Królewski Burger, czyli Kazek Stolicę odwiedza - Street Food Polska
close
Królewski Burger, czyli Kazek Stolicę odwiedza

Królewski Burger, czyli Kazek Stolicę odwiedza

0udostępnień

Myśl o tym, że muszę wybrać się do stolicy by załatwić kilka spraw, optymizmem mnie nie napawała – z Podkarpacia kawałek drogi jest jakby nie było, a ja mówiąc szczerze długo podróżować nie lubię. Była za to jedna myśl, która moją podróż umilała – skoro będę w Warszawie, muszę zjeść jakiegoś dobrego burgera!

Mój wybór padł na Warburger – miałem dość blisko, a poza tym czytając recenzje na SFP (i nie tylko) wybór był w jakiś sposób dla mnie oczywisty. Po przeglądnięciu już jakiś czas temu menu Warburgera, z góry nastawiony byłem na jedno – Chilliburger. Jednak dowiedziałem się o premierze miesiąca, o dumnej nazwie… Królewski Burger. Na ich stronie tej pozycji nie widziałem, widocznie nie została jeszcze uaktualniona.

Muszę przyznać – lokalik niewielki – ale za to tłok jak cholera, co mnie niezmiernie ucieszyło. Z drugiej strony jednak pomyślałem, że wezmę go sobie na wynos i zjem spokojnie w hotelowym pokoiku. Obsługa była nad wyraz troskliwa – pytanie o stopień wysmażenia mięsa, a także sugestia, bym zjadł w lokalu, bo przy takim mrozie burger najzwyczajniej będę jadł chłodny. To fakt i byłem tego świadomy, ale wolałem zjeść jakoś na spokojnie. Po 15 minutach tramwajem mój Królewski Burger faktycznie trochę „oklapł” i nie wygląda być może na zdjęciach zbyt wspaniale, ale… Uwierzcie mi, smakował wspaniale.

 

P1030566 P1030567

 

Zajrzałem pod „kapelusik”. Co my tam mamy? Od dołu czerwona cebulka i sałata, 250 gram świetnej wołowiny (wg informacji pozyskanych – z dodatkiem bekonu), na tym podwójny ser Mimolette, pomidor i zwykła cebula. I oczywiście firmowy sos.

 

P1030570

 

Bułka – perfekcja. Idealnie trzymała całość od pierwszego do ostatniego kęsa, nic z niej nie wypadło, ani niczym się nie upaćkałem. :) Poza tym, świetna w smaku i nie dominuje tego co najważniejsze – mięsa. To chyba właśnie dlatego ten burger ochrzczono mianem „królewskiego”. Nie jest to podwójny kotlet, tylko jeden wielki 250-gramowiec. Cały czas jest wyczuwalny i gra pierwsze skrzypce, tak jak być powinno. Sałata czasem chrupnie, serek ładnie się ciągnie, a cebula (zwłaszcza czerwona) dodaje ostrości, którą łagodzi pomidor. Odnosiłem wrażenie, że sos również jest łagodno-ostry (?), ale o to już nie mnie pytać. Pycha!

 

P1030572

 

Podsumowując: Królewski Burger w Warburgerze jest naprawdę królewski. Z pozoru nie jest wcale ogromny, ale można się nim najeść – nie jadłem nic od rana i po jego zjedzeniu (jako śniadanio-obiadu) byłem pełny. Jedynie cena może odstraszać – 29 zł za samego burgera bez frytek czy sałatki, to trochę dużo – ale takie to już „warszawskie standardy”.

Królewskim Burgerem zachwycał się Kazek.

 

7 Street, czyli kuchnia amerykańska w Polsce

Słoń wrocławski Folks odwiedza

1 Comment

Dodaj komentarz