Carioca Snack Bar, czyli brazylijski street food w Krakowie - Street Food Polska
close
Carioca Snack Bar, czyli brazylijski street food w Krakowie

Carioca Snack Bar, czyli brazylijski street food w Krakowie

0udostępnień

Dzisiejszą recenzję podesłała Ania z zaprzyjaźnionego bloga Dania Kontra Ania. Jest ona również autorką zdjęć. Zapraszam do lektury:

To było to przewidzenia. Brazylijski Snack Bar pojawił się w Krakowie zanim zdążyła zrobić to brazylijska restauracja. Ale takie rzeczy chyba nikogo nie zdziwią – teraz jedzenie uliczne w Polsce ma się lepiej niż kiedykolwiek, a zalewające nasze ulice food trucki (już nie tylko z kiełbaskami z Niebieskiej Nyski) i pierwszy w Polsce Street Food Festival zorganizowany niewiele ponad miesiąc temu w Warszawie są na to wystarczającym dowodem.

Carioca to maleńki lokalik na ulicy Starowiślnej w Krakowie, który od zaledwie kilku tygodni kusi niemal zupełnie nieznanymi Polakom przekąskami z wciąż egzotycznej dla nas Brazylii. Narodowe żółto-zielone barwy tego blisko dwustumilionowego kraju, jak to się mówi, „dają po oczach” już od progu, czy to na rozrzuconych gdzie popadnie ulotkach obiecujących 10% zniżki, czy też w zdobiących ścianę ramkach z nieco amatorskimi zdjęciami z podróży po kolorowej Brazylii. A nawet na koszulce obsługującej pani, która na moje pytanie odnośnie pochodzenia kucharza (zakładające, że będę miała do czynienia ze specjałami wychodzącymi spod rąk Carioki, czyli rodowitego mieszkańca Rio de Janeiro), roześmiała się lekko, co odebrałam wręcz jako pewne zdziwienie. W jedynym brazylijskim lokalu w Krakowie gotują bowiem Polacy, ale za to zostałam zapewniona, że korzystają z oryginalnych brazylijskich przepisów. Uff, o tyle dobrze!

Menu jest mało rozbudowane i sprowadza się do kilku podstawowych ciepłych przekąsek, które można nabyć zarówno osobno, jak i w zestawie, soków i koktajli oraz kilku brazylijskich deserów. Przykładowo coxinha z kurczakiem to koszt 6 zł, a z krewetkami – 8 zł. Jest to niewielki panierowany i smażony na głębokim oleju pierożek przypominający kawałek kurczaka. Po portugalsku (tak, w Brazylii mówi się po portugalsku, a nie po hiszpańsku) coxa oznacza właśnie udko wyżej wspomnianego ptaka. Ta wywodząca się z São Paulo przekąska w wersji z kurczakiem lekko mnie rozczarowała – choć mięso było miękkie i przyjemnie doprawione, całość okazała się za sucha, a przez dość grube ciasto – zapychająca. Za to wersja z krewetkami była fantastyczna – chowała w sobie pyszny, aromatyczny sos z całymi, jędrnymi krewetkami – mniam! Dużym plusem jest to, że mimo sposobu smażenia, pierożek w ogóle nie był nasiąknięty olejem, dokładnie tak jak zapewnia wiszący na ścianie opis coxinhi.

 

[singlepic id=995 w=320 h=240 float=]

 

Kolejna przekąska to pastel, którego spróbowaliśmy w wersji z frytkami i napojem (zestaw – 15,90 zł). Podobno jego pochodzenie jest wciąż nierozstrzygnięte – to bardziej indyjska samosa, włoskie calzone czy chińskie wonton? Dla mnie to po prostu faszerowana koperta z cienkiego mącznego ciasta, którą zapewne znajdziemy we wszelakich formach w wielu kuchniach świata. Na Starowiślnej mamy do wyboru wersję wegetariańską (z cukinią) oraz mięsną (z wołowiną). Ta ostatnia miała niespodziankę w postaci pieczarek, o której menu nie informowało. Lekkie ciasto w ogóle nie przesiąkało farszem, za co plus, a przekąskę uważam za poprawną, lecz bez smakowych rewelacji.

 

[singlepic id=994 w=320 h=240 float=]

 

[singlepic id=997 w=320 h=240 float=]

 

Podobała mi się za to możliwość wyboru jednego z przygotowywanych na miejscu świeżych soków (np. açai z bananem, melon z arbuzem czy ananas z miętą) zamiast standardowych gazowanych napoi. Świetnie, że chciano zwrócić na nie uwagę, bo przecież Brazylia jest pełna wyjątkowych owoców, o których nawet nie słyszeliśmy, bo często nawet nie docierają do Europy!

Jednym z nich jest açai, czyli pochodzące z brazylijskiej dżungli niewielkie owoce wyglądające jak borówka amerykańska, w Brazylii bardzo popularne w formie mrożonego deseru zwanego po prostu „açai w misce” (açai na tigela), podawanego, po uprzednim zmiksowaniu, z owocami i płatkami śniadaniowymi. W Carioce zjemy go z dodatkiem granoli i dwóch plasterków banana (10 zł); serwowany jest w zamykanym plastikowym pojemniczku, który łatwo weźmiemy ze sobą na drogę w upalny dzień. Ten posiadający wyjątkowe właściwości „cudowny owoc” ma faktycznie dość oryginalny smak i nie wszyscy za nim przepadają. Średnio gęsta, nieco „szorstka” konsystencja deseru miała w sobie zarówno zaskakującą odrobinę goryczki, jak i mnóstwo słodkości – mi smakowało!

 

[singlepic id=992 w=320 h=240 float=]

 

[singlepic id=993 w=320 h=240 float=]

 

 

Przed deserem spróbowałam jeszcze drobiowej hoki (9,50 zł, jest też wieprzowa i sojowa w tej samej cenie). Historii hoki nie przytoczę, bo nawet moi brazylijscy znajomi nie wiedzą, co to jest, jeśli nie jest to po prostu kanapka z kurczakiem. Dość pokaźna kwadratowa bułka kryła w sobie dwa plasterki żółtego sera, sałatę, świeżego pomidora i czerwoną paprykę, a polana była sosem przypominającym zmieszany ketchup z majonezem. Mięsa było sporo i to całkiem dobrego, ale jednak oczekuję większego zaskoczenia w egzotycznym barze przekąskowym w sercu Krakowa.

 

[singlepic id=996 w=320 h=240 float=]

 

Jest więc w Carioce trochę do dopracowania, a jeśli nie jest to jedzenie, to na pewno obsługa – osoba stojąca za ladą tego dnia wyglądała raczej na bardzo niemrawą i wręcz znudzoną, a w nowo otwartym lokalu chciałabym czuć ekscytację i chęć dzielenia się tym, co nowego ma do zaoferowania (nie mówiąc już o tym, że nie gniecie się i nie wyrzuca rachunku klienta zanim ten zdąży odebrać resztę – sic!). Za bardzo kontrastowało to z jaskrawymi kolorami i wypływającymi z głośnika rytmami rodem z karnawału w Rio… Tak czy owak – miejsce dodane do obserwowanych, a na coxinhę z krewetkami na pewno wrócę!

Plus: jedyne smaki Brazylii w Krakowie.

Minus: niemrawa obsługa, niektóre dania nie zaskakują.

Polecam na: oryginalny street food.

Adres: ul. Starowiślna 6 (zobacz mapę).

Średnia ocena: 2,62 na 5. Jedzenie – 3/5 Obsługa – 2/5 Wnętrze – 1.5/5 Ceny – 4/5

 

Sjesta na bogato, czyli pysznie i niedrogo.

Ahmed w Poznaniu, czyli Qń po turecku

Dodaj komentarz