close
Amerykańskie sieciówki. Część 10 – LongHorn Steakhouse.

Amerykańskie sieciówki. Część 10 – LongHorn Steakhouse.

0udostępnień

O takiej sieciówce w Polsce marzę. Maciek zabrał mnie tam w moje imieniny.

LongHorn Steakhouse®, zrodzony z ognia, testowany przez lód, potwierdzony przez legiony lojalnych gości każdego dnia, stał się miejscem z dobrymi stekami. Założona w 1981 r. w Atlancie w stanie Georgia restauracja rozpoczęła się od zamiłowania jednego człowieka do doskonałego steka, ale na początku miała niewielu gości. W 1982 r. w Atlancie uderzyła burza śnieżna, zmuszając kierowców do zjazdu do jednego z niewielu gościnnych miejsc – restauracji, która nazywała się LongHorn Steaks Restaurant & Saloon. Opowieści o fachowo grillowanych stekach szybko jak pożar rozniosły się wśród ludzi. Tak narodziła się legenda o LongHorn.
Do 1990 roku restauracja rozprzestrzeniła się na cały Wschód, Środkowy Zachód i Południowo-Zachodnie Stany Zjednoczone oraz Puerto Rico. W 2007 roku restauracja, obecnie nazywana LongHorn Steakhouse, została kupiona przez Darden Restaurants, Inc. (źródło: https://www.longhornsteakhouse.com/about-us)

Z bardzo obszernego menu wybraliśmy: Renegade Sirloin Steak w zestawie RedRock Grilled Shrimps i szparagami oraz RibEye Steak z mashed potatoes i sałatką Cezar. W menu znajdziecie także kanapki, burgery, sałatki, żeberka, ryby, kurczak czy krewetki i przystawki, takie jak panierowane smażone pikle, panierowany kurczak czy loaded fries. Ale dominują steki.

Lokal to typowy amerykański diner. Byliśmy jednymi z ostatnich gości, zdjęcia lokalu robiłem kiedy zbieraliśmy sie do wyjścia:

Renegade Sirloin Steak – chudy, świeży i grillowany na zamówienie. Cięty ze środkowej części polędwicy, doprawiony firmową mieszanką Prairie Dust, a następnie grillowany. Świetne, soczyste mięso, jak nie przepadam za polędwicą, tak ten stek był naprawdę perfekcyjny.

Grillowane krewety to poezja. Wielkie, soczyste, eksplodujące w ustach sokiem.

RibEye to chyba mój ulubiony rodzaj steka. Wielbię go za soczyste mięso i marmurek z tłuszczu, który nawilża i daje smak całej porcji. Idealnie zgrillowany, mięciutki, soczysty. Bajka.

Sałatka jak sałatka, mashed potatoes idealnie kremowe.

Podsumowując: jeśli gdzieś podczas podróży zobaczycie logo LongHorn Steakhouse, nie wahajcie się. Kapitalne steki, świetne krewetki – zdecydowanie warto. Bardzo chętnie wpadłbym tam jeszcze na inne pozycje z menu. Niby sieciówka, a jednak czujesz się jak w dobrym steakhousie. Wysoka jakość mięsa, ogromny wybór, naprawdę warto zjechać tu na lunch lub obiadokolację. Lepsze steki jadłem tylko w Amarillo.

LongHorn Steakhouse – https://www.longhornsteakhouse.com/home

Partnerami wyprawy są:

Dobre z Lasu

 Polsko – Słowiańska Unia Kredytowa.

Patronat medialny nad wyprawą objął Dziennik Związkowy z Chicago.

Na Dzień Dobry – pyszne kanapki i makarony

Pink Lobster. Pyszne śniadania w Warszawie

Dodaj komentarz