KFC w biegu, czyli Arek testuje B-smart XL - Street Food Polska
close
KFC w biegu, czyli Arek testuje B-smart XL

KFC w biegu, czyli Arek testuje B-smart XL

0udostępnień

Dzisiaj recenzja autorstwa Arka Tysiaka, który postanowił nabyć zestaw B-smart XL w KFC, a co z tego wyszło, przeczytacie poniżej:

O tym, że McDonald’s nie zna się na kurczakach, napisałem kiedyś w recenzji Chicken McBites, które ni jak nie przypominały smakiem drobiu. Niedawno potwierdziłem moją tezę zamawiając McChicken – kanapkę tak płytką i mdłą, że nie mam zamiaru do niej wracać. Co więc zrobić, gdy dopadnie Cię ochota na kurczaka, a brzuszek domaga się wręcz czegoś kalorycznego? Pędzić do KFC. Kto jak kto, ale akurat Oni wiedzą czym jest kurczak i jak go zaserwować, tak by zjeść ze smakiem. A że akurat w drodze do mego mieszkanka zaburczało mi w brzuszku i akurat byli po drodze, więc wstąpiłem do nich na coś sycącego :)
Ponieważ nie słaniałem się z głodu na nogach, a po prostu chciałem się na jakiś czas nasycić, nie wybrałem potężnego Grandera, lecz przyjazny cenowo i cieszący oko jak i podniebienie B-Smart XL.
Idea B-Smart jest genialna w swojej prostocie i została wprowadzona w KFC około 2011 roku, kiedy to sieci fast foodowe zaczęły odczuwać recesję, co oczywiście przełożyło się na obroty. Stworzono więc niewielkie zestawy dzięki którym można coś na szybko przekąsić i to w niskiej cenie. B-Smart występuje w kilku konfiguracjach. W każdym z nich znajdziecie oczywiście frytki, a do nich możecie wybrać Longera, Stripsy, Mini Twistera, Hot Wings lub nóżkę kurczaka. Jego starszy, większy i nieco droższy brat oznaczony jako XL występuje z Mini Twisterem lub Longerem (którego też wybrałem), a do tego duże frytki i nóżka kurczaka (do wyboru łagodna, bądź pikantna). Nic tylko brać!
No więc wziąłem. Koszt tej przyjemności to 9,50 zł.


Lubię klimat restauracji KFC, lecz zdecydowałem, że zjem dziś w ruchu. Przesympatyczna dziewczyna zapakowała mi pudełko z łakociami w torebkę i życzyła smacznego. Miło.
Opuściwszy lokal odpakowałem magiczne pudełko i rzuciłem okiem na zawartość.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to frytki. Według McDonald’s „duże” odnosi się do ilości, natomiast KFC widzi to w ich rzeczywistej wielkości. Dlatego też serwują grubo krojone frytasy, które na zewnątrz raczą nasz chrupkością, a następnie delikatnie miękkim wnętrzem. Tak wyglądem, jak i smakiem przypominają frytki zrobione domowym sposobem, co jest niewątpliwym plusem.
Nóżka z kurczaka jak zwykle została okryta grubą warstwą genialnej panierki kukurydzianej. Uwielbiam ją zrywać zębami ba następnie raczyć się soczystym, dobrze doprawionym mięskiem.
Na koniec zostawiłem sobie Longera, który zaskoczył mnie swoją wielkością. Nie wiem czy trafiłem na jakiegoś mutanta czy KFC zaczęło po prostu robić podstawową kanapkę po prostu większą niż było to dotychczas. Nieważne. Grunt, że zostałem zaskoczony i to w najlepszym tego słowa znaczeniu. Sama kanapka sycąca, choć za bardzo uciapali ją keczupem, co trochę przytłumiło smak kurczaka. Biorąc jednak pod uwagę jakość zestawu, pominę ten mały szczegół.
B-Smart Xl otrzymuje u mnie szkolną piątkę za całokształt i cenę. Przybijam także piątkę KFC w moich Pabianicach, jak i całej sieci. Na pewno do nich wrócę nie raz, po kolejne i kolejne zestawy.
Autorem zdjęć i tekstu jest Arkadiusz Tysiak  
Zgadzasz się z nami? Nie zgadzasz? Masz własną opinię? Skomentuj ten post!
Opinie wulgarne, wyglądające, jak nachalna reklama, reklamy itp. będą usuwane.

King Box, czyli śniadanie u Króla

Dla miłośników well-done, czyli Mateusz w Billy’s

Dodaj komentarz