Dzisiaj wpis z Poznania. Kamil Rudzki odwiedził meksykańską restaurację „Czerwone Sombrero”. Co tam zjadł i czy było dobre? O tym przeczytacie poniżej:
Kiedy tylko wybieram się do Poznania, zawczasu planuję wizytę pod względem kulinarnym. Tak było i tym razem. Za cel główny obrałem osławione, stricte streetfoodowe miejsce, Food Patrol. Pogoda jednak nie rozpieszczała, trzaskający mróz i padający śnieg dawał się ostro we znaki. Mnie i mojej J. nie uśmiechało się jeść w takich warunkach, więc postanowiliśmy jednak iść kawałek dalej i odwiedzić lokal serwujący kuchnię meksykańską.
Po wejściu w oczy rzuca się typowy wystrój bijący po oczach butelkami tequili i wszechobecnymi sombrero, robiącymi nawet za klosze. Miły pan kelner zaprowadził nas do stolika i podał menu. Od razu uderzył mnie brak dań z wołowiną. Dopatrzyłem się faktu, iż jest to menu testowe, które będzie się jeszcze zmieniać korzystając z sugestii klientów. No cóż, jakoś przebolałem brak krowy w ofercie.
Na rozgrzewkę wybrałem Sopa Azteca (9,90PLN), czyli pikantną zupę z pomidorów i ostrych wędzonych papryczek chipotle z mięsem drobiowym, plasterkiem awokado, śmietaną, serem i chrupiącymi kawałkami tortilli. Zupa sama w sobie bardzo mi smakowała. Była ostra, z charakterystycznym posmakiem wędzonych papryczek. Śmietana łagodziła ostrość, a ser bardzo fajnie się topił i ciągnął przy jedzeniu. Konsystencję pozytywnie przełamywały kawałki tortilli. Jedynym zgrzytem był gotowany kurczak, którego naliczyłem raptem kilka kawałków. Może i dobrze, bo średnio się komponował. Śmiem nawet stwierdzić, że bez niego zupa byłaby lepsza.
Danie główne stanowiły Enchiladas de Pollo (22,90PLN), czyli tortille faszerowane grillowanym kurczakiem, papryką i cebulą, zapiekane z salsą ranchera i serem. Potrawa została nam zaserwowana na gorących patelniach, jeszcze przyjemnie skwiercząca. Jak widać na załączonym obrazku, całość prezentowała się świetnie. Pełen ochoty zabrałem się więc za kosztowanie. Po kilku kęsach dobrej salsy połączonej ze smakiem tortilli i kwaśnej śmietany…no właśnie…hola, amigo! A gdzie ten kurczak? Po głębszym przypatrzeniu się w głąb odnalazłem kilka kawałków małej wielkości, bo w całości w ogóle ich nie wyczuwałem. Może i dobrze, bo grillowany kurczak był właściwie nijaki w smaku, wręcz mdły. Za tę cenę spodziewałem się zdecydowanie więcej mięsa. Na plus zdecydowanie same tortille, które były mocno kukurydziane i raczej robione na miejscu. Potrawa nie zachwyca i moim zdaniem wymaga dopracowania, szczególnie mięso, które jednak powinno być bardziej doprawione i w większej ilości.
Wychodząc z Czerwonego Sombrero miałem mieszane uczucia. Z jednej strony bardzo fajna, ostra zupa, z drugiej jednak mocno średnie enchiladas. Czy odwiedziłbym to miejsce ponownie? Raczej nie. Zawiodłem się na kurczaku niezmiernie, a stosunek jakość-cena pozostawia wiele do życzenia. Za tę cenę w Poznaniu można zjeść zdecydowanie więcej i lepiej.
Lokal mieści się na ul. Piekary 17 w Poznaniu.
Autorem wpisu i zdjęć jest Kamil Rudzki.