Jadąc do Radomia nie zamierzaliśmy poprzestać na wizycie w Burger Kingu. Plany były ambitne – popróbować jak najwięcej w jak największej ilości miejsc. Mieliśmy jednak tylko 6 godzin, więc przed wyjazdem przejrzeliśmy internet by wybrać punkty warte uwagi. I. zwróciła moją uwagę na lokal o nazwie Matrioszka, serwujący „domową kuchnię wschodnią”, nazwa sugerowała, że głównie rosyjską. Duża ilość pozytywnych recenzji i niskie ceny tylko upewniły nas, że lokal ten koniecznie musi znaleźć się na naszej liście.
Po zjedzeniu burgerów połaziliśmy trochę po Galerii Słonecznej i ruszyliśmy w miasto w poszukiwaniu Matrioszki. Mieści się ów lokal na ulicy Bolesława Chrobrego 43, piechotą jakieś 1,5 km od Galerii.
Szczerze mówiąc spodziewałem się większego lokalu – Matrioszka to taka mini-restauracja, a nawet bar. W środku 3 stoliki (na 4-6 osób każdy) plus stoliki na zewnątrz. Wystrój nawiązuje do nazwy – na półkach mnóstwo rosyjskich matrioszek, obrazki… Wystrój przyjemny dla oka, wnętrze przytulne.
Sięgnęliśmy po menu, jest krótkie lecz treściwe, a jego lektura wywołuje ślinotok:
Osiołkowi w żłoby dano… Po chwili decydujemy: zestaw pierwszy to solianka i chinkali, zestaw drugi pielmieni i czebureki z domową surówką.
Solianka (7,50 zł) to rosyjska gęsta, pikantna zupa z kawałkami mięsa i wędlinami. Wspaniale rozgrzewała, mięsa było dużo, wędlin również. Dzięki ogórkom kiszonym i plasterkowi cytryny z kleksem śmietany zupa miała kwaskowy posmak. Cudowna! Jedna z najlepszych zup, jakie jadłem poza domem. Na zimne dni jest niezastąpiona – bardzo nasyca i rozgrzewa.
Chinkali (9,50 zł za 8 sztuk), czyli gruzińskie pierożki z mięsem. Farsz wołowo – wieprzowy z surowego mięsa zamknięty jest w dość grubym cieście, dzięki czemu mięso podczas gotowania pierożków cały smak wypuszcza do środka. Po przekrojeniu uderza w nas nieziemski aromat, a soki wylewają się na talerz. Mięso jest soczyste i dobrze doprawione. Na każdym pierożku „płomyczek”, czyli gęsty sos z pomidorów, papryki, czosnku i chrzanu. Pikantny i rewelacyjny. Połączenie pomidorów i świeżego chrzanu wywołało u mnie łzy wzruszenia, I. od pierwszego kęsa zaczęła darzyć je niemal boskim uwielbieniem. Pierożki są duże i 8 sztuk nasyca, jak typowe drugie danie.
Pielmieni (8,50 zł), czyli malutkie syberyjskie pierożki (tutaj w rosole). 8 sztuk. Kolejne cudo. Podobnie jak chinkali również robi się je z surowego mięsa (tutaj była to wołowina), zamraża i zamrożone gotuje w bulionie lub wrzątku. Ciasto cieńsze niż w chinkali, położysz takiego pierożka na język, dociśniesz do podniebienia, a on robi: pussssk i na gardło wylewa ci się sok z mięsa, wprawiając cię w drżenie. W połączeniu z aromatycznym rosołem z kury było to prawdziwe niebo w gębie. Zdecydowanie warto!
Czebureki (11,50 zł za 2 sztuki + surówka). Dwa duże pierogi, nadziewane surowym mięsem i smażone na chrupko. Surówka w zestawie. Pyszne danie z Ukrainy. Ciasto jest rewelacyjne – naprawdę chrupie, jest dobrze doprawione, gorące. Nadzienie to surowe mięso wołowo – wieprzowe, które „dochodzi” podczas smażenia, dzięki czemu jest soczyste. Uwaga – bardzo nasycają! Jeśli nie jesteście bardzo głodni, to zrezygnujcie z zupy, bo nie dacie rady, czebureki są duże – dwie sztuki to odpowiednik kotleta i ziemniaków lub dużego kebaba.
Po obiedzie zamówiliśmy po herbacie i korzystając z faktu, że akurat nikogo w lokalu poza nami nie było wdaliśmy się w rozmowę z bardzo miłym właścicielem. Dowiedzieliśmy się m.in., że wszystkie potrawy przygotowywane są codziennie rano – właściciel razem z Mamą i dziewczyną sami wszystko kleją, smażą, pieką, gotują… Pewnie dlatego wszystko jest takie dobre. Lokal cieszy dużym powodzeniem – sami byliśmy tylko chwilkę, jak przyszliśmy było 6 osób, w trakcie ciągle ktoś wpada, zagaduje, zamawia na wynos. Matrioszka ma również bardzo wysokie notowania wśród kadry i studentów Politechniki Radomskiej, co nie dziwi, bo jedzenie pyszne a ceny niziutkie. Sporo dań w menu pojawiło się zresztą dzięki rosyjskim wykładowcom Politechniki, którzy dużo podpowiedzieli właścicielom.
Reasumując: jedna z najsmaczniejszych miejscówek, w jakich dane mi było jeść. Jeśli będziecie w Radomiu, nawet przejazdem, odwiedźcie Matrioszkę koniecznie. Przepyszne jedzenie, domowa atmosfera i niskie ceny sprawiają, że lokal ten ląduje na naszej liście miejsc, do których koniecznie trzeba wrócić. Polecamy gorąco!
Opinie wulgarne, wyglądające, jak nachalna reklama, reklamy itp. będą usuwane.