Żorż: Mamy to! W sobotę otwarto w warszawskim CH Wola Park pierwszą w Polsce restaurację Fuddruckers! Nie mogłem takiej okazji przepuścić, tym bardziej, że byłem akurat w Warszawie z racji spotkania, więc pojechałem do Wola Parku, by osobiście sprawdzić, co też ta amerykańska sieć będzie w Polsce serwować.
P.S. Na końcu wpisu znajdziecie konkurs!
Ponieważ to otwarcie, wszyscy managerowie i właściciele byli obecni, co pozwoliło mi dopytać o kilka szczegółów. Część informacji dostałem wcześniej (możecie przeczytać TUTAJ), teraz dopytałem o to, co mnie najbardziej interesowało.
W USA Fuddruckers ma food trucka. Spytałem, czy planowana jest taka aktywność w Polsce. Niestety, poza USA food trucki nie są na razie planowane :/
Składniki. Wszystkie składniki (mięso, warzywa etc.) pochodzą z Polski. Jedynie niektóre sosy, które są w Polsce bardzo drogie lub trudno dostępne sprowadza się z Włoch lub USA. Nie stosuje się mrożenia, wszystko ma być codziennie gotowane/smażone na bieżąco.
Bułki. Wypiekane na miejscu.
Plany na przyszłość. Na pewno otwarcie restauracji w centrum Warszawy i kolejnych w innych miastach.
A teraz o potrawach. Menu jest obszerne. Zarówno wystrój, jak i sama karta menu pozycjonują restauracje Fuddruckers jako klasyczny amerykański diner. Menu w PDF zamieszczam na końcu recenzji.
Byłem sam, więc moje możliwości były nieco ograniczone. Zamówiłem:
1. Burbon Burgera
2. Chili Cheese Fries
3. BBQ Ribs
4. Pół litrową Colę
Jeśli chodzi o burgera, to nikt nie pytał o stopień wysmażenia mięsa (natomiast przy sąsiednim stoliku osobę zamawiającą steka już tak). Bourbon Burger ma w składzie: sos na bazie burbona, grillowaną cebulkę i ser pleśniowy. Wybrałem wersję 150 g. Ciekawostka – do każdego dania można sobie bezpłatnie dobrać dodatki warzywne i sosy:
Ja z tej opcji nie skorzystałem, bo uznałem, że mój burger jest wystarczająco nawilżony przez sos i cebulkę. Potem zastanawiałem się, czy jednak piklowy ogórek nie zrobiłby mu dobrze, ale bez dodatków burger smakował bardzo dobrze. Słodka cebulka, słony ser i wyrazisty sos idealnie komponowały się z mięsem. Bułka jest troszkę w stylu brioszki/preclowej, taka typowo amerykańska. Lekka, lecz trzymająca całość i nie rozpadła mi się podczas jedzenia.
Burger bardzo smaczny, o wyraźnym smaku, jedynie wolałbym, by był mniej wysmażony. Poza tym uwag nie mam, bo mimo iż mięso było mocno medium (a ja jadam raczej medium rare), to całość absolutnie nie była sucha.
Chili Cheese Fries:
Spodziewałem się frytek julienne, a dostałem łódeczki :) Na nich porcja dobrego chili con carne, lekko pikantnego, wyrazistego, a wszystko posypane dwoma serami. Bardzo mi smakowało i chętnie powtórzę.
BBQ Ribs. Tego dania byłem szczególnie ciekawy, bo do tej pory amerykańskie żeberka jadałem głównie z dużą ilością sosu (np. w Appleby’s lub 7 Street). Tutaj duża porcja żeberek wieprzowych była glazurowana sosem BBQ:
Porcja naprawdę solidna! Mięso mięciutkie, o lekko słodkawym posmaku (zasługa to sosu BBQ), dobrze przyprawione. Zjadłem z przyjemnością.
Podsumowując: pierwsze wrażenia jak najbardziej pozytywne. Chętnie wrócę spróbować innych pozycji z karty. Kusiło mnie chili con carne, kusiły steki, kusiła pizza – to wszystko jeszcze przede mną, z czego bardzo się cieszę. Myślę, że jeśli ktoś szuka dobrej amerykańskiej kuchni, to po wizycie w Fuddruckers nie będzie zawiedziony. Za 3 dania i Colę zapłaciłem 81 zł i były to dobrze wydane pieniądze.
Adam Ślosarski (MyFoodTruck.pl)
Pierwsza w Polsce amerykańska restauracja sieci Fuddruckers otwarta została w sobotę. Od kilku tygodni czekałem na ten moment, odliczałem dni, bowiem lubię amerykańską kuchnię, burgery, skrzydełka bbq, pizze i wszelkie tłuste dobre żarcie (moim zdaniem zdrowe, bo takiego domaga się mój organizm :)). Restauracja w typowo w amerykańskim stylu, podobnie jak Jeffs czy niestety upadły w Warszawie Rooster (na Krakowskim Przedmieściu), do którego uwielbiałem przychodzić. Oficjalne otwarcie lokalu zapowiedziane było na godzinę 13:00, wsiadam do auta i gnam, być może jeszcze uda mi się spotkać z Żorżem, aby wspólnie pobiesiadować przy stole. Byłem sporo spóźniony, ale trafiliśmy na siebie na parkingu przed centrum handlowym Wola Park, w którym mieści się Fuddruckers. Chwilę porozmawialiśmy na tematy kulinarne oraz o amerykańskich restauracjach w których bywał Żorż w ubiegłym roku w Stanach. Po pogawędcę i z racji tego, że byłem na czczo, ruszyłem szybko na drugie piętro galerii. Piękne młode dziewczyny – cheerleaderki gorąco zapraszały do lokalu, zająłem jedyny wolny stolik (kolejni klienci czekali na zwolnienie innego stolika), czekam na kelnerkę, która pojawia się po kilku minutach (jedna uwaga, nie zamawiamy przy kasie, tam jedynie możemy złożyć zamówienie na wynos). Oczekiwanie na jedzenie w moim przypadku to około 15 minut (zimną wodę gazowaną otrzymałem po krótkiej chwili). Zamówiłem burgera 150 g o nazwie Inferno: mięso wołowe, grillowane jalapeno, karmelizowana cebulka oraz ser provolone, a do tego kolejne zamówienie – chilli cheese fries, czyli frytki, a właściwie łódeczki ziemniaczane z dwoma rodzajami sera, który stopniowo z czasem roztapiał się nad ciepłym daniem oraz z czarną fasolką i chilli con carne. Mija 10 minut, przez ten czas inne 2 kelnerki pytają się czy chcę coś zamówić, lekki chaos komunikacyjny między obsługą, ale nie czepiam się i grzecznie odpowiadam, że zamówienie zostało już przyjęte. Muszę przy okazji przyznać, że obsługa bywa lekko nachalna i namolna chociażby pytaniami czy dobrze smakuje, mi to oczywiście nie przeszkadza, dla mnie i tak najważniejsza jest kuchnia i to, jak i co przygotowują aby zadowolić kubki smakowe oraz zaspokoić silny głód. Należy pamiętać, że był to pierwszy dzień otwarcia restauracji i wszelkie błędy są typowe w każdych nowo otwieranych restauracjach, wybrnęli w mojej opinii bardzo dobrze.
Przejdźmy do jedzenia. Otrzymuję oba dania jednocześnie – i dobrze, kto nie lubi jeść burgera przegryzając frytkami bądź ziemniaczkami maczanymi w sosach, a te można nakładać sobie do woli z dystrybutorów.
Burger na pierwszy rzut oka wygląda minimalistycznie (pod względem zawartości, nie wielkości), czyli samo mięso, świeżo upieczona przez nich bułka (bardzo dobra, choć ciut zbyt słonawa), grillowane jalapeno oraz karmelizowana cebulka i ser provolone.
Są ludzie, którzy jedzą takie burgery – w prostocie siła i smak (do mnie pijesz? – Żorż), ja jednak podszedłem jeszcze do otwartego bufetu i wziąłem tyle warzyw, że ledwo domknąłem olbrzyma.
Wracając jeszcze do tematu bufetu z warzywami to dostępne są sałaty, pomidory, ogórki konserwowe, jalapeno, cebulka siekana, sałatka coś jak salsa oraz sosy (musztarda, majonez, ketchup, sos tabasco, sól, pieprz) i serwetki (warto wziąć ich dużo). Lubię takie oferty gdzie klient może sobie dobrać dodatki wedle swoich życzeń, lubimy pomidory to bierzemy tyle plastrów ile nam potrzeba, lubimy bardziej ostre danie, nakładamy jalapeno.
W końcu siadam przy stoliku i zajadam przyniesione pyszności, chillicheese fries bardzo udane i smaczne, porcja dosyć duża, myślę że ok 200 g.
Biorę w ręce burgera 150 g, waga dosyć mała, ale wrażenie robi, z pulą warzyw i dodatków robi naprawdę duży, ledwo zjadłem z wcześniej opisywanymi ziemniaczkami. Jak to wypada smakowo? Mięso dobrej jakości, smaczna wołowina, ale wydaje mi się, że nie była doprawiona pieprzem i solą, a być może ilość warzyw wyciągnęła te przyprawy (przy kolejnej wizycie ograniczę dodatki do minimum). Bułka, tak jak wcześniej pisałem, nie jest kupną bułką, a pieczoną przez nich, ciekawa, inna od wszystkich bułek, muśnięta lekko grillem od wewnątrz a jednocześnie mięciutka, bardzo dobra i nieco słonawa. Wyszedłem najedzony i zadowolony, burgery są godne polecenia, jest to chyba pierwsza w Polsce restauracja z burgerami, w której możemy sobie sami dopasować burgera pod nasz gust, możemy nawet złożyć specjalne zamówienie składając burgera z pojedyńczych składników, jeżeli mamy ochotę możemy otrzymać go z wszystkimi rodzajami serów, potrójnym bekonem itd.
Wrócę tam napewno na inne pozycje menu, na szejki, żeberka, skrzydełka. Po prostu palce lizać!
Menu: Polish Menu
Zdjęcia: Street Food Polska i MyFoodTrcuk.pl
A TERAZ KONKURS. Mamy dla Was 5 voucherów o wartości 50 zł każdy do zrealizowania w restauracji Fuddruckers. Co zrobić, żeby je wygrać? Wystarczy odpowiedzieć na 4 pytania:
1. Przez kogo, kiedy i gdzie założona została firma Fuddruckers?
2. W którym roku Fuddruckers wprowadzono do Europy?
3. Gdzie otwarta została pierwsza restauracja Fuddruckers w Polsce?
4. Jakie danie chciałbyś/chciałabyś znaleźć w polskim menu Fuddruckers?
Odpowiedzi piszecie do 18:00 w czwartek, w komentarzach pod tym wpisem. Zwycięzców poinformujemy także tutaj (w tym wpisie). Czas start, powodzenia!
Koniec!!! Nagrody lecą do:
1. Patryk Czarnecki
2. Maciej Kowalik
3. Maria Artowicz
4. Michał Pieniak
5. Maciej Połeć
Gratulacje! Na priv wysłałem Wam kontakt do osoby, z którą ustalicie odbiór nagrody.