Dawno, dawno temu, gdy po ulicach polskich miast biegały jeszcze dinozaury a podstawą diety każdego Polaka było mięso przyrządzane w jaskiniach, chłopacy którzy mieli za sobą już niejeden projekt street foodowy, wpadli na pomysł, by wyjechać na ulice nowym samochodem serwującym wyłącznie doskonale przygotowane i wolno pieczone mięsa. Nazwali go Smoke BBQ i pomalowali na niebiesko (kompletnie nie wiemy dlaczego ;-) ). Jedną z niewielu jak dotąd okazji spróbowania, czy ten koncept się broni, była niedawna impreza modowa w warszawskim Soho.
Podchodząc do barowozu już z daleka docierały do nas zapachy pieczonego mięsa a po rzuceniu okiem (przepraszamy – za mało rutinoscrobinu) na menu ślinanki wzięły się ostro do roboty.
Czas wędzenia/pieczenia to minimum dziesięć godzin. Wow!
Zobaczmy zatem, co dobrego przygotowali na zlot hipsterów. Wyposażeni w brodę i rajstopy z second handu ustawiliśmy się karnie w kolejce nim stało się to jeszcze modne i… natychmiast nas rozpoznano. Na nic zdało się zakładanie szalika i rajbanów. Skutkiem ubocznym rozpoznania było zaproszenie nas do trucka i możliwość obserwowania z bliska jak przygotowywane są dania.
Na pierwszy ogień poszła porchetta, czyli włoska pieczeń wieprzowa podawana z jabłkowym chutney’em w bułce brioszce (17 złotych).
A później poszło już z górki. W zasadzie czego byśmy nie spróbowali, było nie do opisania smaczne i delikatne.
Na drugą nogę przyjęliśmy pulled beef, czyli długo pieczoną i jeszcze wędzoną wołowinę z sałatką coleslaw (też za 17 złotych).
A na trzecią – spektakl pod tytułem żeberka BBQ.
Sprężyste i mięciutkie trafiły najpierw w troskliwe ręce kucharza…
A następnie z lekką glazurą na kilka minut na grilla.
I w końcu zamiast na bagietkę (17 złotych) – na talerz.
I to by było na tyle.
Padliśmy na kolana, podobnie jak wcześniej przed B. B. Kings’ami i z miejsca staliśmy się wyznawcami Smoke BBQ :-)
Smoke BBQ Food Truck na Facebook: https://www.facebook.com/smokebbqfoodtruck?fref=ts