Food trucki pod PKiN, czyli 3 dni kulinarnego hedonizmu - Street Food Polska
close

Food trucki pod PKiN, czyli 3 dni kulinarnego hedonizmu

0udostępnień

Działo się, oj działo! Pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie ekipa Sumiennego Foodtruckowca zorganizowała 3 dniowy zlot food trucków. Patronowaliśmy tej imprezie i przez 3 dni zajadaliśmy się pysznymi potrawami.

Zanim przejdę do opisów potraw, kilka słów wprowadzenia.

  1. Oragnizatorem imprezy był Sumienny Foodtruckowiec.
  2. Sponsorem głównym imprezy firma ZBYSZKO COMPANY S.A., producent napojów m.in. ROKO, 3owoce, PoloCockta.
  3. Partnerami wydarzenia były firmy Big Star i producent piwa bezalkoholowego Lech Free.
  4. Patronami medialnymi wydarzenia był kanał Polsat Food Network i blog Street Food Polska.
  5. Wydarzenie wspierały blogi: Żółw Ocenia Nieco Pożywienia, Jaja w Kuchni i Ale Meksyk.

Wydarzenie cieszyło się ogromnym zainteresowaniem – wg statystyk z Facebooka informacja o wydarzeniu dotarła do miliona osób. Nic więc dziwnego, że przez te 3 dni przewinęły się niesamowite tłumy.

942234_1177716588907574_6345721622421698421_n 13000185_1177192075626692_527072274212588547_n 13000351_1177192095626690_5075193622194758758_n 13015332_1177192072293359_3267565339793375733_n

Organizator przygotował ławy i stoły, Partnerzy dołożyli krzesła i leżaki, ale i tak każdy skrawek miejsca wokół food trucków został wykorzystany przez jedzących. Bo też food trucki nie zawiodły. Jedzenie było przepyszne, a zainteresowanie ogromne, co sprawiało, że mimo możliwości handlu w nocy i codziennego dotowarowywania, gastrowozy zamykały się dużo wcześniej niż pierwotnie planowały – po prostu wyjadaliście wszystko, dzień po dniu :)

Nie przedłużajmy, zapraszam do recenzji. Na końcu wpisu znajdziecie galerie zdjęć.

Adam Ślosarski (http://myfoodtruck.pl)

Kolejny raz witam ich na zlocie, bo tylko na zlotach się pojawiają. Kiedyś świetne kiełbaski, można rzec hotdogi fusion a od kilku miesięcy kuchnia tex-mex. Mowa oczywiście o food trucku „Easy Rider”. Nie próbowałem jeszcze u nich burrito za to zamawiałem quesadille (4 kawałki tortilli sklejonej serem) z kurczakiem (18 zł) i kolejnym razem z pulled porkiem (20 zł). W każdym rodzaju „quesy” podstawowo znajdziemy 3 rodzaje sera (mimolette, mozarellę i cheddar), grillowaną paprykę oraz cebulę, w wersji z pulled porkiem dodatkowo sos BBQ i ananas. Do każdego dania dostajemy aż 3 salsy, czyli salsę verde z zielonych pomidorów, salsę fresca z kolendrą i limonką oraz ranch z prażonym boczkiem i wędzonym chipotle. Wymienione salsy i sos należą raczej do tych łagodnych, ale dla zaostrzenia smaku możemy przegryzać papryczkami jalapeno leżącymi obok na tacce (bardzo dobry pomysł oddzielenia ostrych papryczek od całego dania, dzięki czemu sami sobie ustalamy pikantność potrawy). Kurczak jak i pulled pork robione są metodą „sous-vide”, czyli metodą opartą na dłuższym gotowaniu w niskich temperaturach. Całość zatem świetnie komponuje się z wcześniej opisanymi 3 serami, mocno ciągnącymi się, wyczuwalnymi i sycącymi, a dodatkowo dużej wielkości tacka uchroni nas przed pobrudzeniem ubrania podczas konsumpcji. Podsumowując, gorąco polecam ich quesadillę a następnym razem wypróbuję jeszcze burrito z antrykotem wołowym.

IMG_2692 IMG_2693 DSC_0488 DSC_0491

Marcin Malinowski:

W czasie trwania każdego zlotu wybieram sobie jedno miejsce, miejsce w których pokładam największe nadzieje. Nie inaczej też było w miniony weekend. Ale o tym potem. W końcu mama zawsze powtarzała, że nie będzie deserku, jeżeli nie zjem obiadu. A obiad jadłem całkiem niezły. Na początek 4 Kółka i Bułka i ich Maryna. Kiełbaski jagnięce, boczniak oraz mieszanka wędzonych serów. Bardzo smaczna, choć może dla niektórych troszkę zbyt słona kompozycja. Bałem się troszkę, że kiełbaski gdzieś znikną w tej całej mieszance, ale nie – to właśnie one grają tu pierwsze skrzypce. To bodajże czwarta kanapka, którą jadłem u chłopaków i z czystym sumieniem mogę ich polecić jako alternatywę dla klasycznego, niedzielnego… burgera.

IMG_2709 IMG_2711

Skoro już zaostrzyliśmy apetyt – czas iść dalej. Na pizzę do Pizza Truck. Łaziłem ostatnio troszkę po „topowych” warszawskich pizzeriach i powiem Wam, że ta pizza bez zbędnej walki bije wiele z nich na głowę. Krótkie menu – 2 mięsne, 2 wege, krótki czas oczekiwania, dobre ciasto, smaczne dodatki. To musi się udać. I udało się.

IMG_2790 IMG_2797 IMG_2798

Ale skoro jesteśmy na streetfoodowym zlocie, może czas pojeść prawdziwego streetfoodu. A co może być lepszego niż zapiekanka z Zapiekanki Tradycyjne? Raczej nic – ta malutka przyczepa od swojego debitu zbiera na każdym zlocie chyba największe tłumy. Ale czemu się dziwić – jeżeli bagietki są dla nich specjalnie wypiekane, ser jest prawdziwym serem, a wędliny sami wędzą…no cóz… to brzmi jak murowany przepis na sukces. A w ten weekend dokładnie 60 cm sukcesu.

Na początku tekstu obiecałem Wam pewne miejsce. Ja o tym miejscu słyszałem już od jakiegoś czasu, ba, nawet załapałem się na testy dwa dni wcześniej. Ale jak wypadli i o kim mowa? Mowa o absolutnej nowości – Viet Street Food. Koncept dwójki Wietnamczyków odpowiedzialnych za nieistniejące już menu degustacyjne w Pho14 ( obecnie WawPho). Skoro tam potrafili karmić jak nikt inny, ciekawiło mnie jak poradzą sobie na zlocie. W menu zarówno w piątek, sobotę, jak i niedzielę na stałe zagościły wietnamskie bahn mi do wyboru z pasztetem, boczkiem i bodajże tofu. Do tego każdego dnia inna zupa. Zup nie jadłem, więc się nie wypowiem. Ale kanapki na tyle mi zasmakowały, że kilka ich zjadłem. Idea jest prosta – bierzemy bagietkę, smarujemy ostrym majonezem, do środka wkładamy pasztet lub boczek, na to marynowana marchewka, dużo świeżej kolendry i sriracha. Przepyszne, a zarazem proste jak budowa cepa. W teorii do gustu bardziej powinien przypaść mi boczek, ale w praktyce okazało się, że spędziłem weekend objadając się wietnamskim pasztetem. I będę się nim nadal objadał ilekroć dowiem się, że można ich gdzieś trafić.

DSC_0508 IMG_2669 IMG_2671

Żorż Ponimirski:

Do tego co pisali koledzy mogę dodać niewiele. Jedzenie było pyszne, a mnie udało się odwiedzić większość food trucków. W Viet Street Food oprócz banh mi zjadłem także bang gio, śniadaniowy przysmak z Wietnamu. Zawinięta w liście bananowca kula z ryżowego ciasta na pierwszy rzut oka przypomina naszą pyzę. Tym bardziej, że faszerowana jest mielonym mięsem i grzybami:

DSC_0256 DSC_0257 DSC_0259

W smaku jednak kompletnie od pyzy inne. Ciasto jest delikatne, mniej wyraziste, dzięki czemu idealnie czuć smak nadzienia. Chętnie zjadłbym tego więcej. Podobnie jak śniadaniowej zupy, której nazwy nie pamietam, a która była bardzo aromatyczna i sycąca. Znalazły się w niej zioła, prażona cebulka i wałeczki z mięsa zawinięte w liście. No i oczywiście makaron.

IMG_2803IMG_2818

Skoro jesteśmy przy zupach, to nie sposób nie wspomnieć o bun suon doc ming z wietnamskim rabarbarem i żeberkami:

IMG_2672 IMG_2673

oraz kolejnej ze szparagami, grzybami i wołowiną:

DSC_0286 IMG_2863 IMG_2864

Była też pho, którą jadłem wspólnie z Bilguunem, a zobaczycie to na filmie, który powstał z 3 dni kręcenia na evencie.

DSC_0575

W Na-Żartym zjadłem frytki i kanapkę reuben:

IMG_2730 IMG_2731 IMG_2732

Doskonałe połączenie wołowiny, sosu rosyjskiego i kiszonej kapusty dało mi dużo radości z jedzenia. Chętnie powtórzę to w lokalu.

W Momo były oczywiście pierożki i mango lassi:

IMG_2729

W Zapchaj Mordor świetna kanapka ze stekiem:

IMG_2771 IMG_2773

W Bart Burgerze zjadłem pysznego burgera. Nazywał się Bart Burger i w składzie miał m.in. ostre papryczki i sos BBQ, co sprawiało, że całość smakowała doskonale, a smaki idealnie się przenikały:

DSC_0241 DSC_0243

W trucku Gold Digger specjalnością jest burger Golden Bacon i muszę przyznać, że smakuje świetnie:

DSC_0246 DSC_0248

Skoro jesteśmy przy burgerach, to na zlocie debiutował truck Burger Bandits. Chwalą się, że ich burgery robione są z siekanych steków i muszę przyznać, że faktura mięsa i smak odbiegają od dotąd przeze mnie jedzonych. Polecam, bo naprawdę warto:

IMG_2643 IMG_2645 IMG_2734 IMG_2735

Przystanek Sushi nazywa się obecnie Przystanek Ogień i Dym. Sushi w ofercie mają, ale skupiają się głównie na daniach na gorąco:

IMG_2587 IMG_2589

Zacząłem od Buta Tatsu, czyli wieprzowiny z kimchi zawiniętej w tortillę. Pikantne i wyraziste danie bardzo mi smakowało:

IMG_2635 IMG_2636

Następna była zupa Tom Kha:

IMG_2717

I Pad Thai z kurczakiem:

IMG_2719 IMG_2720

A na koniec sushi z gravlaxem:

IMG_2837

Odwiedziłem tez food trucka My Little Thailand, gdzie zjadłem wieprzowinę w paście chili i zrozumiałem, co to znaczy kiedy kucharz nie idzie na łatwiznę i nie stosuje w kuchni zamienników, tylko działa z oryginalnymi produktami:

IMG_2694 IMG_2701

W Fit Fat Food Truck skusiłem się na krewetki, bo wiem, że robią je dobrze. Tak było i tym razem:

IMG_2801 IMG_2835

W Pot Spocie z przyjemnością jadłem zupy:

IMG_2712 IMG_2713

A w Flammaster udało mi się wreszcie skosztować alzackich podpłomyków i bardzo mnie to ucieszyło, bo są świetne:

IMG_2840 IMG_2841

Był przesłodki chocko kebab:

IMG_2655 IMG_2656

Wpadłem też do BB Kings. Ich T-Bone to już legenda:

IMG_2820 IMG_2823 IMG_2825 IMG_2828

Ale na mnie największe wrażenie zrobiła wątróbka. Najpierw podgrillowana, a następnie duszona w sosie z żeberek i wędzona w śmietanie. Sztos.

IMG_2886 IMG_2890

Langoshe od Lubish Langosh jak zwykle pyszne:

IMG_2906

Podsumowując: to były 3 dni kulinarnego hedonizmu. Bardzo dziękuję organizatorowi, sponsorom i partnerom, blogerom i Polsat Food Network, a przede wszystkim food truckom i Wam, że byliście. Do zobaczenia niebawem. W ten weekend widzimy się w Łodzi, za dwa tygodnie  w Krakowie, a w Warszawie  będziemy wkrótce. W tym samym miejscu. Na koniec jeszcze obiecana galeria zdjęć.

P.S. Niebawem dostępny będzie film z imprezy.

Foto: własne oraz Elżbieta Święcka.

Arek Pasibusa pałaszuje

Nowości w North Fish.

Dodaj komentarz