Wpis powstał dzięki uprzejmości sieci Accor Hotels.
Pogoda w Warszawie była w piątek wybitnie barowa. Umówiłem się na spotkanie z Tomkiem Czajkowskim z bloga Magiczny Składnik, ale nie za bardzo chciało mi się łazić w deszczu, więc wiedząc, że Tomek uwielbia wino, zaproponowałem, byśmy spotkali się w Winestone na terenie hotelu Mercure Warszawa Grand. Dlaczego tam? Bo przy zameldowaniu w hotelu czekała na nas jeszcze niespodzianka – zaproszenie do Winestone właśnie. Zerknęliśmy do środka, spodobało nam się i stwierdziliśmy, że to dobre miejsce na niezobowiązujące pogawędki przy winie. Od razu dodam, że nie nikt nie wymagał ode mnie tego wpisu – uznałem jednak, że miejsce jest na tyle interesujące, że warto o nim kilka słów napisać.
Ciężko znaleźć w sieci jakieś informacje na temat tego miejsca, w końcu na portalu e-hotelarz.pl znalazłem informację, że „Winestone to nowy koncept restauracji wprowadzany przez Mercure w Polsce. Koncepcja oparta jest na dwóch elementach. Po pierwsze, kolekcji win (wine), wyselekcjonowanych na podstawie wiedzy i doświadczenia sommelierów, a po drugie dań podawanych na „les planches” – kamiennych deskach (stone) rodem z najmodniejszych francuskich restauracji. Tak powstała nazwa Winestone. W restauracji goście znajdą zdrowe jedzenie, regionalne specjalności, wino, a także chleb świeżo pieczony na zakwasie z rodzynek. Zgodnie z nowoczesnymi trendami koncepcja Winestone ma otwartą kuchnię. W prostej i minimalistycznej aranżacji przestrzeni dominuje połączenie fioletowego i czarnego koloru z drewnianymi, dużymi stołami i marmurowymi blatami baru.”
W pokoju hotelowym mieliśmy kartę z Winestone i nie ukrywam, że idea kamiennych desek, a dokładnie zakąsek, jakie Winestone na nich serwuje, bardzo mi się spodobała. To miejsce to moim zdaniem takie trzy w jednym: skrzyżowanie restauracji, tapas baru i wine baru.
Oprócz przekąsek można tam codziennie zjeść także lunch:
My jednak obiad zjedliśmy bardzo obfity w Cheeseburger Slow Food Diners (będzie recenzja), więc zdecydowaliśmy się na planches i wino.
Pomocą przy wyborze win służyła nam pani kierowniczka restauracji, a jej podpowiedzi okazały się za każdym razem trafione. Ujęła nas nie tylko swoją znajomością tematu, ale i miłym sposobem bycia. Takiej obsługi życzyłbym sobie w każdej restauracji.
Tomek sprawdza pierwsze wino, bobal de Sanjuan:
Wino bardzo smaczne, cierpkie i lekkie, mocno owocowe i aromatyczne. Nie pamiętam ceny, wina każdorazowo zamawiał Tomek, ale butelka kosztowała około 55 zł.
Wino zamówione, pora coś zjeść. Jako czekadełko dostaliśmy koszyk pieczywa z solonym masłem:
Pieczywo świetne, masełko również.Ale ponieważ nie samym chlebem człowiek żyje, zamówiliśmy: planches z serami i konfiturą morelową (porcję 200 g, czyli dla jednej osoby, 38 zł), planches z tatarem wołowym (100 g) z marynowanymi warzywami i frytkami (również mniejszą porcję, 270 g całość, 39 zł) oraz planches z wędzonymi rybami (porcja dla jednej osoby, 230 g, 32 zł).
Planches z serami i konfiturą morelową:
Sery pyszne. Szczególnie smakował mi ten z przerostem niebieskiej pleśni – jego ostry smak rewelacyjnie przełamywała słodka konfitura. Do wina zakąska idealna.
Planches z tatarem:
Tatara zamawiam zawsze, jeśli tylko figuruje w karcie. Tutaj skusił mnie nietypowy zestaw tatar + frytki. Mięso dostajemy od razy wymieszane, przyozdobione wietnamską bazylią, która nadaje rześkiego posmaku. Dostaliśmy jeszcze pieprz i sól do doprawienia. Wołowinka idealna, pod kieliszek Wyborowej (5 zł) pasowała idealnie, choć z winem również dobrze się komponowała. Frytki – podane w rożku, klasyczne julienne, usmażone jak trzeba, czyli chrupkie z zewnątrz, miękkie w środku.
Planches z wędzonymi rybami:
Sum, makrela, pstrąg i łosoś, który schowany był pod musem chrzanowym i dlatego na zdjęciu go nie widać. Wędzone ryby uwielbiam, tutaj ich smak podkreślał przepyszny mus i kapary.
Ryby popiliśmy kieliszkiem kapitalnego polskiego wina Seyval Blanc z winnicy Srebrna Góra w Krakowie. Butelka kosztuje 99 zł.
Przyjemnie cierpkie, lekkie, z wyraźnym akacjowym aromatem. Po winach z Winnicy nad Jarem to kolejne polskie wino, które smakowało mi bardziej niż wiele win z innych rejonów świata.
Postanowiliśmy jeszcze spróbować
Planches WS Burger z wołowiną i domowymi frytkami (41 zł/600 g całość, porcja dla jednej osoby):
Mięso doprawione dobrze, wysmażone zgodnie z życzeniem na różowo:
Dodatki zagrały dobrze, krążki cebulowe pyszne, sosy również, szczególnie spodobał mi się chrzanowy – w burgerze spotkałem sie z tym po raz pierwszy i powiem Wam, że bardzo pasował do całości. Jedyne co moim zdaniem wymaga poprawy to bułka. Moje podniebienie rozpieszczone jest przez bułki pieczone na zamówienie i ta, w którą zapakowany jest WS Burger, nie do końca spełniła moje wymagania.
Wieczór zakończyliśmy winem Coto Vintage 2009
Dobrze zbudowane, przyjemnie cierpkie i aromatyczne. Bardzo owocowe, z nutką wanilii w tle, świetnie pasowało do burgera i stanowiło miłe zwieńczenie wieczoru. Cena około 70 zł/butelkę, niestety nie zapamiętałem dokładnie.
Podsumowując: Winestone to dobre miejsce na lunch i spotkanie przy winie. Sprawdzi się na spotkanie nieformalne jak i na służbowe. Duży wybór win (można też kupić na wynos), smaczne zakąski, przyjemny dla oka wystrój, otwarta kuchnia i przede wszystkim kompetentna i miła obsługa składają się na klimat tego miejsca. Czy drogo? To kwestia dyskusyjna. Na pewno można zjeść taniej, ale są miejsca, gdzie ceny za wino czy zakąski są znacznie wyższe. Kieliszek wina od 9,90 zł, średnia cena butelki 55 zł, lunch 35 zł , pojedyncze dania od 10 zł – to naprawdę niedrogo, jak na restaurację na takim poziomie. Ja Winestone zapisuję na liście miejsc, do których będę wracał.
Winestone, Krucza 28, Warszawa, na terenie hotelu Mercure Warszawa Grand.