Najpierw poznałem food trucka Przystanek Sushi, który bodaj pierwszy w Polsce serwował street foodowy ramen i świetne sushi (2015 rok), potem Przystanek Sushi zamienił się w Przystanek Ogień i Dym serwujący m.in. koreańskie bulgogi i tajskie wrapy, by w końcu pod tą ostatnią marką pozostał lokal, a food truck nazwany został Azja w Bule.
Kanapki i burgery premium z Azji w Bule pewnie już wszyscy doskonale znają, ale nie każdy wie, że w lokalu ich oferta jest dużo bardziej rozbudowana.



Menu podzielone jest na dwie części: Premium Fusion Burgers i Burgers. W tej pierwszej części znajdziemy m.in. kanapki fusion z szarpaną wołowiną i wieprzowiną, w tej drugiej burgery, ale nie takie zwykłe. To znaczy, klasycznego cheesa tu dostaniecie, ale przeważają mocno rozbudowane kompozycje. Spróbowałem czterech kanapek, których nie dostaniecie na trucku, po dwie z każdego menu. Najpierw Los Mexicanos i Popeye.

Popeye (25 zł solo, 33 zł w zestawie), to burger, którego wymyślił dopowiadający za kuchnię Sebastian. Inspiracją stała się jego ulubiona… pizza. Postanowił sprobować, jak smakować będą składniki z tej pizzy zamknięte w bułce. I powiem Wam, że efekt jest RE-WE-LA-CYJ-NY! Kapitalna buła, a w niej kawał soczystej wołowiny wysmażonej wg życzenia, bekon, kiszona kapusta, szpinak, pikantne salami, pikle, czerwona cebula, sos BBQ i czosnkowe aioli. Mlaskałem z ukontentowania. Genialny burger i żałuję, że nie dostaniemy go na zlotach. Ta kanapka to wystarczający powód, by skoczyć na Ryżową.





Los Mexicanos (25 zł/33 zł) to chrupiąco – pikantna pozycja. Znajdziemy tutaj soczystego wołowego burgera, chrupiące nachosy, pastę z czerwonej fasoli, pomidora, jalapeno, sałatę, czerwoną cebulę i salsę pomidrową. Zajadałem z apetytem.





Pora na kanapki fusion. Wybrałem Onion Pork i Don Pedro.
Onion Pork (23 zł/31 zł) to kapitalna, soczysta szarpana wieprzowina, chrupiąco – miękkie krążki cebulowe, bekon, cheddar, pomidor, kiszony ogórek, prażona cebulka, cebula czerwona i spicy mayo. Wszystko tutaj do siebie pasuje, smak jest wyrazisty, kanapka jest bardzo delikatnie pikantna. Pycha!







I wreszcie Don Pedro (25 zł/33 zł), którego dla odmiany wzięliśmy w ciemnej bułce. Soczysty pulled pork, pikantne salami, oliwki, bazyliowy mayo, mozzarella, pomidor, czerwona cebula i rukola. Jest pysznie i sycąco, a przy tym świeżo. Chociaż cały czas zastanawiałem się, czy w pszennej bułce, nie smakowałoby jeszcze lepiej. Najlepiej sprawdźcie sami.







Podsumowując: jeżeli pokochaliście Azję w Bule, to koniecznie idźcie do Przystanku Ogień i Dym, żeby spróbować więcej. Nie jestem teraz pewien, ale w lokalu jest chyba o 14 kanapek więcej niż w trucku. Plus pojawiające się okazyjnie edycje specjalne (aktualnie Real Greek). Jeżeli jeszcze nie jedliście tych kanapek i burgerów – tym bardziej idźcie. Są przepyszne. Porcje ogromne, składniki jakościowo świetne i doskonale dobrane, a robione na miejscu mięsa i sosy to arcydzieła. Polecam każdemu miłośnikowi mięsa w bule.
P.S. W Tychach od jakiegoś czasu działa Przystanek Ogień i Dym Express. Tam również warto zajrzeć, szczególnie jeśli do Warszawy Wam akurat nie po drodze.

Przystanek Ogień i Dym – ul. Ryżowa 48 Warszawa
FB: https://www.facebook.com/PrzystanekOgieniDym/
Przystanek Ogień i Dym Express – ul. Sikorskiego 86, Tychy