Nie ma chyba dania wzbudzającego takie emocje i bardziej kojarzącego się z Chicago niż deep dish pizza. Cztery latat temu jadłem ją w pizzerii Beggars Pizza. Teraz już leciałem do USA mądrzejszy. Na liście miejsc do odwiedzenia miałem dwie pizzerie z tym smakołykiem. Pizzeria UNO, czyli pierwsza pizzeria, która to danie serowała i Lou Malnati’s, walcząca z UNO o prymat smaku. Chodźmy więc sprawdzić, która z nich serwuje lepszą wersję.
Lou Malnati’s znajdziecie na 805 S State St. Z menu wybieramy najmniejsze (personal) placki, bo pamiętałem, że ta pizza potrafi nasycić jak żadna inna, a przed nami było jeszcze kilka miejsc do odwiedzenia. Wybór padł na The Malnati Chicago Classic i The „Lou”.
Trzeba odczekać sporą chwilę, około pół godziny na najmniejsze placki, na duże nawet do godziny. Tę pizzę piecze się w specjalnym naczyniu i piecu. Wreszcie są:
Pachną i wyglądają niesamowicie. Wysokie brzegi sprawiają wrażenie, że mamy przed sobą raczej jakieś wytrawne ciasto, wysoką tartę niż pizzę. Tej pizzy nie podają nam pokrojonej, proces krojenia zachodzi dopiero na stoliku konsumenta – po prostu deep dish jest tak napakowana serem, że wylewa się on na talerz zaraz po nakrojeniu.
Smak? Niesamowity. Ciasto jest maślane, kruche, przepyszne. Składniki pasują do siebie idealnie, całość jest obłędnie pyszna i nie pozwala nam zostawić na talerzach ani okruszka. Żołądek mówi STOP, ale rozum akurat ma wolne, bo organizm uwolnił tyle endorfin, że jesteśmy niemal na kulinarnym haju. Musicie tego spróbować sami!
Pizzeria UNO. To w niej na rogu Ohio i Wabashw 1943 roku narodziła się deep dish pizza. Jesteśmy więc w mateczniku najsłynniejszego chicagowskiego dania, już dla samej świadomości tego faktu warto na chwilę zasiąść do stolika. Kilkanaście metrów dalej znajdziemy ich drugi lokal (Pizzeria DUE), ale co oryginał to oryginał. Zamawiamy Numero UNO i Pepperoni, oczywiście najmniejsze (personal).
Boże Ty mój. Znowu nosy nasze zostają zaatakowane smakowitym aromatem, a oczy wilgotnieją z rozkoszy. Smak niesamowity, podobnie jak w LM, tyle, że tutaj Numero UNO wydaje się być … jakby delikatniejsza w smaku. Pepperoni jest uczciwie pikantne i smakuje nam bardziej.
Podsumowując: nie wyobrażam sobie wizyty w Chicago bez wizyty w jednym z tych dwóch lokali. Oba serwują świetną deep dish, ale ich placki różnią się wyraźnie. Warto więc po prostu odwiedzić oba miejsca i samemu zdecydować, które są lepsze. Polecam serdecznie. Więcej ciekawostek na temat deep dish pizza przeczytacie w książce, którą przygotowuję, a dotyczyć ona będzie amerykańskiego jedzenia oczywiście.
Partnerami wyprawy są:
Polsko – Słowiańska Unia Kredytowa.
Patronat medialny nad wyprawą objął Dziennik Związkowy z Chicago.