Podążanie za modą jest wszechogarniające. Zewsząd zalewają nas kopie – znaleźć oryginał jest naprawdę ciężko. Jeden pracuje w dużej korporacji, a po pracy gra w zespole grającym muzykę punkową bo chce przez znajomych być uważany za spoko kolesia. Zapalczywy weganin walczący o prawa zwierząt, a na co dzień chodzi w skórzanym płaszczu i butach ze skóry. Na dodatek zwalcza tych, którzy jedzą miód bo to podobno wykorzystywanie zwierząt. Jeszcze inny na co dzień odżywia się błyskawicznymi zupkami czy mrożonymi zapiekankami z marketu, a idąc do lokalu udaje krytyka smaków i gustu doszukując się w daniu niepowtarzalnego smaku. Tym samym oceniając pracę prawdziwych pasjonatów, a robi to bo chce być modny i udaje kogoś kim nie jest …
Był taki film kilka lat temu o tym jak pewna zebra myślała, że jest koniem i chciała wystartować w zawodach. Obserwując otaczający mnie świat i ludzi mam ochotę powiedzieć, że przypominają mi właśnie ją.
Przykłady można mnożyć, ale po co?! Lepiej poszukać autentycznych ludzi z pasją i nimi się otoczyć. Wyruszam po raz kolejny jak Tony Halik na poszukiwanie.
Trafiam do lokalu w ścisłym centrum Poznania. MAPA.
Co ciekawe znajduje się on w bliskim sąsiedztwie czterech opisanych przez nas lokali. Dwa z nich są lokalami, które Street Food Polska poleca.
MiXtura (https://www.facebook.com/miXtura.vege)
Miejsce jest totalną świeżynką na poznańskiej mapie gastronomicznej, ale dość szybko zrobiło się o nich głośno. Postanowiłem się wybrać tam z moimi znajomymi.
Obok lokalu znajduje się świetne kino studyjne. Dlatego też jeśli trafisz tu kiedyś, może zaplanuj dzień tak, że uwzględnisz wypad na seans filmowy …
Niezwykle przyjemne miejsce, doskonały zapach jedzenia, który walczy z wyśmienitym aromatem kawy. Jak mawia Margarita, „ależ tu hipstersko…”. Wystrój nie przesadzony, choć naprawdę oryginalny. Dochodźmy do baru gdzie wita nas niezwykle pogodny człowiek, idealnie pasujący do otaczającej rzeczywistości. Rozmawiając z nim mam nieodparte wrażenie, że gdzieś go widziałem…
Zupełnie jak w tym programie Twoja twarz brzmi znajomo.
Po powrocie do domu nie mogłem długo usnąć i zabawiłem się w detektywa Monka. Przeprowadziłem dochodzenie w którym okazało się, że to Mrokas jeden z właścicieli lokalu.
Karta krótka z daniami dnia i burgerami, które są na stałe oraz wystrój:
Oczywiście, jako miłośnik burgerów zamawiam go, a na przystawkę zaproponowano nam frytki z selera! Pytam z zaciekawieniem co takiego? Dodatkowo zamawiamy sok warzywno owocowym których składniki wybieramy sami.
Burger będzie w wersji wegetariańskiej (z serem). Dużym plusem jest możliwość decydowania o ulubionych składniach. Tym lepiej dla mnie bo jestem ogromnym miłośnikiem sera pleśniowego.
Na stół trafia sok i kawa.
Kawę można zamówić także z mlekiem sojowym. Ja zamawiam czarną i gorzką. Według Gacy to jedyny sposób, aby określić prawdziwy aromat i smak. On też maczał palce w budowie pasji do kawy w tym lokalu.
Delektując się tym napojem mogę powiedzieć, kolejne świetne miejsce z doskonałą kawą. W tle słuchamy doskonałej muzyki Ziggy Marleya. Klimat tego miejsca jest niepowtarzalny.
Na stół trafiają burgery, ich rozmiar sprawia że na twarzach pojawia się uśmiech. Kotlet z kaszy jaglanej w towarzystwie, gruszki, rukoli, kiełek i sera pleśniowego zachęca wyglądem ( cena 10 lub 13 zł za wersję XL).
Pierwszy szok! Bułka – smak i zapach świeżego chrupiącego chleba z najlepszej piekarni w okolicy – dokładnie taki jaki pamiętam z dzieciństwa. Chrupkość i smak wręcz genialny, ocierający się o doskonałość . Kotlet jaglany jak dla mnie trochę mało wyrazisty, wolałbym go w wersji z soczewicy. Mimo wszystko całość idealnie się komponuje z gruszką i serem. W między czasie na stole zjawiają się frytki z selera z dipem.
Genialny pomysł! Moje kubki smakowe zwariowały. W dłoni trzymam frytkę, do ust wkładam frytkę, ale po chwili okazuje się że jem zupę selerową! I znów powtarzam czynność, nie mogąc przyzwyczaić się do smaku SELEROWYCH FRYTEK.
Jak dla mnie odkrycie i świetna alternatywa dla frytek z tzw. wora ,które w każdym lokalu smakują tak samo.
Wróćmy do burgera.
Ciekawy sos, który nadaje bardzo specyficznego smaku. Jako zagorzały miłośnik wołowiny muszę przyznać, że danie to choć nazwane typowo fast foodowo- burgerem – dla mnie jest daniem slow foodowym z ogromną ilością warzyw i kaszy.
Wszystko zależy czego szukasz w posiłku, czy ogromnej dawki białka (zawartego w wołowinie),może węglowodanów, może dobrego samopoczucia, albo po prostu stawiasz na genialny smak.
Lokal jest nastawiony na kuchnie wegetariańską, wegańską i bezglutenową.
Dla mnie to miejsce do którego chce się wracać, na doskonałą kawę czy wyborne jedzenie przy dźwiękach oryginalnej muzyki.
Ja po powrocie do domu zainspirowany smakiem i pomysłem, wykonałem własne WEGEBURGERY.
MIXował Qlinarny Qń.