Bułka, kiełbaska, dodatki. Hot dog, street foodowy klasyk, danie proste do bólu jak zapiekanka. Nuda prawda? A tymczasem Kraków oszalał na punkcie hot dogów. Nie hot dogów w ogóle, tylko konkretnych, z niedawno otwartej przyczepy o nazwie The Dog. Przyznam szczerze, że hot dogi uwielbiam. Podczas pobytu w Chicago specjalnie jeden dzień poświęciłem na odwiedzenie przybytków serwujących kiełbaskę w bułce. Na zlotach zawsze odwiedzam HotDogarnię, Jadło na Kółkach czy YNO Hot Dog, które, co tu dużo mówić, wysoko zawiesiły poprzeczkę dla każdego, kto wpadł lub wpadnie na pomysł by sprzedawać hot dogi. Dlatego z entuzjazmem poszedłem do The Dog by organoleptycznie ocenić ich produkcję. Czy nas zaskoczyli? Na pewno. Czy ich hot dogi są dobre i cały ten hype ma uzasadnienie? Sami poczytajcie:
Nie lubię hot dogów. Skutecznie zniechęcili mnie do nich niezliczeni sprzedawcy tekturowej parówy w wyrobie pieczywopodobnym z dodatkami, które ze świeżością nie mają już od dawna nic wspólnego. Sytuacji i mojego nastawienia zdecydowanie nie poprawiają standardy wypracowane w tym zakresie przez stacje benzynowe, gdzie jest to najczęściej jedyna ciepłą rzecz jaką mają na stanie w środku nocy, kiedy akurat jestem gdzieś w trasie. Sięgam więc po ten klasyczny street food bardzo rzadko. Ale za namową (dość intensywną i ocierającą się nawet o groźne łypanie spode łba) skusiłam się podczas zlotu na to, co serwuje The Dog. I było to więcej niż dobre.
Menu krótkie i treściwe – „gorącego psa” zjemy w tym trucku w pięciu odsłonach. Wybrałam Cheese Doga. Wygląda świetnie – nie za duży i nie za mały. Po prostu w sam raz. Pierwszy kęs i pierwsze mega pozytywne zaskoczenie. Buła w niczym nie przeszkadza. Jest tak delikatna, nienachalna i neutralna, że zupełnie nie psuje smaku pozostałych składników. Zupełne przeciwieństwo większości paskudnych zapychaczy. Kolejne zaskoczenie – kiełba. Składa się z mięsa. Takiego prawdziwego i bardzo smacznego. Do tego rozsądna ilość zieleniny i ser. Roztopiony, wieńczy dzieło i fajnie łączy wszystkie smaki.
Dobre to było. Po prostu kawał przepysznej roboty. Przede wszystkim jest ciekawie skomponowany smak. A do tego dostajemy porcję, po zjedzeniu której nie czujem się przejedzeni i zapchani bułą. Następnym razem muszę sprawdzić ich doga z kaszanką. To może być naprawdę mocno wykręcone zestawienie.
Pewnego pięknego dnia Paweł, po powrocie z wycieczki po Stanach, postanawia otworzyć food trucka. Poeksperymentował trochę ze smakami i tak powstał The Dog. Miałem okazję spróbować ich o wiele wcześniej niż na ostatnim festiwalu pod Galerią Kazimierz. Przed weselem mojego kuzyna zajmowałem się kilkoma osobami z poza miasta, więc na obiad poszliśmy właśnie do The Dog. Ze znajomymi spróbowałem trzech pozycji. The Dog, Mac&Chesse oraz Pulled Pork Dog. Na festiwalu uzupełniłem braki w wiedzy o Cheese Dog i Kaszanka Dog. Opis zacznę najpierw od spotkania ze znajomymi (Fedziu pozdrawiam serdecznie!).
Znajomy zamówił Pulled Pork Dog, a że ja facet nie mały – wziąłem wersję The Dog oraz wersję Mac&Cheese. Na wstępie chciałbym zaznaczyć że we wszystkich dogach używana jest ta sama kiełbasa i bułka maślana. Tak. Maślana. Dziwne, co? Ale za to jakie połączenie. Lekko zgrillowana bułka maślana + sosy. Wydaje się wręcz jak samobójstwo, gdyż powinna się rozlecieć już od samego wzięcia do ręki. I tu zonk. Nie wiem dokładnie jak to jest możliwe, ale tu bułka pomimo nasiąknięcia sosami co jest wyczuwalne pod koniec, nie rozlatuje się. Możliwe że to dzięki kiełbasie robionej według specjalnej receptury dla tegoż food trucka. Kiełbasa jest mocno mięsna, nie za tłusta i dobrze doprawiona. W The Dog bardziej chodzi o to z czym się te kiełbasę je. Nie jest to typowa wołowa kiełbasa jak w Ameryce, wszakże jesteśmy w Polsce gdzie wieprz od wieków króluje na stołach. Dobra. Bo się trochę zapędziłem. Pulled Pork. Świetny pomysł żeby z hot-doga z kiełbasą dowalić jeszcze większą porcja miecha i to nie w postaci większej kiełbasy. Pulled pork idealnie miękki, świetnie komponuje się z sosem cheddarowym i warzywami. Moim zdaniem jest to najlepszy hot-dog w tym food trucku.
The Dog to klasyczna wersja hot doga z warzywami marynowanymi w oliwie. To chyba nowość, że ktoś podaje do klasycznego hot-doga tak przyrządzone warzywa. Tu też wyraźnie czuć smak kiełbasy. Jeśli chcecie poczuć, że nie jecie pierwszej lepszej marketowej zwyczajniej (w tym przypadku tak nie jest jak wcześniej wspomniałem) to ten wybór będzie najlepszy. Trzecia opcja czyli Mac&Cheese. Ja lubię dziwne rzeczy. Dla mnie odrobina dżemu pomarańczowego na kawałku wołowej łopatki to coś normalnego. W kanapkach mam podobnie. Tylko że zdziwiła mnie jedna rzecz. Makaron jaki wylądował w kanapce. To zwykłe małe kolanka. Przesmażone wcześniej w sosie cheddarowym. O dziwo lekko rozrzedzony sos nawet nie wpływa na strukturę bułki od początku do samego końca. Do tego świetnie zgrillowany bekon. Mnie smakowało.
Dwóch pozostałych pozycji spróbowałem dopiero na festiwalu 09-10.092017 pod Galerią Kazimierz. Kaszanka dog – uwaga! Jeśli twoim zdaniem coś, co nie wygląda również nie smakuje – przejdź do następnego. Niestety. Moim zdaniem najgorzej wyglądający hot-dog ze wszystkich jakie serwują. A winna jest kaszanka. Nie jest podana zamiast parówki. Jest podsmażona, po czym wykłada się ją na bułkę. Do tego kiełbasa, boczek, chutney rabarbarowy, czerwona cebula i gotowe. Wygląda kiepsko moim zdaniem, ale smakuje obłędnie. Serio. Tego trzeba spróbować. Chesse. Czyli po prostu hot-dog z serem. Tylko nie takim zwykłym. Stelvio to ser włoski z lekka nutą ziołowych aromatów. I to właśnie z tym serem jest ten hot-dog. Do tego warzywa w oliwie i sosy. Mocna pozycja w menu i na pewno warta spróbowania.
Pojawia się pytanie. Czy The Dog może być konkurencją dla Jadło Na Kółkach. I tak, i nie. Jadło ma w swojej ofercie hot-dogi których receptura jest opracowana na podstawie kraju, z którego pochodzi dana kanapka. W niemieckim mają bratwursty, w japońskim kurczaka teriyaki, w polskim – kiełbasę wiejską. The Dog bazuje tylko i wyłącznie na jednej kiełbasie i zupełnie innej bułce. Jedni będą woleć hot doga od The Dog. Inni od Jadła Na Kółkach. Co nie zmienia faktu że bohater artykułu, to miejsce na pewno które należy odwiedzić. Zresztą świadczy o tym napis który byli zmuszeni wystawić przed godziną 19 na festiwalu w niedzielę.
Kraków do tej pory nie miał szczęścia do hot dogów, a hot dogi do Krakowa. Do tej pory wspominam smak świetnych bułek z kiełbaską i wymyślnymi dodatkami z SoupDoga, który był jak kometa. Pojawił się nagle, zaszokował wszystkich smakiem, jakością oraz odważnymi kompozycjami i niestety równie szybko zniknął. W tekście o krakowskich hot-dogach nie można również zapominać o barze Alabama, znajdującym się do niedawna przy Rondzie Matecznego. Alabama serwowała całkiem niezłe hot-dogi w nieco bardziej klasycznych wersjach smakowych. Baru jednak niestety już nie ma, bo strawił go pożar i wciąż niewiadomo czy odrodzi się w tym samym miejscu, gdzieś indziej czy zniknie na zawsze w mrokach historii krakowskiej gastronomii.
Dlatego z tym większą radością powitałem na krakowskiej scenie food truckowej The Dog. Ekipa z dużym doświadczeniem w gastronomii postanowiła zacząć wszystko od zera i stworzyć nowe miejsce. Pierwsze spojrzenie na pięciopozycyjne menu utwierdza w przekonaniu, że wiedzieli co robią, a obok klasycznej bułki z kiełbaską znajdziemy tutaj takie frykasy, jak hot-dog z kaszanką, z mac’n’cheese czy pulled porkiem. Bazą jest zawsze ta sama, wypiekana na zlecenie, delikatna i miękka maślana bułka. Kiełbaska, którą znajdziemy w środku, to również wyrób najwyższej klasy, doskonale przyprawiona, dość grubo mielona i zawsze tak samo idealnie wypieczona.
Na ostatnim Street Food Polska Festivalu miałem okazję spróbować trzech pozycji z menu. Najbardziej ciekaw byłem hot-doga z kaszanką i to od niego zacząłem. Przy pierwszym gryzie niesamowite wrażenie robi miękkość bułki, chwilę później dociera do nas smak fantastycznej kiełbasy a w tle pojawia się kaszanka i inne dodatki. Oj wszystko tutaj gra ze sobą idealnie. Bardzo dopracowana kompozycja.
Jako drugiego spróbowałem hot doga z mac’n’cheese i chrupiącym boczkiem na wierzchu. Podobnie jak w przypadku pierwszej kompozycji najważniejsze są tutaj bułka i kiełbasa, makaron z serem był dla mnie mimo wszystko zbyt delikatny w smaku. Bardzo za to smakował mi chrupiący boczek którym całość była zwieńczona. Ale któż nie lubi chrupiącego boczku. Po raz kolejny w każdym gryzie czuć tutaj dopracowanie kompozycji. Gdyby sos był nieco wyraźniejszy w smaku, byłoby jeszcze lepiej.
Na koniec hot-dog serowy. Ta sama bułka i kiełbasa a do tego ser Stelvio, warzywa w oliwie i sosy. Tutaj smak sera jest dużo wyraźniejszy niż w hot dogu z makaronem w sosie serowym. Fajnie pasują również warzywa w oliwie które przyjemnie chrupiąc łamią konsystencję. Całość na wielki plus. Pierwszy wybór dla każdego fana dobrego sera.
Podsumowując, bardzo się cieszę, że The Dog pojawił się w Krakowie, bo czuję, że z tą jakością i dbałością o każdego klienta, mogą się okazać gwiazdami krakowskiej sceny jedzenia ulicznego. Każdy ich hot-dog jest inny, każdy bardzo smaczny. Serdecznie polecam i życzę z całego serca, żeby odwrócili nieszczęśliwy trend, który dotykał lokale specjalizujące się w bułce z kiełbasą do tej pory.
Najpierw chwilkę pogadałem z ekipą. Okazuje się, że za marką The Dog stoi człowiek z ponad 12 letnim doświadczeniem w kuchni. Rozkręcał i prowadził restauracje w Polsce i w USA. Wśród nich były bardzo znane lokale. Więcej na razie nie zdradzam, bo będzie z nim wywiad w następnym Epicure Magazine i gwarantuję Wam, że będzie ciekawie.
Jedzmy. Hot dogów w menu mamy pięć, każdy inny:Najpierw próbuję polecanego przez ElPolakoKrk Pulled Pork Doga. Buła, kiełba, szarpana wieprzowina, sos BBQ, ser cheddar, piklowana cebula. Dla zaostrzenia smaku jeszcze jalapenos. Wygląda zacnie:
Uwagę od razu zwraca bułka. Myślałem, że jest preclowa, a to nie kojarzyło mi się dobrze. Na szczęście nie. Jest czymś pomiędzy brioszką a bułką maślaną, z brązową skórką i mięciutkim ale zwartym miąższem. Jest bardzo smaczna, ale nie dominuje smaku wsadu. Stanowi ciekawe tło dla doskonałej kiełbaski, soczystej wieprzowiny, którą znajdziecie na kiełbasce, świetnego sera i pikli. Co trzeba podkreślić – do samego końca się nie rozpadła. Zgodnie stwierdzamy, że dobre to było i kilka godzin później zamawiamy kolejne dogi.
Naszym łupem padają: Black Dog, Mac&Cheese Dog oraz Cheese Dog. Black Dog stuningowany jest kaszanką, boczkiem i chutneyem rabarbarowym:
Nazwa figurująca w wypisanym na tablicy menu „Kaszanka Dog” może być myląca. Kaszankę bowiem znajdziecie tutaj jako dodatek, a nie główny składnik. Zgrillowana, uwolniona z osłonki leży sobie na kiełbasce. Dzielnie wspiera ją kwaskowo-słodki rabarbarowy chutnej. Smak chutneya lekko łamie surowa czerwona cebula. Wyraziste, ale nie dominujące sosy i chrupiący boczek wieńczą dzieło. Bardzo ciekawe zestawienie smaków, w którym wszystko do siebie pasuje. Warto.
Mac & Cheese, czyli uwielbiane w USA połączenie makaronu i sera. Miękki element zestawiony z chrupiącym boczkiem doskonale tutaj zagrał. Ser+makaron+boczek to zawsze dobre połączenie. Tutaj smak podkręca doskonały sos serowy.
Cheese Dog – bardzo mi smakowało połączenie lejącego się sosu ze stopionego sera Stelvio z zebranym i ułożonym na wierzchu chrupiącym „placku” z tegoż sera. Stelvio ma dość mocny orzechowy aromat i jest przyjemnie tłusty. Łagodne warzywa w oliwie jako dodatek świetnie się tutaj sprawdziły, przełamując nieco wyrazistość sera.
Podsumowując: hot dogi od The Dog są pyszne i zupełnie inne niż te serwowane przez Jadło na Kółkach, HotDogarnię czy YNO Hot Dog. Czy lepsze? To musicie rozstrzygnąć sami. Szukajcie ich w Krakowie, przyczepka nie nadaje się do dłuższych podróży, więc na codzień stacjonują na ul. Jakuba 15. Zdecydowanie polecamy!