Znacie food trucka Jadło na Kółkach? Ekipa ta otworzyła niecałe trzy tygodnie temu lokal w Warszawie . Ale o ile w trucku serwowali hot dogi inne niż wszystkie, o tyle w Kongresówce postawili na polską kuchnię. I to kuchnię mocno nawiązującą do przedwojennych tradycji (raki, przepiórki, podroby). W menu znalazły się klasyki popularne w przedwojennej gastronomii, obecnie nieco zapomniane. Ale po kolei. Lokal znajdziecie na ulicy Kruczej 16/19 w Warszawie:
Zaczęliśmy od wypiekanego na miejscu świetnego chleba z dwoma masłami: delikatnym z mięsem raka i słonym, wyrazistym w smaku i aromacie masłem z kawiorem:
Potem były przystawki. Genialny móżdżek cielęcy z jajkiem na grzankach (29 zł), po prostu palce lizać:
Smażony mlecz ze śledzia na placku ziemniaczanym (32 zł) to czysta poezja. Wyrazisty, mocny smak, można go fajnie złamać robiąc sobie coś w rodzaju kanapki z mleczu, placka, pomidora z cebulą i śmietany. Nie wiem, czy gdzieś w Warszawie dostaniecie jeszcze to danie przed wiosną, bo chłopaki śmiali się, że wykupili cały zapas mlecza. Dla mnie bomba i jeśli nie boicie się eksperymentować ze smakiem to koniecznie sięgnijcie po tę przystawkę.
Raki w maśle (34 zł). W książkach o przedwojennej gastronomii często można spotkać opis, jak to na ladach pyszniły się leżące w lodzie raki. Ja sam pamietam, że jeszcze w latach 70 XX wieku, kiedy jeździłem z dziadkami na Mazury, zupa rakowa była podstawą naszej codziennej diety. A teraz raki są przysmakiem drogim i nieczęsto spotykanym. W Kongresówce dostaniecie je duszone w maśle. Nic nie zagłusza ich smaku, a fakt, że troszkę jednak trzeba się natrudzić, żeby dostać się do mięsa, to raczej dodatkowa atrakcja niż utrudnienie. Dostajemy też miskę z ciepłą wodą i cytryną, żeby płukać ręce. Polecam.
Jeśli chodzi o zupy, to miłośnicy podrobów i dawnych smaków pokochają Żur na płuckach z kaczym jajem (19 zł). Własny zakwas i drobniutko cięte płucka dają niesamowity smak, który wzmacnia wyraziste kacze jajo na twardo.
Na własnym zakwasie robiony jest także doskonały barszcz czerwony (17 zł). Idealny balans między kwaśnością a słodyczą, głęboki kolor, a kropką nad i są pierogi. Do wyboru z płuckami lub kaszą.
Pierogi solo to również doskonała opcja. Spróbowaliśmy tych z kaszą gryczaną, lubczykiem i pasternakiem (29 zł). Trochę się ich bałem, bo nie przepadam za smakiem pasternaku, na szczęście nie dominował on nad resztą składników i pierogi zajadaliśmy z czystą przyjemnością.
Mięsożercy także mają w czym wybierać, ja poprosiłem o Stek z cielęcego serca (49 zł). Można do niego dobrać dodatki, np. kluski śląskie, ale na to byłem już zbyt najedzony. Poprzestałem na sałatce vinegrette i sosie pieczeniowym z grzybami leśnymi. Mięso soczyste, mocne w smaku, stawiające lekki opór zębom, ale w końcu to czysty mięsień. Dla mnie bomba.
I jeszcze deser. Wybraliśmy kogel – mogel z owocami sezonowymi (15 zł). Świetny w smaku, intrygująco podany. Idealne zwieńczenie uczty.
Podsumowując: Kongresówka wskrzesza dawne, polskie smaki. I robi to naprawdę świetnie. Lokal, choć malutki, zachęca by udać się tam silną grupą pod wezwaniem i staropolskim zwyczajem zamówić całe menu, kilka butelek mocniejszych trunków i biesiadować do zamknięcia. Naprawdę doskonała kuchnia. A do tego prowadzona przez świetną ekipę. Warto zdecydowanie!
P.S. Szykują fajną ofertę na Walentynki, a codziennie dostępne także lunche. Szczegóły na fan page restauracji, link poniżej.
Kongresówka – Krucza 16/19, Warszawa
Facebook – https://www.facebook.com/Kongresówka-271163953567495/