Marcin Malinowski:
Co może być lepszego niż spotkanie środku tygodnia przy kieliszku i tatarze? Spotkanie przy 9 tatarach. A takie degustacyjne menu tatarowe mieliśmy okazję sprawdzić kilka dni temu. A wszystko to w Słonym zlokalizowanym prawie w centrum Warszawy. Zacznę od tego, że na pewno cześć z Was kojarzy je z nazwiskiem Gessler. A więc nie – nie ma z nim od niedawna już nic wspólnego. Ideą nowego właściciela jest stopniowe wprowadzanie zapomnianych warszawskich potraw. Jak im się to uda, my na pewno będziemy tam często wracać. Ale do rzeczy. Próbujemy chyba wszystkich tatarów jakie mają w karcie – zarówno tych, które są zawsze, jak i tych, które są w zależności od tego czy mają z czego je zrobi. I tak na początek dwa tatary warzywne – jeden z pieczonego bakłażana,
Mi zdecydowanie bardziej podszedł ten z bakłażana. Ale chyba byłem w tym osamotniony. Fakt jest taki, że oba mocno dały radę. Ile można o warzywach – przechodzimy do ryb.
Na początek śledź a’la matjas,
później Matjas oraz tuńczyk. Tutaj zdecydowanym faworytem był delikatny, dosłownie rozpływający się w ustach Matjas. Pierwsza wersja też nie była zła, ale co prawdziwy Matjas…tego jednak nie da się przebić.
Tuńczyk był za to strasznie delikatny w smaku – dla mnie aż zbyt delikatny. Tutaj podany ze słodkim sosem, który jednak był…troszkę za słodki. Ale i tak nie ma co narzekać.
Przechodzimy w końcu do mięsa.
Polędwica wołowa to właściwie klasa sama w sobie. Tutaj na plus zasługuje sposób przygotowania mięsa – było dość grubo posiekane. Dzięki temu można było w pełni poczuć smak i teksturę mięsa. Dodatki to tylko delikatne tło.
Dzik – tutaj nasz naczelny myśliwy miał straszne obiekcje – no bo jak to tak surowe mięso z dzika. Ja tam się nie znam. Skoro podają, to pewnie można ☺. Tak chudego surowego mięsa jeszcze nigdy nie jadłem. Serio – pokusiłbym się o powiedzenie, że nie miało go wcale. Tłuszczu znaczy. Fajnie – przynajmniej jest fit.
Na koniec creme de la creme tego wyjścia, czyli konina. Podana w formie tatara oraz carpaccio. No tutaj wszyscy przeżywamy kulinarny orgazm. Mięso tak pyszne i delikatne, że właściwie obyłoby się bez żadnych dodatków. I tak właściwie carpaccio zostało przez nas pochłonięte. Tatar też by był….gdyby nie obecność fenomenalnego sosu – coś jak vinegrette zrobione na demi-glace. Mistrzostwo.
Na koniec zamówiliśmy jeszcze mały deserek w postaci wyrabianej na miejscu białej kiełbasy oraz flaków po warszawsku. Kiełbasa dość grubo zmielona, majerankowa, taka jak powinna być.
Flaki podane z wątróbkowymi klopsikami oraz zapieczone z parmezanem byłyby przepyszne gdyby były troszkę mniej słone. Ale od czego mamy kieliszek żeby tą słoność złagodzić.
Zapomniałem jeszcze o carpaccio z sarny. To niestety nie podeszło mi nawet w najmniejszym stopniu. Ale jak to powiedział nasz naczelny myśliwy tak właśnie powinno to smakować.
Tak że niech kilka słów o nim może właśnie napisze on. Przekazuje głos Mateuszowi. Darz Bór!
Mateusz Suchecki:
Jak zwykle Marcin dał zaprawę, tak więc ja tylko kończę. Po pierwsze nie jestem myśliwym, a jedynie entuzjastą dziczyzny i całej tej otoczki. Po drugie tak, miałem obawy przed zjedzeniem surowego dzika, jednakże skoro spróbowali wszyscy spróbowałem i ja. Smak jest specyficzny, dokładnie taki jakiego się spodziewałem: delikatny i wyrazisty. Tatary warzywne to inna bajka, ja ich bym tak nie nazwał, więc nie będę ich opisywał. Tatary ze śledzia były dobre, ale ten z matiasa zdecydowanie bił na głowę a la Matiasa. Tuńczyk mi osobiście bardzo smakował, a rzekomego słodkiego sosu sojowego użyłem tylko odrobinę, dzięki czemu czułem wszystko bardzo wyraźnie i dokładnie. Następny był punkt wieczoru, czyli konina w dwóch odsłonach: tatara oraz carpaccio. Oba wydania były niesamowite, z racji moich wcześniejszych doświadczeń z koniną, wiedziałem, że ten wyjątkowy gatunek mięsa jest warty uznania. Nie wiem, które wydanie smakuje mi bardziej, ale warto spróbować obu. Wołowy tatar natomiast z powodzeniem może pretendować do tych najlepszych w Warszawie, spróbujcie i oceńcie sami. Sarnina jest specyficzna i jej smak oraz aromat czy konsystencja zależy od wielu czynników, ta może nie była idealna i najlepsza jaką jadłem w życiu, ale nie była też najgorsza. Jednakże jestem pewien, że akurat przy tym gatunku mięsa kucharz ma bardzo małe pole do popisu, a tu sprawił, że była całkiem okej mimo przeciwności losu. Kiełbasa na deser bardzo smaczna. Odnośnie flaków zgadzam się z Marcinem. Słonego polecam wszystkim tatarożercom, aby wraz z grupką znajomych spróbowali podobnego menu degustacyjnego złożonego z tatarów, to chyba nowość w Warszawie.
Słony – ul. Piękna 11 (wejście od Kruczej), Warszawa
Facebook: https://www.facebook.com/bistroslony