Przy okazji testowania menu Restaurant Week, który rozpoczął się w zeszły piątek, miałem okazje odwiedzić dwa miejsca. O Garden Le Scandale mieliście już okazję przeczytać, drugim lokalem z mojej krótkiej listy była Rzeźnia – Ribs on Fire. Drugi lokal marki, otwarty w tym roku przy Placu Dominikańskim, zwanym przez lokalsów Placem Wszystkich Świętych.
Jak już pewnie zdążyliście się zorientować czytając moje recenzje, jestem wielkim fanem mięsa. Pod każdą praktycznie postacią, ze szczególnym uwzględnieniem kawałków nieoczywistych. Dawno a może nawet nigdy, nie jadłem jednak w restauracji żeberek. Tym przyjemniej się złożyło, że menu rzeźni jest wybitnie mięsne, a specjalnością szefa kuchni są właśnie żeberka.
Z okazji Restaurant Week przygotowano menu składające się z kremu z dyni, żeberka schabowego podanego z ziemniakiem pieczonym w soli i surówką coleslaw oraz lodów na deser. Ciekaw byłem już pierwszego dania, bo w moim domu rodzinnym, praktycznie nie korzystało się z dyni. Nie pamiętam, żebym chociaż raz w życiu próbował takiej zupy, co jest dziwne, bo oprócz wszelkich kawałków mięsa to właśnie zupy są kolejną z moich kulinarnych miłości. Zupa miała idealną moim zdaniem konsystencję, bardzo często zdarza się w restauracjach tak, że zupy kremy mają konsystencję zaprawy budowlanej. Tutaj było dość gęsto, ale nie przesadnie. Gładką konsystencję kremu przełamywały chrupiące pestki dyni. Zarówno sposób podania jak i smak zupy naprawdę mnie ujęły. Moje pierwsze w życiu doświadczenie z dynią wypadło więcej niż pozytywnie.
Tym bardziej nie mogłem się doczekać dania głównego. Piękne żeberko wraz z resztą towarzystwa pojawiło się na stole chwilę po tym jak skończyłem zupę. Mięso przykryte było wybranym przeze mnie pikantnym sosem i prezentowało się po prostu doskonale. Nie pozostało nic innego jak skorzystać z wbitego w żeberka noża i spróbować. Mięso rozpadało się i rozpływało w ustach, delikatnie kleiste, doskonale przyprawione i przykryte fantastycznym, bogatym w smaki sosem pikantnym. Głównym zadaniem sosu nie było wypalenie moich kubków smakowych a nadanie całości jeszcze pełniejszego smaku. Taki stopień pikantności uwielbiam. Kęs po kęsie rozprawiałem się z dużą porcją mięsa, zagryzając bardzo smaczną surówką z wyraźną nutą fenkuła. Nie zjadłem do końca jedynie ziemniaka, który mimo że był smaczny, po prostu mi się nie zmieścił.
Podobnie jak lody których jedynie spróbowałem. Spodobał mi się ich świeży, orzeźwiający smak ale nie byłem w stanie pochłonąć całej porcji.
Konkluzja jest taka, że do Rzeźni będę wracał, nie tylko podczas Restaurant Weeka, a Wy, jeśli macie jeszcze okazję, to zarezerwujcie stolik i wybierzcie się tam. To menu zasługuje na to, żeby je skonsumować z wielkim uśmiechem na ustach. Tylko uprzedzam, wybierzcie się tam bardzo głodni. I jeszcze jedna rzecz o której muszę wspomnieć. Fantastyczna obsługa, pomocna, obecna wtedy kiedy jest potrzebna i niezwykle kompetentna. I co chyba najważniejsze, po ludzku sympatyczna. Rzeźnia – Ribs on Fire to miejsce kompletne.
Rzeźnia – Ribs on Fire – Plac Dominikański 2, Kraków
WWW i menu: http://restauracjarzeznia.pl/index.php/pl/