Obrazki, smaczki i paski… czyli w co warto ugryźć Kielce? - Street Food Polska
close
Obrazki, smaczki i paski… czyli w co warto ugryźć Kielce?

Obrazki, smaczki i paski… czyli w co warto ugryźć Kielce?

0udostępnień

Dzisiaj kolejna recenzja napisana przez nowego współpracownika. A właściwie współpracowniczkę. Autorką wpisu jest bowiem Kasia Macios, osoba o artystycznej duszy, którą w końcu udało mi się przekonać do współpracy, więc co dwa tygodnie będzie nas ona raczyć swoimi „obrazkami i smaczkami” na temat jedzenia w Kielcach i okolicach. Bardzo się cieszę i żeby już nie przedłużać, zapraszam do czytania:

Obrazek 1.
Lemoniada na Placu Wolności: od niedawna mój ulubiony lokal, który zaskoczył mnie wystrojem, świeżością, meblami i zawartością podręcznej biblioteczki (Stendhal, szachy w komplecie i niemiecki poradnik, jak robić ciasteczka z apetycznymi zdjęciami).
Bagietka na ciepło do wyboru z mozzarellą, tuńczykiem, wędzonym łososiem, pomidorkami, szynką (7/10zł). Wielkie mniam, mała, ale sycąca, chrupka, nie zalana dominującym ketchupem. Troszkę może za sucha – obsypywanie się okruchami wliczone w pobyt ;) Nie wiem tylko po co w środku nawsadzane ciepłych listków z bazylii. Jako wielki głodomór, co lubi się nażreć stwierdzam z czystym sumieniem, że taka bagietka zapełnia rozkosznie brzuszek.
Pyszne lody owocowe, soczyste sorbety cytrynowe, świeżutkie słodkie truskawki (wiem, sezon jest), lekka bita śmietana (deser 7/10 zł). Tak dobrych, delikatnych lodów do tej pory w CK nie jadłam.
Obsługa cicha, staranna, sympatyczna.
Jeśli naprawią router, byłabym skłonna spędzać tam więcej czasu niż we własnym łóżku…
 
Obrazek 2.
Sekwana na Domaszowskiej.
Wpadłam po pracy głodna jak scalone stado wesz i pcheł, nastawiona by zjeść byle co na ciepło, słone, z serem, mięchem i popić zimnym słodkim piciuśkiem. Gość za barem zapewniał, że lasagne (12 zł) robią ręcznie, od początku, gotują kluchy i nie odgrzewają mrożonek. Myślałam – „Kuśfa, może warto zaczekać te pół godziny?” Czekam, sączę słodkie piciusie z lodem, czekam. Przyniesione, zaczynam się dobierać… a tu pod skorupką spalonego śmierdzącego serka sadzone jajka pokrojone w ćwiartki, poszarpana szynka i sos przypominający koncentrat rozbełtany z olejem…Temu panu dziękujemy, pierwszy i ostatni raz byłam w tym lokalu. Jak są w stanie wsadzać sadzone jajka wszędzie, to zaczyna być to podejrzane. Nie ryzykujmy ;)
Lasagne u nich nawet nie dorasta to pięt lidlowskiej mrożonce z alfredo.
 
Obrazek 3.
Magnolia – Zgórsko
Może to nie Kielce… hotelowa restauracja na granicy Zgórska i Nowin. Dobre kawki robią – latte z naprawdę grubą warstwą spienionego mleka (7zł) espresso (6 zł) (wywaliłam gałki oczne i sutki na orbitę, bo pierwszy raz słyszałam, żeby kelner spytał się czy chcemy przedłużone espresso – a akurat lubimy i zawsze trzeba było się o takie dopraszać), kawa z bitą śmietaną i syropem czekoladowym (9 zł) – kiedyś byłam jej wielbicielką, jednak jest za słodka i idzie nie tylko z obwód biustu, ale też bioder…o święte niebiosa! Smakiem kawki dorównują do tych, które serwowane są w CK Pod Aniołkiem.
Raz fatalna pomyłka – pierogi tyszkiewiczowskie (porcja ok 12 zl). Zgaduj zgadula, a cóż to takiego? Widzę angielskim opis pod spodem – dumplings with meat, okejka…, zamawiam. I co mi przynoszą? Jakieś oklapnięte kawałki ciasta, a w środku – zgroza – pokrojone w paseczku kurki. Nie jadam grzybów, nie lubię, stanowczo od nich się odgradzam, a tutaj paniusia w białym fartuszku i w zawodowym uśmieszku przynosi mi pierogi z kurkami. No nie, i jeszcze kazali zapłacić… dumplings with meat. Nigdy więcej. Nie zjadłam ani jednego.
Trzy placuszki ziemniaczane z mozzarellą i szpinakiem – chrupiące, szpinaczek dobrze podduszony (z delikatnym smaczkiem jakby masełka i lekką goryczką), mozzarella nieco przepieczona i zbyt rumiana, ale ogólnie warto wydać kasę (ok 12 zł). To samo danie, zwane torcikiem ziemniaczanym w Monte Carlo na Paderewskiego (zbliżona cena), jest gumiastym, kotletopodobnym, piętrowym stworem. Na ul. Piekoszowskiej w Antresoli placuszki ze szpinakiem też znośne, średnie, bardziej chrupkie, szpinak mniej rozdrobniony (w podobnej cenie).
ps. W Antresoli zaserwowano mi wino białe, na wpół zmrożone, prosto z lodówki. Nie dało się przełknąć, stanowczo za zimne. Nie dało się wypić za żadnego bożka ani za zdrowie dziadków.
 
Obrazek 4.
Czy w Kielcach można coś przyzwoitego zjeść w środku nocy na ciepło? Zaryzykowałam z przyjaciółką wzięcie dużego hamburgera z Cezet Barze na Żytniej obok stacji benzynowej. Czego pragnęłyśmy? Ciepłej, miękkiej buły, porządnego mięsa na ciepło zalanego sosami, pomidorka i ewentualnie jednego plasterka sałaty i słodkiego kalorycznego i zimnego piciusia typu „colałka”.
Za 7.50 zł od sztuki dostałyśmy żarełko (max hamburger) i wżeramy. Przyjaciółka nie znosi kapusty pekińskiej… ale taka ilość przerosła jej cierpliwość. Jak dzieciaczki z przedszkolu, co lubią ciapcianie w piaskownicy, wyjmowałyśmy garstkami poszatkowana pekińską, by na końcu znaleźć dosłownie po dwa plasterki ogórka kiszonego – bardzo zacnego. Takiej ilości kapusty w hamburgerze mówimy stanowcze „Nein”.
 
Obrazek 5.
W poszukiwaniu tortilli. Jako zdeklarowany antyfan surowej cebuli omijam szerokim łukiem kebabownię na Sienkiewicza (róg Sienkiewki i Leśnej, tuż przy Placu Artystów, nie pamiętam nazwy lokalu, Sułtan Kebab?) (Tak, chodzi o Sułtan Kebab – przyp. SFP). Mimo uprzejmych próśb za każdym razem zapychano mi tortillę mega dużą ilością surowej cebuli, która przytłaczała swoją ostrością smak mięska, przez co musiałam wyrzucać część jedzenia, czego nie lubię, wyrzuty moralne etc. Cena jeśli pamiętam, 9 zł. Kiedyś były tam bardzo dobry frytki, z ciekawą ostrą posypką.
O wiele lepiej jest w kebabowni dalej na Sienkiewce – Nur Kebab (przed lokalem Krockodyl). Jedyne znane mi miejsce, gdzie mogłam napić się ayranu. Duża tortilla za 11 zł, do tego ayran i to jest porządny obiad. Zawsze biorę mięsko mieszane, sos łagodny – mimo że u nich jest ostry. Trochę razi twarda, surowa kapusta czerwona, która kruszy się między zębami.
W sieciówkach zagladam do North Fisha, nieważne czy tortilkę mają akurat z łososiem czy tuńczykiem, biorę, miękkie ciasto, w środku topiony ser, rybki, sosik śmietanowy (cena ok 9 zl), oliwki i trochę innych warzywek. Delikatne i dobre na szybką przegryzajkę między zakupami. Bezskutecznie szukam North Fisha w Kielcach, w którym jeszcze serwują trekkera – tuńczyka zapiekanego z oliwkami z cieście… mój ukochany smaku, gdzie Cię znajdę?
 
Autorką wpisu jest Katarzyna Macios
 
Wystąpili (w kolejności pojawiania się na ekranie): 
  • Lemoniada – Plac Wolności 5 , Kielce (inna recenzja TUTAJ)
  • Sekwana – Domaszowska 41, Kielce
  • Magnolia – Zgórsko 90 A 26-052 Sitkówka-Nowiny
  • Cezet Bar – Żytnia, Kielce (wolnostojąca przyczepa, obok stacji paliw) inne  recenzje TUTAJ
  • Sułtan Kebab – Sienkiewicza 36, Kielce (inna recenzja TUTAJ)
  • NUR Kebap – Sienkiewicza 14, Kielce (inne recenzje TUTAJ)
  • North Fish – Galeria Echo, Pasaż Świętokrzyski, Leclerc – Kielce (inna recenzja TUTAJ)
Zgadzasz się z nami? Nie zgadzasz? Masz własną opinię? Skomentuj ten post!
Opinie wulgarne, wyglądające, jak nachalna reklama, reklamy itp. będą usuwane.

Wook w Gdańsku, czyli żeberka, kaczka i inne takie

Mała rzecz, a cieszy, czyli kanapka promocyjna z Subwaya

Dodaj komentarz