Dzisiaj będzie sentymentalnie. Pamiętam jak poznaliśmy się na żywo z Ojcem Założycielem. Pamiętam zlot w Katowicach i pierwsze nieśmiałe plany zorganizowania zlotu pod marką Street Food Polska. Pamiętam pierwszy zlot w Krakowie, kilkanaście samochodów, zdecydowana większość z nich serwująca burgery. Kiedy w sobotni wieczór była okazja uciąć sobie z Żorżem krótką pogawędkę, uświadomiłem sobie jak daleką i wyboistą drogę przeszliśmy, do miejsca w którym teraz jesteśmy. Na ostatnim zlocie było 28 samochodów serwujących kuchnię tak różnorodną jak to tylko możliwe. Od klasycznych amerykańskich kanapek po bulgogi, od bułeczek bao, po trdelniki. Ciężko mi sobie wyobrazić kogoś kto nie znalazłby na naszym zlocie niczego dla siebie. Frekwencja w ostatni weekend wyraźnie wskazuje, że wielu osobom smakowało. Wyjedzone do zera food trucki, uśmiechnięci, choć bardzo zmęczeni ich właściciele. To wszystko pokazuje, że idziemy dobrą drogą. A to dopiero początek. Nadal będziemy organizować zloty na których będziecie mogli spróbować dań z różnych zakątków świata, będziemy dbali o to, żebyście zawsze wychodzili z terenu zlotu najedzeni i uśmiechnięci. A przy okazji zawsze postaramy się Was czymś zaskoczyć.
A teraz o najważniejszym, czyli o jedzeniu. Przypadkowych food trucków u nas nie ma, zawsze dbamy o najwyższą jakość serwowanego jedzenia. Nie jest więc żadnym zaskoczeniem, że przez ostatni weekend dane mi było spróbować rzeczy od bardzo dobrych do wyrywających z butów. Wymienię tutaj tylko kilka z nich. To pozycje które zapadły mi najmocniej w pamięć. Kolejność przypadkowa, bo nie jestem w stanie określić co smakowało mi najbardziej.
Po pierwsze Jajcarz od krakowskich Pogromców Głodu. Kiedyś myślałem, że zapraszanie krakowskich samochodów na zlot w moim mieście nie ma sensu. Przecież są na miejscu, zawsze można się do nich przejść w chwili wolnego czasu. Ale to, że mogłem spróbować (kilkukrotnie) podczas zlotu jednej z najlepszych kanapek jakie dane mi było jeść w życiu, jest nie do przecenienia. Jajcarz to grillowany boczek i szynka własnej produkcji w towarzystwie jajka i niemniej istotnych dodatków. Połączenie smaków mięsa i jajka sadzonego przywołuje na myśl wspaniałe śniadanie, ale ta kanapka smakowała równie dobrze o każdej porze dnia. Coś absolutnie niesamowitego.
Cubanos od tej samej ekipy zasługuje na osobne wspomnienie. Mam wrażenie, że ta kanapka jest ciągle dopracowywana i za każdym razem kiedy jej próbuję, jest jeszcze lepsza. Choć wydawałoby się to niemożliwe.
Kolejnym wartym wspomnienia daniem była kanapka z wołowiną od Unico. Stosunek głównego składnika kanapki, do dodatków wręcz perfekcyjny. Mimo góry mięsa, nie przytłacza ono swoim smakiem całości, dodatki idealnie chrupią i uzupełniają smak, a miękka bułka trzyma wszystko w ryzach od pierwszego do ostatniego kęsa. Próbowałem również kanapki z pulled porkiem od tej samej załogi. Jeszcze bardziej miękkie i soczyste mięso, doskonale dobrane dodatki. Ale to krówka zdobyła moje serce.
Burrito z pulled porkiem od El Cartel to klasa sama w sobie, delikatne, rozpadające się na włókna mięso w towarzystwie klasycznych dodatków, zapieczone w tortilli. Słodko-słono-ostra orgia smaków. Polecałem je wszystkim znajomym którzy nas przez ten weekend odwiedzili. Każdy kto miał okazję go spróbować, stwierdzał, że to coś wspaniałego.
Phillycheese to najlepsza kanapka na świecie, prosta i nieskomplikowana. Ale jak wiadomo, rzeczy najprostsze nie tylko często są najlepsze, ale też najłatwiej je zepsuć. Phillycheese’a pokochałem lata temu, kiedy food truck z Raciborza – Beef Brothers, był u nas częstym gościem. Od tego czasu nikt nie zdecydował się na wprowadzenie tej kanapki do swojego menu. Aż do teraz. Obecnie mamy food trucka który ma w menu tylko tę kanapkę, w kilku konfiguracjach. Wersja klasyczna jest doskonała, miękkie choć stawiające delikatny opór zębom mięso, świeże dodatki i doskonałej jakości ser zamknięte w klasycznej maślanej, miękkiej bułce. Nie trzeba nic więcej, nie trzeba kombinować.
Oprócz rzeczy wymienionych w tekście, spróbowałem przynajmniej po jednej pozycji z menu każdego z samochodów. Za każdym razem efektem był szeroki uśmiech. Uśmiech powodowała też atmosfera na zlocie, wzajemna pomoc której nigdy nikt nie odmawiał. A najbardziej cieszy mnie uśmiech gości, mam cichą nadzieję, że wszyscy opuszczali teren Galerii Kazimierz najedzeni i zadowoleni i podobnie jak ja, nie mogą się doczekać kolejnego spotkania z najlepszymi food truckami w Polsce.
Łezka się w oku zakręciła… Ale nie rozczulajmy się, wracajmy do jedzenia.
Philly Cheese Steak to nazwa trucka, który serwuje najlepszą kanapkę świata – philly cheese steak. Chef Krzysztof Lech, którego znacie z trucków Easy Rider i El Cartel odpalił trzeciego trucka i poszedł w amerykańską klasykę. Dla mnie bomba. Miękka, maślana buła, cienko skrojony i zgrilowany z serem rostbef plus cebula, papryka i sos serowy. Proste? Bardzo. Smaczne? No proszę Was… Obłędne! Są też wersje wzbogacone o pieczarki, jalapenos czy nachos, ale dla mnie ta podstawowa kompozycja pozostaje niekwestionowanym królem. Polecam!
Pulled Beef od UNICO. DO tej pory moją ulubiona kanapką była ich kaczka. Nadal jest pyszna, wzbogacili ją nawet o camemberta, ale… Spróbowałem wołowiny i oszalałem. Prosta, soczysta, niesamowicie pyszna. Sami spróbujcie, nie pożałujecie:
Grill Mobil zaskoczył mnie fantastyczną baraniną w różnych wydaniach. Skurwiel Turecki, Kofta Jego Mać – obie serwowane w bułce okazały się pyszne, ale moje serce podbił Ostry Baran serwowany w lawaszu. Grillowana feta wsadzona między mięso i warzywa, zalana pikantnym sosem pomidorowym robi robotę. I jak mi ktoś powie, że to taki lepszy kebab to będę bił łopatą. Spróbujcie ich przy najbliższej okazji. Zapewniam, że warto.
San Escobar Food Truck wprowadził do oferty empanadas, czyli smażone w głębokim tłuszczu pierożki z mąki kukurydzianej. Do wyboru wołowina z ziemniakami, krewetka lub wege. Każda pyszna:
Dawno, dawno temu Darek Małek ratował nas rano na zlotach swoim Jajcarzem. Kanapka z bekonem i sadzonymi jajami była tym, czego potrzebowaliśmy. Niestety, Banda Kotleta już nie istnieje. Ale przyroda nie znosi próżni, więc teraz możecie zjeść Jajcarza od Pogromców Głodu. To co Szromu i Darek serwowali podczas ostatniego zlotu było po prostu mistrzowskie. Mnóstwo samodzielnie wędzonej i gotowanej wędliny, do tego buła, jajo i sosy. REWELACJA!
Tak Kimchi! to nowy truck, który menu ma bardzo krótkie, ale bardzo smaczne. Zjedliśmy bulgogi wołowe z kimchi i bardzo nam ono smakowało. Wołowina mięciutka i soczysta, sosy doskonałe, a kimchi idealnie kwaśno-ostre. Doskonały zestaw. Marchewka z kiszoną rzepą również okazała się świetnym dodatkiem.
Na dziś tyle. Kolejne nowości z food trucków w drodze.