Jak to mówią „żeby życie miało smaczek” – w moim przypadku są to skrajności troszkę inne. Jednego dnia potrafię wybrać się na kacze embriony, a drugiego… No właśnie. Pewnego pięknego dnia wybrałem się do Vege Miasta. Raczej nie w moim stylu, ale kiedy idzie się z zatwardzaiałą weganką, to czasem trzeba się poświęcić. Sama karta nie jest zbyt wielka, ale może to i dobrze – przeważnie mniejsze karty są bardziej dopracowane.
My decydujemy się na dwie pozycje. Pierwszą jest Cudak (29 zł), czyli nadziewane ziemniaki z farszem z nerkowców, tofu, szczypiorku i migdałów, a wszystko to zapiekane z Tempehem i sosem orzechowo-serowym. Do tego dostajemy klasyczną surówkę z vinegretem, tzn. wydawało mi się, że miała być klasyczna. Od niej właśnie zacznę. Króciutko – świeże warzywa z dressingiem z dziwnym posmakiem anyżu. Nie wiem skąd ten posmak, ale oboje go wyczuliśmy. Do samego dania głównego nie mam żadnych zastrzeżeń. Mięciutkie w środku ziemniaki, z kremowym farszem. Farsz raczej troszkę bezpłciowy, ale górna szczypiorkowa pierzynka nadawała mu zdecydowanego smaku. Co to jest Tempeh – nie wiem, ale smakuje troszkę jak kabanos.
Jednak mi do gustu dużo bardziej przypadło Risotto (28 zł). Risotto, czyli jak sama nazwa mówi ryż – w tym przypadku gotowany w mleku kokosowym z dodatkiem leśnych grzybów oraz zieleniny w postaci pietruszki. I powiem, że nie tylko nie mam żadnych zastrzeżeń, ale co więcej bardzo mi to smakowało. Idealnie kremowy ryż, z dużą ilością grubo pokrojonych grzybów. Wyczuwalna delikatna słodycz mleka kokosowego oraz fajnie równoważące to kminkowe papadamy. Jest naprawdę dobrze.
Podsumowując – była to moja pierwsza wizyta w wegańskiej restauracji, po której wyszedłem zarówno najedzony, jak i zadowolony ze smaku. Jedyne do czego mogę się przyczepić to ceny. Prawie 30 zł za bezmięsne danie to jednak troszkę sporo.
Vege Miasto – Solidarności 60a, Warszawa
Facebook: https://www.facebook.com/vegemiasto
WWW i menu: http://www.vegemiasto.pl