, potwierdzi moje słowa, że właśnie te określenie potrafi całkowicie przekreślić potrawę.
[singlepic id=344 w=320 h=240 float=]
Niby zjadam do końca, niby chciałbym się uśmiechnąć ale wciąż byłem w głębokiej zadumie. Czy warto wydać 25 złotych na tego burgera? Ja nie zrobiłbym tego drugi raz. Chciałbym spróbować innych dań z karty bo są naprawdę pomysłowe i zachęcające, jednak pod warunkiem, że nie musiałbym płacić z własnej kieszeni, bo ceny są bardzo wysokie.
Z całości chyba wybrałbym tylko jalapeno i maczał je w sosie Lafayette, te dwie rzeczy pochwalam i akceptuję.
Lokalizacja: Mostowa 10, Toruń.
Autorem recenzji i zdjęć jest Mateusz Suchecki.