Słyszałem o tym miejscu wiele dobrych opinii. Nawet nie tyle o samym miejscu, co o serwowanych tam żołądkach. A ponieważ podroby uwielbiam, wcześniej czy później musiałem tam zajechać. Bar U Stacha znajdziecie przy trasie szybkiego ruchu między Warszawą a Radomiem, GPS wskazywał lokalizację Stromiec. Na parkingu kilkanaście TIRów, co zwiastuje, że jedzenie jest tam albo dobre albo tanie. Sprawdźmy.
W lokalu obowiązuje samoobsługa. Rzut oka na menu – jest tanio. Popatrzyłem też po stolikach – porcje obiadowe są duże.
Wracaliśmy z imprezy food truckowej, więc jakoś bardzo głodni nie byliśmy, ale uznałem, że oprócz żołądków wypadałoby spróbować czegoś jeszcze. Zamawiam więc żołądki indycze z pieczywem (300 g/8.50 zł), pierogi z kapustą i grzybami (5 sztuk/5 zł) i pyzy z mięsem (5 sztuk/5 zł). Do tego herbata i płacę za całość 21 zł.
Teraz tylko czekamy, aż krzykną, że jedzenie do odbioru. Sztućce i chleb bierzemy z lady przy kasie. Przyprawy stoją w plastikowych kubeczkach na stołach. Dobra, żołądki gotowe. Odbieram, fotografuję i zaczynam jeść.
Żołądki są mięciusieńkie. Ugotowane idealnie, niemal maślane w konsystencji. Jednak sięgnięcie po przyprawy jest nieodzowne. Po doprawieniu solą i pieprzem smakują o niebo lepiej. Zjadam z przyjemnością.
Pierogi. Hmmm… Najpierw ta sama historia z przyprawami. Są po prostu niedoprawione. Jem, jem, jem… i grzybów w tym nie czuję. Przyglądam się więc wnętrzu i już wiem dlaczego. Grzyby w tych pierogach to po prostu pieczarki. Do tego jest ich mało. Smak ginie w kapuście, zresztą kiepskiej, bo niedoprawionej w ogóle. Spokojnie możecie sobie te pierogi odpuścić.
Pyzy. 5 małych kuleczek, polane skwarkami, tak jak pierogi. Znowu trzeba sobie dosmaczyć przyprawami. W smaku wypadają dużo lepiej niż pierogi, ale nie ma się czym podniecać. Po prostu poprawny wyrób garmażeryjny.
Podsumowując: jeśli lubicie żołądki, to warto zjechać z drogi. Nie jadłem tam zup ani typowych drugich dań, ale ceny są zachęcające. Z drugiej strony fakt, że wszystko co wziąłem musiałem samodzielnie doprawiać niespecjalnie zachęca do próbowania innych rzeczy. Po trzech daniach mogę napisać tylko, że gdyby nie żołądki to raczej drugi raz bym tam nie zajechał.
Bar U Stacha – Stromiec 135, przy trasie S7