North Fish to sieć, którą bardzo cenię i lubię. Nie tylko dlatego, że jest to firma powstała w moim mieście, ale przede wszystkim za rozwój, jaki przeszli. Wsłuchując się w głosy klientów i ciągle szukając nowych smaków naprawdę wyrastają na sieć, która ma do zaoferowania dużo ciekawych i (co najważniejsze) smacznych potraw. Często w kieleckim North Fishu jadam i bardzo sobie chwalę, bo chyba nigdy nie zdarzyło mi się trafić na zleżałe jedzenie. Nie wiem jak to wygląda w innych miastach, ale w Kielcach NF robi naprawdę duże obroty i jedzenie nigdy długo nie leży pod lampami. A może to ja zawsze trafiam na bardzo duży ruch?
Po tym przydługim wstępie (wybaczcie) pora na konkrety. North Fish wysłał nam zaproszenia do swoich restauracji celem zapoznania się z nową ofertą. Nazywa się ona Festiwal łososia i trochę kurek i mówi wszystko o tym, co w sezonowym menu znajdziemy. A jest tego sporo, bo aż 5 nowych pozycji i jedna już znana i przez nas opisana (Łosoś ze szpinakiem). Zapraszam do obszernej recenzji, jaką popełniłem wspólnie z Michałem i Arkiem.
Jestem wielkim fanem kanapek które można kupić w North Fishu. Od czasu do czasu zdarza mi się wpaść na jedną z nich do food courtu w krakowskiej Bonarce. Tym razem, North Fish zaprosił nas do siebie abyśmy przetestowali nowości z oferty nazwanej Festiwalem Łososia.
Po zaszokowaniu Pani obsługującej ilością zaproszeń, okazało się, że jak to zwykle bywa, ryby znajdujące się w nowej ofercie czekają na mnie pod lampą grzewczą, natomiast gnocchi z kurkami, placki ziemniaczane z łososiem i nowy łosoś burger będą dostępne po dłuższej chwili. Po zebraniu ulubionych dodatków na dwa talerzyki z rybą i pobraniu lemoniad malinowej i cytrynowej udałem się do stolika.
Na pierwszy ogień poszedł stek formowany z łososia z kurkami i sosem śmietanowym. Prezentował się całkiem nieźle, jednak w smaku nie było już tak dobrze. Ryba była ok, wiadomo, że coś co przebywało jakiś czas pod lampą grzewczą nigdy nie będzie tak soczyste, jak ryba przygotowana na bieżąco, ale dodatki nie przypadły mi do gustu. Lubię grzyby, lubię sos śmietanowy, ale tutaj coś ze sobą nie zagrało.
Do steka formowanego z łososia, z burakiem i prażonymi płatkami migdałów podchodziłem zatem z dużą rezerwą. Uwielbiam łososia, uwielbiam buraki, nie przepadam natomiast za płatkami migdałów. W tym przypadku jednak, wszystko zagrało ze sobą idealnie. Podobnie smaczna ryba, przykryta bardzo smacznymi burakami i łamiącymi gładką konsystencję płatkami migdałów bardzo przypadła mi do gustu. To jedna z najsmaczniejszych pozycji w festiwalowym menu.
Osobne wspomnienie należy się dodatkom które dobrałem do ryby, bardzo smaczna fasolka szparagowa, sałatka coleslaw od której jestem uzależniony a w wydaniu North Fish, smakuje mi ona bardzo za każdym razem. Dwa rodzaje pęczaku w wersji na zimno i na ciepło również bardzo na plus. Podobnie smaczny był ogórek małosolny. Dodatki naprawdę bardzo smaczne.
Po zjedzeniu niemal do końca obu dań głównych zostałem zawołany po odbiór placków ziemniaczanych, gnocchi i łosoś burgera.
Zacząłem oczywiście od łosoś burgera. Napiszę w ten sposób, na pewno ta kanapka znajdzie swoich amatorów, ja jednak nie jestem fanem polewania ryby sokiem z cytryny. A w tej kanapce oprócz ryby czuć głównie smak cytrynowego majonezu. Ktoś mógłby powiedzieć, że to fajnie ożywia smak kanapki. Mnie jednak to połączenie zupełnie nie przypadło do gustu. W pewnym momencie smak sosu dominuje wszystko, łącznie z rybą. Polecam spróbować samemu, bo wiem, że dla wielu ta kanapka okaże się bardzo smaczna.
Placki ziemniaczane prezentowały się całkiem nieźle. W momencie spróbowania, gdy dochodzi do nas smak ketchupu, niestety cały czar pryska. Nie bardzo rozumiem w jakim celu, placki po wysmażeniu a przed posypaniem dodatkami, smarowane są warstwą nienajlepszej jakości ketchupu. To psuje cały smak. Następnym razem, gdybym zdecydował się na tę pozycję, poprosiłbym o pominięcie ketchupu. Kawałki łososia, przykryte serem i kurkami smakowałyby wówczas, moim zdaniem, dużo lepiej.
Na sam koniec zostawiłem sobie gnocchi z kurkami. Miękkie kluseczki, przykryte całkiem smacznym sosem. Nie jest to może jakieś wielkie kulinarne przeżycie, ale całkiem smaczne danie i porcja która spokojnie nasyci mniej głodnego człowieka.
Popiłem to wszystko dwoma lemoniadami. Ta cytrynowa była odpowiednio kwaśna, smaczna, malinowa natomiast była dla mnie niestety zbyt delikatna w smaku. Gdybym miał wybrać ponownie, na pewno skusiłbym się raz jeszcze na wersję cytrynową.
Największym zaskoczeniem dla mnie jest fakt, że najbardziej smakowała mi kompozycja smakowa której najbardziej się bałem. Łosoś z burakami i prażonymi płatkami migdałów był naprawdę bardzo smaczny. Na niego na pewno zdecydowałbym się ponownie. Drugie w kolejce byłyby gnocchi z kurkami. Później musiałbym się poważnie zastanowić. Na wielki plus, jak zawsze w North Fish, dodatki które możemy dobrać do dań głównych. Zarówno te na ciepło jak i na zimno.
Łosoś Burger. O tym, że North Fish umie w kanapki pisaliśmy już kilka razy. Dlatego z ciekawością podszedłem do sezonowej propozycji. Znana (i lubiana) bułka, a w niej „Stek formowany z oryginalnego łososia norweskiego ze świeżymi mixem sałat, dojrzałym pomidorem, cebulą i kiełkami słonecznika w bułce wypiekanej na miejscu. Całość idealnie podkreśla majonez cytrynowy.” Jak piszą, tak jest. Co prawda „dojrzały pomidor” mocno mnie irytował, bo powodował poślizg reszty składników, ale muszę przyznać, że smakowo pasował do kanapki. Mógłby być tylko cieńszy, może wtedy kanapka byłaby „stabilniejsza”. Bardzo smakował mi tutaj majonez cytrynowy, bo kapitalnie podkręcał smak ryby i nadawał kanapce powiewu świeżości. Łosoś wyczuwalny jest wyraźnie, to smak soczystej ryby dominuje w tej kanapce. Smaku kiełków nie zarejestrowałem, ale w kanapce były. Czy warto wydać 10.99 zł na tę kanapkę? Moim zdaniem tak.
Placki ziemniaczane z łososiem. Na zdjęciach wyglądały obłędnie. Trzeba na nie zaczekać, bo robione są na zamówienie (!). Jednak warto. Wyglądają bardzo dobrze, dodatków jest dużo, a brzegi placków chrupią:
Byłaby to wręcz idealna przekąska, gdyby nie jeden szczegół. Keczup. Lubię czasami zjeść placki z keczupem, ale nie leję go bezpośrednio na placki, tylko trzymam z boku talerza, by zamaczać placka wg potrzeby. Tutaj zaś keczupem posmarowano placki i na nim ułożono dodatki. Powoduje to po pierwsze rozmoczenie środka, a po drugie miejscami smak keczupu jest jak dla mnie zbyt nachalny i zaburza mi proporcje między smakiem ziemniaków, ryby, grzybów i sera. W miejscach, gdzie keczupu jest niedużo lub nie ma go wcale placki smakują obłędnie. Wydaje mi się, że lepszym rozwiązaniem byłaby możliwość samodzielnego dawkowania keczupu. Placki bez keczupu chętnie zobaczyłbym w stałym menu. Cena 11.99 zł.
Gnocchi z kurkami. Kosztują tyle samo co placki i podobnie jak one robione są na zamówienie, ale sycą zdecydowanie bardziej. Oprócz kluseczek w misce znajdziemy także dużą ilość kurek i bardzo fajny, delikatny sos śmietanowy.
Lubię wszelkie kopytka i kluski śląskie, więc gnocchi z kurkami także przypadły mi do gustu. Warto zamówić, będą świetnym uzupełnieniem…
… Łososia norweskiego z kurkami (14.99 zł). Danie to opisano tak: Stek formowany z oryginalnego łososia norweskiego, idealnie doprawionymi kurkami i delikatnym sosem śmietanowym, który dodaje potrawie wyjątkowego smaku, który zapamiętasz na długo!
Bardzo lubię połączenie kurek i śmietany, więc ta ryba nie mogła mi nie smakować. Powiem nawet, że obok Miruny z prażoną cebulką była to najlepsza rybna propozycja obiadowa, jaką w North Fishu jadłem. Wszystko mi tutaj do siebie pasowało. Wyrazisty smak i aromat grzybów, delikatny sos i soczysta, dominująca ryba. Dla mnie bomba. Możliwe, że wpływ na moją ocenę miał fakt, że ryba była świeżo przyniesiona i nie leżała pod lampami, tak jak łosoś zamówiony przez Michała.
Łosoś norweski z burakiem i płatkami migdałowymi (14.99 zł) to także ciekawa propozycja. Mamy tutaj do czynienia z różnymi fakturami: ryba jest mięciutka, buraki okazały się cięte w kostkę, co sprawia, że są bardzo soczyste i stawiają lekki opór zębom, a migdały nie tylko chrupią, ale także ciekawie podkręcają smak całego dania.
Propozycja godna uwagi, jeśli lubicie eksperymentować ze smakami.
Last but not least – lemoniada Aloes i Chia (7.99 zł). Moje odkrycie. Kapitalny, rześki smak. Bierzcie, póki jest.
Sobota, około godziny szesnastej.
Food court w Galerii Łódzkiej zawalony po brzegi. Staję w kolejce do North Fish. Tasuję pięć kuponów niczym karty przed rozdaniem, zastanawiam się chwilę nad wyborem i oto wybieram swoją pierwszą ofiarę – Łosoś Burgera. Wręczam zaproszenie obsłudze, wstukują bon w komputerek, kucharz otrzymuje polecenie przygotowania buksa dla mnie, a ja mam kilka minut czekania. No problemo. Strzelam kilka piruetów rozglądam się raz jeszcze za wolnym miejscem, pyk, zamówienie gotowe. Zabieram tacę w burgerem mówiąc obsłudze, że ja tu jeszcze wrócę. Rozsiadam się, telefon w dłoń, czas na sesyjkę. Rozbieraną. Odpakowuję Łosoś Burgera, robię kilka fot, po czym zaczynam kontemplować nad całą konstrukcją.
Łosoś Burger, podobnie jak wszystkie pozostałe kanapki z menu, na pewno nie należy do gigantów. Bułka wypiekana na miejscu przypomina sklepową bułkę śniadaniową, aczkolwiek sam je lubię, nie ma co narzekać. Stek formowany z łososia norweskiego jest doskonale widoczny, różowy, cudnie pachnie. Obłożony warzywami, jak pomidor, cebulka, kiełki słonecznika i sałata, prezentuje się bardzo sympatycznie. Zwieńczenie stanowi majonez cytrynowy. Pokonuję burgera kilkoma większymi gryzami. Muszę przyznać, że smak łososia jest bardzo dobrze wyczuwalny, warzywa dodają świeżości i lekkości, a majonez cytrynowy przełamuje naturalną słodycz ryby, nadając kolejnego wyrazu smaku. Mój ulubiony Snekkar został właśnie pokonany, ja natomiast jestem ukontentowany. Mały drań o wielkim sercu – tak mogę podsumować Łosoś Burgera. Zdecydowanie 9/10. Gdzie się podział punkt do maksymalnej oceny? Ot chciałbym, żeby kanapka była większa. To wszystko.
Czas na chwilę oddechu. Robię mały spacer do Empiku, wychodzę klasycznie z pakietem książek i wracam po więcej rybki. Łososiu norweski z burakiem – przyzywam Cię! Kolejne zaproszenie przekazuję obsłudze, na przepitkę wybieram smoothie aloes i nasiona chia. Pani zapewnia mnie, że to bardzo dobry wybór, a napój smakuje jak nektar winogronowy. Siorbię łyczek – no rzeczywiście. Fajne to! Główny kąsek w postaci steku formowanego z łososia norweskiego, przykrytego buraczkami oraz prażonymi płatkami migdałów, czeka na odbiór. Przemieszczam się wraz z tacką wrzucają fryty, miks sałat i jakąś sałatkę norweską, czy jak to się zwało. Siadam przy wolnym stoliku, znów hispterząc ze zdjęciami. Próbuję dodatków, smaczne, lekkie i przyjemne, lecz gwiazdą ma być łosoś. Odkrawam kawałek, sprawdzam fakturę kąska. Nie jest suchy, przyjemnie wilgotny, całkiem dobrze doprawiony. Nie komponuje mi się to jednak z burakami. Płatki migdałów są okej, ale słodkawe buraczki przy wtórowaniu słodyczy ryby, nie do końca mi pasują. Zjadam swoją porcję, przepijam smoothie, czas do domu. Chwila zastanowienia nad oceną. Daję 7/10. Łosoś zdecydowanie jest łososiem, nic go nie zabiło, do tego został dobrze przygotowany. Za to te buraczki mi nie grały kompletnie. Wracam jutro.
Niedziela, pora obiadowa.
Ląduję gładko przed restauracją North Fish, wbijam się w kolejkę, wyglądając pustego miejsca. Znów cały tabun ludzi, ale co poradzić, weekend przecież. Obsługa się do mnie uśmiecha, od razu przekazuję dwa zaproszenia, co się będę. Pyk, pyk, pyk w POS. Łosoś norweski z kurkami idzie jako pierwszy, do popicia lemoniada malinowa. Za dodatki wybieram pomidorki, fasolkę i kaszę z warzywami. Znam je dobrze, są sprawdzone, powinny zgrać się z rybą. Siadam w tym samym miejscu, co przy sobocie, focę. Czas na pana łososia. Prezentuje się dosyć średnio. Ot porcja ryby, a na nim zapieczony ser skrywający kurki. Grzyby kurki, nie drób. Odkrawam kawałek rybki, by spojrzeć w środek. Ku mojemu zaskoczeniu, spod zapieczonej warstwy sera, okazującej się być sosem, wylewa się płynna część. Próbuję, cmokam, biorę większy kęs, mmm, nakładam jeszcze odrobinę na widelec. Kiepskie wrażenie wizualne zostało całkowicie zatarte przez smak. Kurki pieprzne, sos jest obłędny w smaku, mocno przypomina ser mozzarella wymieszany z żółtym, słodkość łososia jest przez to doskonale równoważona. Po prostu wow! 9/10. Tak, punkcik poleciał za wygląd.
Ledwo wgarnąłem porcję łososia z dodatkami, zaproszono mnie po odbiór Gnocchi. Znałem te kluseczki choćby z oferty wiosennej, gdzie były jednym z dodatków, teraz stanowiąc osobne danie. Ciepłe, parujące, obficie polane sosem śmietanowym z kurkami, obstawiam, że tym samym, który miałem chwilę wcześniej na łososiu. Co mogę o nich powiedzieć – bardzo syte. Smaczne i syte. Zjadłem je z nieukrywaną przyjemnością, zapełniając się na maksa. Nie będę wystawiał im oceny. Po prostu trzeba je spróbować i nie dyskutować ze mną. Ostrzegam jednak, że ta niepozorna porcja spokojnie wystarczy za cały obiad.
Poniedziałek, ostatnie udrzenie.
Zryty po pracy, ledwo powłóczący nogami, docieram do North Fish. Z mojej magicznej torby wyciągam jedyne ocalałem zaproszenie, dobieram gęste, delikatnie kwaskowe smoothie Arancia, stawiające mnie szybko do życia. Placki ziemniaczane z kawałkami łososia norweskiego, pieczarki, ketchup, ser mozzarella na wierzchu są w przygotowaniu. Czas oczekiwania do dziesięciu minut. Rozwalam się jak król na wolnym stołku barowym, popijam koktajl, zawieszam się. Cyk, placki ziemniaczane gotowe. Posypane świeżą pietruszką, wyglądają nawet nawet. Różowawe kawałki łososia przebijają się przez zapieczony ser, są i pieczarki, ketchup na spodzie. Rozkrawam jeden z dwóch placków, patrzę mu w bebechy, odkrawam kawałek i ładuję go w swoje bebechy. Myślę chwilę, co mi ten smak przypomina. Aaa! Taką pizzę a la lata 90, wyjazd na działkę z rodzicami, jedyna buda z okolicy i gotowa pizza odpalona w mikrofali. Ketchup zarżnął wszystko, łosoś ledwo wyczuwalny, posmak placka ziemniaczanego również jest wręcz dodatkiem. Zjadam, choć nie całość, dobijam się dodatkami w postaci kaszy i ziemniaczków, dopijam genialne smoothie, czas do domu. North Fish, jak zakochałem się w Łosoś Burgerze, Łososiu z kurkami i Gnocchi, tak placki nie trzymają mi się kompletnie tej oferty. Jak dla mnie, 4/10 i to w silnych porywach huraganu Irma.
Do wszystkich czytelników – jeśli nie znacie jeszcze North Fish, teraz w ramach Festiwalu Łososia jest okazja, by do tej ciekawej sieci zajrzeć. Gniocchi z kurami piszczą podniebienie, a wariacje łososiowe, tak z kurami i sosem serowym, jak burger, ucieszą każdego. Zajrzyjcie koniecznie, oferta limitowana.
North Fish – https://www.facebook.com/NorthFishPL/, http://www.northfish.pl