Lubię odwiedzać mało znane miejsca daleko od centrum miasta. Bardzo często w takich lokalach ukrytych w osiedlach można odkryć prawdziwe kulinarne perełki. Niestety, czasami można się także srodze zawieść. Ten punkt miałem na oku od dłuższego czasu, raz był zamknięty, raz pełen klientów i nie było gdzie usiąść. Dopiero za trzecim podejściem udało mi się zjeść w Sadabie.
Lokal jest mikroskopijny, 3 stołki barowe i półki wzdłuż okna wychodzącego na przystanek tramwajowy i na kawałku ściany. Dane mi było zasiąść przy najbardziej prestiżowym miejscu, na wprost ściany z lustrem. Czy już wspominałem że nie lubię patrzeć na siebie jak jem? Szybkie zamówienie u obsługi słabo posługującej się językiem polskim, kilka zdjęć
i w moich rękach ląduje gorący kebab jagnięcy w tortilli. Pierwsze wrażenie nie jest złe. Choć tortilla nie jest cienka a lekko puszysta.
Po ugryzieniu okazuje się także nieco gumowata. Nic to, nie od razu Rzym zbudowano, a o kebabie nie świadczy to w co jest zapakowany. Może wnętrze okaże się dużo lepsze i zatrze pierwsze nienajlepsze smakowe wrażenie? Nie zatrze. Najpierw o dodatkach, kapusta pekińska gorzka, konserwowa kukurydza (za kukurydzę kazałbym biczować! Żorż), ogórek kiszony, zielona pietruszka. Co to tu wszystko robi? Rozumiem że kapusta pekińska trafiła się gorzka albo leżała za długo. Może ktoś lubi kukurydzę z puszki w kebabie, ja nie. Ogórek kiszony? Serio? No i creme de la creme, zielona pietruszka. Ja wiem, że czasami w niektórych miejscach stosuje się ją jako zamiennik kolendry. Wiem, co nie znaczy, że akceptuję. Różnica w ich smaku jest tak duża, że to coś na zasadzie zastępowania soku cytrynowego pomarańczowym. Niby to cytrus i to drugie też, a różnicę w smaku da się wyczuć od razu. Natka pietruszki to jedna z niewielu rzeczy na świecie, której nie lubię. Nie mam alergii, ale potrafi mi zepsuć całe danie. Tu nie było jej dużo, ale i to wystarczyło. Do tej pory czuję ten posmak w ustach. Wspomnienie należy się jagnięcinie. To taka sama mielonka, jak wszędzie, smaczna, całkiem soczysta, naprawdę dobra. Ale mało jej strasznie w porównaniu z innymi krakowskimi lokalami z kebabem. Na zdjęciu uchwyciłem moment kiedy jednocześnie było jej widać najwięcej.
Wygląda to dość słabo w porównaniu z La Marsą na przykład. Zjadłem do końca ale zupełnie bez przekonania i raczej wracał nie będę, mimo że mam blisko.
Sadaba to nie jest najlepszy kebab w Krakowie. Zaryzykowałbym stwierdzenie że jest jednym z gorszych jakie jadłem w ostatnim czasie. Nie będę wracał, nawet jeśli będę bardzo głodny. Paradoksem jest, że lokal tak daleko od centrum ma takie same ceny i w tej samej cenie oferuje kebaba gorszego niż kebabiarnie niemal w samym centrum.
Sadaba Kebab, przystanek MPK Teligi w stronę miasta, Kraków.