Ach, cóż to był za ślub… Wróć! Cóż to była za impreza! I Mistrzostwa Studenckie w Jedzeniu na Czas, które zorganizował w UltraViolecie Karol Majewski, a którym mieliśmy przyjemność patronować, mimo środka tygodnia przyciągnęły sporą rzeszę studentów (i nie tylko). Oprócz Mistrzostw atrakcją były degustacje zorganizowane przez Yem-To, Pizzerię Apetito, American Home, ZapieCKanki i Saray Kebab.
Zanim jednak rozpoczęła się właściwa część imprezy, goście ruszyli na parkiet (z góry przepraszam za nienajlepszą jakość zdjęć, ale to światło w klubie…):
Jako pierwsza zainstalowała się ekipa Yem-To, która zaserwowała przepyszne piętrowe kanapki na razowym pieczywie:
Big Boy oczywiście nie oparł się pokusie i skosztował:
Kanapki długo na stole degustacyjnym się nie utrzymały, co nie dziwi, bo jak wspomniałem wcześniej były pyszne. Niebawem pojawię się w Yem-To skosztować kilku pozycji z nowego menu.
Chwile później na salę ruszyły pin-upki z American Home częstujące degustacyjną wersją hamburgerów:
Dobra wołowina, pyszna bułka własnego wypieku, sos i dodatki – zjadłem z niekłamaną przyjemnością.
Potem „na scenę” wkroczyła ekipa ZapieCKanek:
Ten człowiek z prawej to Szymek. Zapamiętajcie go. Odpowiada za nowy farsz na zapiekankach. I powiem Wam, że choć poprzedni chwaliłem bardzo, to nowy (efekt 2 miesięcznych eksperymentów jak się dowiedziałem) rozmontował system. Tak genialnie doprawionych pieczarek na zapiekance nie jadłem już dawno. Nie będę się rozwodził, bo słowa nie opiszą tego stanu euforii, w jaki wprawiło mnie jedzenie tego cuda polskiej gastronomii, musicie iść i spróbować samemu. Ja ciągle czuje ten smak na podniebieniu i chcę więcej, więcej, więcej…
Kiedy zapiekanki zostały spałaszowane, pałeczkę przejęli ludzie z Saraya:
Choć dawno w Sarayu nie byłem, to muszę przyznać, że trzymają poziom i niebawem odwiedzimy ich z Pawłem Kotwicą, by zrecenzować dla Was kilka typowo talerzowych potraw. Wersja „do ręki” była pyszna i stanowiła piękne zamknięcie udanego wieczoru.
Na końcu (około 1:30) wjechała pizza z Pizzerii Apetito w klubie Rabarbar. Niestety, nie znalazłem już miejsca w żołądku, ale ci co jedli chwalili bardzo.
Podsumowując: impreza bardzo udana, wszyscy świetnie się bawili, a szczególnie zwycięzcy konkursów, którzy zdobyli koszulki Hash House (za próbę dotrzymania kroku Big Boyowi) i voucher na 500 zł do wykorzystania u jednego ze sponsorów kulinarnych wydarzenia (konkurs par). Myślę, że impreza ta przetrze szlak i niebawem w naszym mieście jeszcze nie raz spotkamy się na podobnym evencie.
Na zakończenie jeszcze dwa filmiki z zawodów.
Kto pokona Big Boya?
Turniej par: