Nie oceniaj książki po okładce, nie oceniaj lokalu po wejściu. Niby oczywiste, ale ile razy nie weszliście gdzieś, bo zraziło Was niezachęcające wnętrze lub wygląd budynku z zewnątrz? W moim przypadku tak pewnie byłoby, gdybym akurat przechodził/przejeżdżał obok małego, skrytego za ekranami dźwiękochronnymi budynku w Legionowie, przy drodze z Jabłonny na Zegrze:
Na szczęście pojechałem tam specjalnie, a właściwie zostałem zawieziony przez Szymona. Lokalik malutki, ale od razu w oczy rzucają się zawieszone dyplomy, które jednoznacznie wskazują, że nie trafilismy do pierwszej lepszej budy z azjatyckim jedzeniem:
Siadamy przy barze i zerkamy w menu:
Zapowiada się co najmniej dobrze. Zaczynamy od kokosa (24 zł), którego, podobnie jak większość składników, Właściciel sprowadza z Tajlandii…
… oraz kosztujemy małych sałatek, podanych jako czekadełko:
Na jedzenie trzeba poczekać, tutaj nic nie jest przygotowywane na zapas. Zaczynamy od zup:
Wantang (13 zł):
Przepyszny, bardzo esencjonalny, łagodny bulion z wołowiny, którego smak długo utrzymuje się na ustach. Pierożków nie próbowałem.
Tom Kha Kai, czyli pikantna zupa tajska z krewetkami, mlekiem kokosowym i ziołami. Faktycznie pikantna!
Ramen na bulionie wołowym z boczkiem i jajem (18 zł) tylko spróbowałem, ale wywar bardzo dobry, esencjonalny i pikantny:
Dla siebie zamówiłem zupę rybną (15 zł):
Mówiąc krótko była to jedna z najlepszych zup, jakie w życiu jadłem! Bardzo esencjonalny wywar, o wyraźnym smaku ryby, której kawałki znajdziemy z zupie (trzy rodzaje), długo utrzymujący się na ustach smak, pikantność… Powtórzę – to była jedna z najlepszych zup, jakie jadłem i na pewno powtórzę zamówienie przy najbliższej okazji. Polecam gorąco!
Szymon zamówił kaczkę na chrupko (33 zł).
I znowu muszę napisać, że była to jedna z najlepszych kaczek, jakie dane mi było jeść. Chrupiąca skórka, soczyste mięso i aromatyczne przyprawy. Kapitalna potrawa i koniecznie do powtórzenia, bo zjadłem tylko troszkę. Dla siebie bowiem zamówiłem
Tajską bazylię (z kaczką 23 zł). Możemy to danie zamówić w 3 stopniach ostrości, ja zdecydowałem się na drugi. I dobrze zrobiłem, bo pewnie 3 bym nie przeszedł. Danie jest rześkie, pikantne, bardzo wyraziste i aromatyczne. I lekkie, mimo dużej ilości mięsa. Syci, ale nie zapycha. Ryżu, który przysługuje nam do tego dania użyłem minimalnie. Doskonała pozycja dla osób, które chcą zjeść syto, ale bez ciężaru na żołądku. Ostrość spłukiwałem napojem aloesowym (10 zł).
Za wszystko, łącznie z napojami, zapłaciliśmy 190 zł, co biorąc pod uwagę wielkość porcji, ale przede wszystkim smak potraw i jakość składników, jest ceną co najmniej dobrą.
Nie był to jednak koniec wyżerki. Gospodarz bowiem poczęstował nas w gratisie sushi. I to jakim! Uwielbiam kawior i uwielbiam surowego tuńczyka. Tutaj obie rzeczy (a właściwie 3, bo kawioru były dwa rodzaje) spotkały się w jednym, przepysznym daniu:
To było idealne zakończenie wieczoru. Te dyplomy na ścianie nie znalazły się przypadkowo! Like Sushi And Wok wpisuję na listę miejsc przez nas polecanych, a Was zachęcam do odwiedzin. Miejsce niesamowite, a kuchnia wspaniała.
Like Sushi And Wok – Warszawska 115, 05-120 Legionowo
WWW i menu: http://www.likesushiandwok.pl
Facebook: https://www.facebook.com/likesushiandwok