Debreziner i Käsekrainer czyli Kaszpir na HalloWien w Wurst Kiosku - Street Food Polska
close

Debreziner i Käsekrainer czyli Kaszpir na HalloWien w Wurst Kiosku

0udostępnień

Do tej pory Wiedeń kojarzył mi się z Falco oraz Praterem (no dobrze, także z Sobieskim, który zatrzymał kiedyś ekspansję tureckiego kebabu oraz Mozartem, który wymyślił czekoladowe kulki), ale od dziś będzie kojarzyć się także z nowymi smakami ulicy. Wczoraj w Wurst Kiosku w Warszawie, a dziś także w Gdyni, ruszyła nowa promocja kiełbasek, którymi na codzień od lat zajadają się w ulicznych imbissach wiedeńczycy. Są to dwa nowe produkty – cienki kabanosowaty Debreziner oraz tłusty serowy Käsekrainer. W zestawie z bułeczką jedna i druga kiełbaska kosztuje 12 złotych.

Debreziner – w smaku nieco ostrzejszy, choć ostrość ta wyczuwalna jest dopiero po konsumpcji. Wyraźnie czuć paprykę oraz ostre przyprawy. Długość około 25 centymetrów, kiełbaska wypełniona mięsem wieprzowo-wołowym. Skórka delikatna, pękająca pod każdym ugryzieniem. Idealna jako przystawka na rozbudzenie apetytu. Oczywiście z musztardą – najlepiej kremską.

 

zdjecie1 zdjecie2

Käsekrainer – wurst już w stolicy dostępny (przejście podziemne pod Rondem Waszyngtona) to gruba i tłusta kiełbaska wołowo-wieprzowa (około 70%) z dodatkiem małych kostek sera (około 30%). Można ją podawać z wody lub z grilla. W Wurst Kiosku obowiązuje ta druga opcja, i bardzo dobrze, bo skórka pomimo kilku minut przypiekania nie pęka i znakomicie utrzymuje roztopiony wewnątrz ser. A smak? Bajka… Pomysł na połączenie wędliny z serem – znakomity. Nawet jeden kilkunastocentymetrowy kawałek (na przykład z frytkami) potrafi nasycić przeciętnego zjadacza wurstów. Warto wypróbować różnych musztard i samemu dobrać sobie zestawienia smakowe – sama kiełbaska ma bowiem dość łagodny charakter.

 

zdjecie3

„Wien, nur Wien du kennst mich up, kennst mich down..” – mógłby powiedzieć za Falco wychowany w Wiedniu Bernard – właściciel sieci Wurst Kiosków, który wybrał dla Was naprawdę najlepsze przykłady ulicznych smaków tego miasta. „Vienna calling” – odpowiedziałby mu na to zaspokojony kulinarnie Kaszpir, który zyskał właśnie kolejne argumenty by odwiedzić to piękne miasto.

A tymczasem HalloWien czas zacząć!

Autorem wpisu i zdjęć jest Kaszpir.

Najlepsze są rzeczy proste. Pamięci Kadira Nurmana.

Morza szum, ptaków śpiew i … pizza, czyli Sempre Pizza e Vino w Sopocie

Dodaj komentarz