Mniej więcej w połowie sezonu food truckowego zaczynam odczuwać przesyt burgerami. Pod koniec sezonu oddycham z ulgą i obiecuję sobie, że następnego burgera zjem dopiero na wiosnę przyszłego roku. Ale najpóźniej w połowie października zaczynam obsesyjnie myśleć o soczystej, średnio wysmażonej wołowinie, z plasterkiem roztopionego sera na wierzchu, zapakowanej w bułkę z dodatkiem sosów i pikli. Aż przychodzi moment, kiedy nie mogę się już dłużej oszukiwać i ruszam tam, gdzie podają burgery. Kanapka z sieciówki gasi potrzebę tylko na chwilę, nadal obsesyjnie myślę o slow foodowym burgerze. Przechodzę to co roku, przerwy bywają raz dłuższe, raz krótsze, ale co jakiś czas burgera zjeść muszę. I dopadła mnie wczoraj taka właśnie potrzeba. Poczułem, że MUSZĘ zjeść solidnego, street foodowego burgera, bo zwariuję.
Rocket Food Truck odwiedzili już chyba wszyscy kieleccy blogerzy i vlogerzy, mnie tradycyjnie ciągle było nie po drodze. Problem polega na tym, że Rocket zaparkował pod E’Leclerc na Ślichowicach. Przejeżdżam tamtędy tylko wtedy, kiedy jadę do Makro, więc niezbyt często. Ale chciało mi się burgera, a opinie o Rocket FT słyszałem raczej dobre, więc pojechałem.
Menu na tablicy dosyć krótkie…
… ale nad okienkiem znajdziemy kilka dodatkowych pozycji:
(jak otworzycie obrazek w nowym okienku/karcie to przeczytacie wyraźnie, jest w pełnej rozdzielczości).
Burgery mają w podstawie 200 g wołowiny, więc ceny wydają bardzo uczciwe. Wybieramy Juicy Lucy, Ser + Bekon i burgera z Camembertem.
Poprosiłem o wysmażenie średnio, żeby mięso było lekko różowe i po około 10 minutach odebraliśmy burgery.
Najpierw Juicy Lucy. Już po złożeniu zamówienia dowiedziałem się, że … nie jest to Juicy Lucy. To znaczy nazwa została, ale zmienił się sposób jego przygotowania. Oryginalnie Juicy Lucy to wymyślony w Minneapolis cheeseburger, który ser ma w mięsie, a nie na wierzchu. Kiedy gryziesz takiego burgera, roztopiony ser wylewa się z kotleta na resztę kanapki. I tak było w Rocket FT, ale się zmieniło. Obecnie dostajemy 2 x 100 g mięsa przełożone serem. Dowiedziałem się tego, kiedy burger został nabity na kasę, więc już nie zmieniałem zamówienia.
Oprócz tego w burgerze znajdziemy grilowane pieczarki, rukolę, nieco piklowego ogórka i sosy. Zacznę od bułki. Jest smaczna, wypiekana na zamówienie w lokalnej piekarni. W moim burgerze wytrzymała obciążenie, ale w bardziej mokrej kombinacji dolna część szybko się rozpadła. Mięso i ser dobrze zagrały, pieczarki, warzywa i sosy wzbogaciły smak. Naprawdę smaczny burger, dał mi dużo radochy z jedzenia, ale mimo wszystko nazwę bym zmienił, bo wprowadza w błąd.
Ser + Bekon. Od dawna już najchętniej jadam cheeseburgery albo cheeseburgery z bekonem. Taka prostota mnie przekonuje i najbardziej mi smakuje.
Ten cheese wzbogacony został o… buraki. I bardzo dobrze mu to zrobiło. Dawały fajny, lekko słodki posmak i dodatkowo nawilżały całość. Przy okazji też jednak pomagały w demolce dolnej części bułki. Coś za coś. Smakowo było bardzo dobrze, warto tego burgera zamówić, wszystkie smaki uzupełniają się, ale dominuje mięso.
Burger z Camembertem. Oprócz mięsa mamy tutaj bekon, plaster ładnie rozpuszczonego camemberta, pikle, warzywa, coleslaw i sosy.
Burger ma pełny smak, ostatecznie grilowany ser z bekonem i mięsem komponuje się idealnie, warzywa nie przeszkadzają i równoważą słoność sera i bekonu, sosy nawilżają całość, a na pierwszy plan, podobnie jak w dwóch poprzednich, wysuwa się smak grilowanej wołowiny. Plus za coleslawa w składzie, niby go nie czuć, ale swoje robi.
Na koniec mam uwagę co do mięsa. Nie do jego jakości, bo ta jest jak najbardziej w porządku. Ale. Mimo użycia 200 g mięsa kotlety są dość mocno spłaszczane na grillu. Ma to swoje zalety, bo burgery po złożeniu bez problemu i zbędnej ekwilibrystyki da się normalnie ugryźć. Wadą takiego spłaszczania jest natomiast to, że trzeba bardzo pilnować mięsa, szczególnie jeśli smaży się akurat kilka burgerów, by nie przeciągnąć zbytnio wołowiny. Moim zdaniem nasze kotlety były o jakieś pół minuty za długo na grillu. Nie było to na szczęście well done, ale wyszło już lekko poza poziom medium (te różowe fragmenty na zdjęciu to zabarwienie burakiem). Burgery obroniły się dobrymi sosami i wilgotnymi dodatkami, ale podejrzewam, że w classicu już by mi takie wysmażenie przeszkadzało. Well done toleruję tylko w burgerach z sieciówek, bo wiem, że tam i tak innego stopnia wysmażenia nie dostanę.
Podsumowując: mimo lekkiego przeciągnięcia mięsa burgery okazały się bardzo smaczne. Ceny w stosunku do ilości i jakości bardzo uczciwe, obsługa miła i kusi mnie jeszcze kilka pozycji z menu, więc na pewno wrócę. Uprzedzając pytania – nie wiem, do kogo w Kielcach ich porównać, bo te burgery mają własny styl. Więc najlepiej spróbujcie i oceńcie sami.
Rocket Food Truck – ul. Massalskiego 3 25-636 Kielce
Facebook – https://www.facebook.com/RocketFoodTruck/