Czy polski rynek burgerów potrzebuje kolejnej sieciówki? Takie pytanie pada co jakiś czas. Mamy McDonald’s, mamy Burger Kinga, mamy polskie 7th Street i Bobby Burger, ba, nawet Sphinx wprowadził burgery do menu. A jednak co jakiś czas nowi gracze próbują wejść na rynek. Próbował Fuddruckers – nie wyszło. Próbowało Dairy Queen – nie wyszło. Wendy’s bada rynek, więc pewnie poważnie myśli o Polsce. A szwedzki Max Burgers dziś otwiera we Wrocławiu pierwszy lokal w Polsce i zapowiada, że docelowo ma ich być 200. Czy to ma sens? Zwróćcie uwagę, że czasy mamy takie, iż nie wystarczy już pomachać ludziom przed oczami kuponami i ładną identyfikacją graficzną. McDonald’s ma ofertę Maestro Burgers, znacząco odbiegającą jakością od klasycznego menu, Burger King także co chwila kusi ciekawymi burgerami, a Angusa zostawił w menu na stałe. Dlaczego? Bo my, konsumenci, chcemy więcej. Więcej i lepiej. Eksplozja street foodu nauczyła nas, że warto za dobrego burgera zapłacić więcej. I mimo iż podstawowa oferta sieciówek nadal cieszy się niesłabnącym powodzeniem, szczególnie w miastach, gdzie food trucków lub burger jointów nie ma, to duże sieci czują wiatr zmian.
Kiedy w czerwcu leciałem do Sztokholmu poznać produkty Max Burgers, byłem ich bardzo ciekaw. Po spróbowaniu byłem bardzo pozytywnie nastawiony do ich wejścia na polski rynek. Wspólnie z Marcinem z bloga Jaja w Kuchni, który właściwie w ogóle nie jada w sieciówkach, byliśmy zgodni co do jednego: jeśli MB utrzyma taką jakość swoich produktów w Polsce, jak w Szwecji – mają duża szansę zamieszać na polskim rynku sieciowych burgerów. I nadszedł czas, że Max otwiera swój lokal w Polsce. 8 godzin w samochodzie, by spędzić dwie godziny w nowym lokalu, spotkać się z fajnymi ludźmi i sprawdzić, czy jakość tę Max Burgers utrzymał. Czy było warto? Tak. A dlaczego – o tym poniżej.
Lokal urządzony jest niemal identycznie, jak ten szwedzki, w którym byłem. Niemal, bo brak tylko długaśnego stołu przez całą salę. W kolejnych lokalach taki stół ma już być. Poza tym jest typowo skandynawsko – dużo drewna, jasno, prosto.
Wrocławskie pre-otwarcie miało jedną wadę – nie można było jeszcze spróbować wszystkiego. Gdybym mógł zostać do rana, kiedy zacznie funkcjonować pełne menu… Niestety, obowiązki wzywały. Niemniej kilku rzeczy spróbować się udało.
A teraz po kolei.
- Czy MB utrzymał tę samą jakość co w Szwecji? Zdecydowanie tak. Burgery niby well done, ale jednak nie wysuszone na wiór. A w krążkach cebulowych macie cała cebulę, a nie mielonkę.
- Czy mięso jest inne? Tak, mięso i warzywa są pozyskiwane w Polsce. Ale – smak szwedzki :) czyli zgodny z oryginalnym. Mięso jest może nieco nieco bardziej słone, ale dla osób, które podobnie jak ja, sporo solą będzie to raczej zaleta niż wada. Jeśli solicie mało lub wcale i jedliście te burgery w Szwecji zapewne poczujecie różnicę. Dla mnie była właściwie niezauważalna.
- Czy sosy smakują tak samo jak w Szwecji? Tak. I robią kolosalną różnicę. Bardzo różnią się od sosów spotykanych w innych sieciówkach.
- A bułki? A bułki są sprowadzane ze Szwecji. Powód jest prozaiczny – dla jednego lokalu nie opłaca się jeszcze budować piekarni na miejscu. W miarę rozrostu sieci w Polsce wybudują także piekarnię.
- Czy polskie menu różni się od szwedzkiego? Tak, na plus. Menu wegetariańskie przeniesione jest 1:1, ale w Polsce znajdziecie dwie pozycje, których nie spotkacie w Szwecji. Pierwsza to Grand Deluxe Burger Pikantny z Cheddarem. Wyróżnia go podwójny ser cheddar (topiony i twardy) oraz papryczki jalapenos. Druga pozycja to coś dla zwolenników low-carbon – Grillowany Kurczak Burger w sałacie. W Szwecji w stałym menu jest tylko burger z wołowiny w sałacie zamiast bułki, u nas dodatkowo grilowany kurczak. Ach, jeszcze jedno – dodatkowy shake z wanilią z laski.
- A ceny? A ceny zdecydowanie niższe niż w Szwecji, przystosowane do polskiego rynku:
Podsumowując: jeśli jeszcze nie jedliście w Max Burgers to czym prędzej to nadróbcie. Tak, to nadal sieciówka, ale jednak inna. Inna filozofia, bardzo bogata oferta wege, ciekawe zakąski. Bardzo jestem ciekaw, jakie burgery sezonowe pojawią się w ich polskiej ofercie. Osobiście marzę o podwójnym halloumi lub Texas Burger, czyli patty melt. Ale pożyjemy – zobaczymy. Opisów jedzenia nie powtarzam – są w linku z wizyty w szwedzkim Max Burgers poniżej.
Max Burgers – lokal w Galerii Dominikańskiej (wejście od ulicy) – pl. Dominikański 3 50-159 Wrocław
Facebook – https://www.facebook.com/maxburgerspolska/
Wpis ze Szwecji – https://streetfoodpolska.pl/maxymalnie-dobry-fast-food-z-wizyta-w-max-burgers/