Podczas naszej wędrówki po Warszawie w poszukiwaniu nowych miejscówek z jedzeniem, trafiliśmy na ulicę Nowogrodzką 10, gdzie naszą uwagę przykuł lokal o nazwie HmmBurger. Wybór burgerów spory, ceny nie odstraszają:
Chwila zastanowienia i już wiemy: spróbujemy La Bandita. Skusiły mnie papryczki jalapeno i sos chili:
Ponieważ nie chciało nam się siedzieć, poprosiliśmy na wynos. W lokalu jedzenie podają (tradycyjnie już w Warszawie) na drewnianych tacach – koszyczkach, dla nas frytki trafiły w tekturowe pudełko, burger w folię alu, a całość do papierowej torby.
Zacznę od frytek: były paskudne. Gorzkawe, miękkie i jakby odgrzewane. Nie dało się jeść. Odwinąłem burgera:
Wyglądał dobrze. 200 g mięsa w połączeniu z masą dodatków sugerowało solidny posiłek. Bułka jest fajna – ciemna z ziarnami, zwarta, dobrze trzyma całość. Nie była sucha, nie rozpadała się. Dużym atutem tego burgera jest ilość ostrych papryczek, które w połączeniu z sosem chili dają przyjemną ostrość, nieco łagodzoną przez sos BBQ i warzywa. Ser dobrze się roztopił i dokładnie pokrywał mięso.
Gryzę.
Całość się trzyma, nie rozpada. Niby dobre, ale czegoś brakuje. No tak – nie spytali o stopień wysmażenia. Nie nie – burger nie był suchy, ale dla mnie ciut za długo przebywał na grillu i stracił tę tak pożądaną przeze mnie różowość w środku. Gryzę dalej. Z każdym kęsem nurtuje mnie jednak myśl, że czegoś jednak zabrakło.
Podsumowując: burger ma swoje zalety i wady. Jest duży i sycący, 200 g mięsa i naprawdę duża ilość dodatków sprawiają, że można się tym najeść. Stosunek ilość – cena na plus, dobra bułka, dobre dodatki… Więc czego zabrakło? Dla mnie odpowiedniego wysmażenia mięsa, wyboru między jasnym a ciemnym pieczywem (do La Bandita zdecydowanie bardziej pasowałaby mi jasna bułka), ale przede wszystkim… Zabrakło serca. Ten burger był tylko poprawny. Nie czuć w nim tej pasji, jaką odnaleźć można w burgerach np. Cheesburgera Slow Food, Boca Burgers, Soul Food czy Warburgera. Tam każdy burger smakuje, jakby był robiony na specjalne zamówienie, tutaj jak jeden z wielu. Miejsce jest nowe, więc może potrzeba czasu. Podobało mi się, że właściciel (?) dogląda obsługi, zagaduje do klientów, ale trzeba jeszcze trochę popracować, bo momentami można odnieść wrażenie, że to lokal otwarty tylko dlatego, że jest moda na burgery.
Obsługa na plus, dobre miejsce, porcje duże, ciekawe pomysły – brak tylko tej iskry bożej w jedzeniu. Ale może przyjdzie z czasem, czego właścicielom HmmBurgera życzę z całego serca, bo widzę tam potencjał. Tylko zmieńcie frytki. Albo sposób ich smażenia? One psują Wasz wizerunek na maxa. Są paskudne. Precz z nimi! Wolałbym burgera bez nich. I pytajcie klientów o stopień wysmażenia mięsa. No i dajcie wybór pieczywa – nie każdy lubi ciemne.
HmmBurger znajdziecie na Nowogrodzkiej 10, na rogu z Kruczą. MAPA.