World Trip z Burger King – nowa oferta sezonowa - Street Food Polska
close

World Trip z Burger King – nowa oferta sezonowa

0udostępnień

Arek Tysiak:

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce, choć właściwie nie tak odległej i jak się zastanowić, nie tak znowu jakoś dawno temu, więc… może od nowa wątek pociągnę. Kwiecień plecień, poza uderzaniem skrajnymi temperaturami i ogólnym rozkwitem zieleni wokół nas, ożywił też mocno menu w Burger King. Pojawił się lekki, napakowany warzywami, przyjemny w smaku, opakowany w ciemną bułę Wiosenny Whopper. Zdobył moje serce, by następnie się ulotnić i być może nie wrócić już nigdy w takiej formie. Maj zleciał spokojnie, Król wyjątkowo milczał, rozrzucając tylko kupony, snuł swoje plany po cichutku, po czym wjechał z buta w życie konsumentów wraz z nastaniem czerwca. Rozpoczęła się akcja o kryptonimie World Trip, gdzie na tapecie pojawiły się smaki z dwóch kompletnie różnych części świata. Moją skrzynkę zaatakowała najpierw informacja prasowa o całkowicie nowych, oczywiście limitowanych pozycjach w menu, niedługo potem, miód i ambrozja wypełniły moje serce po krótkim „wysyłamy kupony”. Siema, siemanko, jestem kurierem, a to przesyłka dla Ciebie. Otworzyłem, w środku krótka, personalizowana notka i vouchery na odbiór nowiutkiego Whoppera. Wróć. Na odbiór całej nowej oferty w karcie. Ogromne, pozytywne zaskoczenie. Jaki kierunek mogłem obrać? Tylko Burger King.

Sobota, upragniony dzień odpoczynku. Zrywam się skoro świt, tak o dziesiątej, myju myju, pociąg, spacer, Sukcesja. Zwinnie niczym kot, przemieszczam się na food court. Młoda godzina, ludzi mało, zero kolejek. Dzień dobry, chciałbym zrealizować kupon. Pięć minut Pan poczeka? Poczekam. Dobieram magiczny kubek z nielimitowanym uzupełnieniem, Cola Zero dla fit ludzi wypełnia go po brzegi. Kilka łyków później dostaję pełne zamówienie. Zasiadam przy stoliku i jak na kulinarnego hipstera przystało, wyciągam telefon, focę wszystko, układając w głowie plan, od czego zacząć.

Zagryzam ziemniaczka w ziołach, potem drugiego i trzeciego. Słonawe, aromatyczne, naprawdę przyjemne w odbiorze, a do tego świetnie opieczone – chrupiące z zewnątrz, miękkie w środku.

Ostro czy łagodnie, łagodnie czy ostro. Jak tu zacząć. Pewex, że ostro! Odpakowuję Spicy Mexican Whopper, przyglądam się mu z ukradka. Jeszcze nie wiem, czy jest groźny, wolę go nie prowokować. Co my tu mamy. Na pewno idealnie rozpuszczony żółty ser, cebulę, sałatę, pomodor się też odhaczył, porządny kawał kotleta, zgrillowany na chrupko bekon, są i moje ukochane jalapeno, sos Salsa Mexicana, buła klasyczna, obsypana sezamem. Ujmuję go grzecznie w dłoń przez chusteczkę, jak etykieta wyuczona z odcinków Projekt Lady nakazuje. Skinąłem głową na przywitanie, obnażyłem zęby w dzikim uśmiechu. Atak! Wgryzam się w nowego Whoppera, siejąc spustoszenie w całej konstrukcji. Jest pikantnie, jest smacznie, pan kotlet nie ginie pod ostrzałem ostrość, znak że wszelkie proporcje świetnie dobrane. Klasyka w nowym wydaniu jest ciekawa i mimo sporych gabarytów, szybko znika w czeluściach mojego żołądka. Zdrowo pojadłem, a tu ziemniaczki praktycznie całe i włoski brat na horyzoncie. Może podsumuję jegomościa zwanego Spicy Mexican Whopper. Nie mogę powiedzieć o nim nic złego, szczególnie że uwielbiam pikantne buksy i naprawdę mi smakował. Zasłużył na dychę? Nie. Dostaje 7,5/10. Dlaczego? Mam nieodparte wrażenie, że jest to Nacho Whopper, z tą różnicą, że zamiast chrupiących nachosów, pojawił się chrupiący bekon. W dobie walki brandów, zdecydowanie za mało wyróżniająca się dziś pozycja.

Ty! Tak ty! Do Ciebie mówię! Mozzarella Bacon Burger myśli, że cichaczem czmychnie z tacki. Moje sokole oko i niesamowity refleks, przejmują go, odpakowując na szybko z papierka. Serce bije mocniej, bo oto przede mną nieznane dotychczas w Burger King piękno. Zgrabna, maślana bułeczka Brioche, wręcz nieskazitelna stanowi fundament cieszącej oczy oraz duszę konstrukcji. Whopperowy kotlet, oczywiście sto pro wołowiny, na nim opieczony bekon pod przykryciem z rozpuszczonego plastra sera mozzarella, pomidorek, cebula, odrobina sałaty, kapka majonezu jak mniemam i mocno dymny sos BBQ. Gryzę. Ajej! Bułeczka mięsista, delikatnie słodkawa, rozpływająca się w ustach, cudownie dogaduje się z wołowiną, słonawym bekonem i wygładzającym wszystko, ciągnącym się serem mozzarella. Warzywa przyjemnie chrupią, dodają świeżości. Wszystko pięknie. Kompozycja prawie idealna, naprawdę świetnie smakująca. Nie mogę nawet powiedzieć, że się w tym momencie nażeram, ja zwyczajnie degustuję, bez żadnego pośpiechu. Tylko jedna nuta mnie drażni. Niby jest dodatkiem, ale zostaje na podniebieniu. Sos BBQ, jak świetnie zgrywa się z Texas BBQ Angus, tak tutaj mi ni diabła mi nie pasuje. Za mocny akcent.

Buks się zdematerializował, dobijam ziemniaczki, nie daję rady. Pokonany. Czas wyczołgać się od stolika. Człowiek kulka normalnie. Tak mnie przytyka, że bym o ocenie zapomniał. Mozzarella Bacon Burger jest dla pozycją, która powinna wejść na stałe do menu Burger Kinga. Buks zdecydowanie wyróżnia się na tle starszych braci dużą dawką delikatności przy zachowaniu pełni smaków. By pokazać, jak wielkie wywarł na mnie wrażenie, daję 9,5/10. Gdyby nie ten BBQ, byłaby dycha. Bardzo ciekawa premiera i szkoda, że zniknie 17 lipca. Spieszcie się! Warto!

Michał Turecki:

Powróciłem do Burger Kinga. Za sprawą kolejnych zaproszeń wysłanych nam przez tę amerykańską sieć, miałem okazję spróbować wszystkich trzech pozycji z nowej oferty World Trip. Spicy Mexican Whopper, Mozzarella Bacon Burger i Ziemniaczki Śródziemnomorskie. Na papierze wszystko wyglądało bardzo dobrze. Szczególnie ciekawiła mnie nowa bułka zastosowana we włoskim burgerze.

Chwilę po otwarciu, w poniedziałkowy poranek, zjawiłem się w Burger Kingu w krakowskiej Galerii Bonarka. Po szybkim zamówieniu i kilku minutach oczekiwania obie kanapki oraz ziemniaczki były gotowe do obioru. Pierwsze wrażenie to ciężar tacki na której niosłem swój posiłek do stolika. Oba burgery są słusznych rozmiarów i pozwalają się domyślać, że po posiłku będę więcej niż syty. Wspomnienie należy się również naklejkom na papierach w które owinięte są burgery. Mnie one specjalnie do gustu nie przypadły. Zwłaszcza ta na meksykańskiej kanapce.

Po odwinięciu z papierów, obie kanapki prezentują się bardzo dobrze. Spicy Mexican Whopper w klasycznej dla Burger Kinga bułce i Mozzarella Bacon Burger w bułce typu Brioche. Na początek zabrałem się za meksykanina, miękka, świeża bułka otaczała smaczne mięso w towarzystwie cebuli, sałaty i pomidora oraz plasterków papryczek jalapeno oraz sosu Salsa Mexicana. Po pierwszych dwóch gryzach, wiedziałem już, że faktycznie będzie pikantnie. Nie jest to może coś wypalającego trzewia do cna, ale ostrość jest wyraźnie zaznaczona. Dla mnie górną granicą ostrości są skrzydełka w KFC, więc tutaj skorzystałem z okazji i pozbyłem się dwóch plasterków jalapeno ze środka burgera. Ale jestem pewien, że znajdą się amatorzy tego burgera. Jako całość jest naprawdę bardzo smaczny. Jak rzadko nie będę narzekał na plastry pomidora, które fajnie łagodziły smak całości.

W przerwie pomiędzy burgerami spróbowałem ziemniaczków. Ja rozumiem, że sieci próbują cały czas czymś zaskakiwać, ja to rozumiem. Jeśli tak, to mam propozycję, niech ktoś wreszcie spróbuje wprowadzić poutine. To będzie dodatek oparty na ziemniakach, który wyrwie konsumenta z butów. Ziemniaczki mnie nie zachwyciły, nie były złe, natomiast kompozycja przypraw którymi zostały obsypane nie do końca mi odpowiadała. Następnym razem na pewno wziąłbym do nich jakiś sos.

Do burgera włoskiego podchodziłem z dużą nadzieją, kompozycja na papierze wydawała się idealna. Nowa bułka, warzywa, bekon i ser mozzarella jako dodatki do Burger Kingowego mięsa powinny się sprawdzić idealnie. Pierwszy gryz i zaskoczenie, bo bułka nie jest tak miękka jak się spodziewałem i ma wyraźny maślany aromat. Dodatki fajnie ze sobą grają i nawet pomidor który powoduje, że cała kanapka rozjeżdża się na wszystkie strony, wprowadza tutaj ciekawe akcenty. Wprawdzie nie udało się zrobić zdjęcia wnętrza kanapki, ale możecie mi wierzyć na słowo, że bekon był chrupiący a ser mozzarella bardzo fajnie grał smakowo z pomidorem. Jak to zwykle bywa w Burger Kingu sałata wysypywała się na wszystkie strony ale nie przeszkadzało mi to zupełnie. Zjadłem ze smakiem dzięki bułce która oprócz tego że ciekawie smakowała, to trzymała się dzielnie w całości do samego końca.

Podsumowując nowe kanapkowe propozycje Burger Kinga przypadły mi do gustu. Gdybym mógł, to ze Spicy Mexican Whoppera usunąłbym papryczki jalapeno i wtedy na pewno smakowałby mi on jeszcze bardziej. Do Mozzarella Bacon Burgera nie mam żadnych uwag. Ziemniaczki też na pewno znajdą swoich amatorów, ale mi niespecjalnie smakowały.

 

Meat & Go – mięsna świątynia

Maestro Burgery w McDonalds – nowy najlepszy burger z sieciówki w Polsce

Dodaj komentarz