Żorż Ponimirski:
Kiedy zadebiutowali food truckiem, powalili wszystkich na kolana. Nie tylko dlatego, że jako pierwszy w Polsce food truck z kuchnią wietnamską nie mieli konkurencji. Przede wszystkim dlatego, że oferowali kuchnię wietnamską autentyczną, żadnych kompromisów w stylu kuchni pol-viet, żadnych kul z żelem, prawdziwy wietnamski street food. Wiedziałem, że Kuba, Bitos i Diep nie poprzestaną na food trucku, że będą szukać możliwości otworzenia lokalu stacjonarnego. Kiedy przeprowadzałem w Kubą i Bitosem wywiad, dowiedziałem się, że plany na własny lokal są już bardzo zaawansowane. Czekałem więc cierpliwie, aż się doczekałem.
Na ulicy Królowej Aldony 5/2 otworzyli niewielkie bistro. Wejście jest dobrze ukryte, trzeba wiedzieć czego się szuka i niczym skaut odczytywać znaki:
Wchodzimy. I już od progu micha mi się śmieje widząc znajome twarze i czując dobiegające z kuchni zapachy:
Zaczynamy od wietnamskiej kawy, mocnej i pierońsko słodkiej, pysznej i gorącej…
…oraz herbaty, podawanej w czajniczkach:
A potem sięgamy po menu i zaczyna się rozpusta. Bo po co wybierać, skoro można spróbować wszystkiego?
Nasz plan jednak został zmodyfikowany, okazało się bowiem, że odłożono dla nas makrelę, która była jedną z gwiazd zeszłotygodniowego menu. Podaną na liściu bananowca w towarzystwie ryżu i rewelacyjnego rybnego sosu. Makrela jako starter? A czemu nie! Była tłusta, soczysta i doprawiona tak dobrze, że łzy szczęścia pociekły nam po policzkach.
Po takim wstępie poprzeczka została wysoko podniesiona. Ale to Viet Street Food, nie ma miejsca na lipę. Kolej na zupy. Zamawiamy małą pho i dużą z wołowiną w sosie winnym. Wszystkie niezbędne przyprawy stoją na stole:
Użyliśmy ich do małej pho (mała, to lekka nadinterpretacja, porcja jest bardzo solidna!). Smak idealny, wywar kleisty, zostający jeszcze długo na ustach:
Pho z wołowiną w sosie winnym okazało się fenomenalne. To zdecydowanie jedna z najlepszych zup,jakie kiedykolwiek jadłem. Powiedzieć, że mi smakowała to nie powiedzieć nic. Ogromna, sycąca porcja, a jednak wiedząc, że przed nami jeszcze drugie dania, nie mogłem się od niej oderwać. Rany boskie, to jest dopiero ZUPA!
Wyrazista, sycąca, aromatyczna. Jeśli klasyczne pho długo było czuć na ustach, to tę zupę czułem jeszcze wracając do Kielc. Pozycja obowiązkowa.
Pora na drugie. Wybieramy danie z woka z sosem sweet – chili, wersję z krewetkami w panko i wietnamski kleisty ryż z kaczką.
Krewetki wyglądają obłędnie, tak też smakują. Są duże i soczyste, zamknięte w idealnie chrupiącej panierce, która doskonale komponuje się z sosem i dodatkami:
Ale wszystko przebiła kaczka. Ba, do tej pory twierdziłem, że najlepszą kaczka jaką jadłem była ta w kieleckiej Hanayi. Otóż drodzy państwo, Viet Street Food ją pokonał. Nie jadłem lepszej kaczki. Serio. Chrupiąca skórka, soczyste mięso i rewelacyjne przyprawy. Do tego kleisty ryż i sos. To był absolutny sztos i jedna z najlepszych potraw w moim życiu. Koniec.
Podsumowując: jeśli chcecie spróbować autentycznej wietnamskiej kuchni ulicznej w mistrzowskim wydaniu – rezerwujcie stolik w Viet Street Food Bistro. Bez rezerwacji macie marne szanse, by zjeść na miejscu. Można zamówić na wynos, ale moim zdaniem to nie to samo. Byli najgorętszym food truckiem sezonu, teraz moim zdaniem będą najgorętszą street foodową miejscówką. Właściwie to chyba już są. Polecam gorąco. P.S. Menu zmienia się dość często, a Diep zapowiada cotygodniową wymianę karty, więc warto trzymać rękę na pulsie, by spróbować wszystkiego.
Mateusz Suchecki:
Długo czekaliśmy na otwarcie ich stałego miejsca, po fenomenalnym sezonie food truckowym to było nieuniknione. Od oficjalnego otwarcia minęły zaledwie 2 tygodnie, a my byliśmy już tam dwa razy. Samo jedzenie było niesamowite i zgodne z oczekiwaniami, duet Bitos i Diep stanął na wysokości i serwuje jedzenie smaczne, świeże i autentyczne. Spróbowaliśmy jak zwykle większość pozycji z karty, które pokrótce Wam opiszę.
Zupa Pho: kwaśna, słodka i esencjonalna. Bardzo treściwa, na zdjęciu mała porcja, duża jest w stanie zaspokoić naprawdę spory głód, także weźcie to pod uwagę przy zamawianiu jeżeli chcecie skubnąć więcej.
Makaron smażony z kaczką. Porcje są ogromne i dobrze doprawione. W razie potrzeby można poprosić obsługę o miseczkę z sosem rybnym i chilli, które doskonale podkręcają smak. Kaczka delikatna i soczysta.
Tofu w domowym sosie. Klasyk, który pokochałem jeszcze w Pho14, a który mięsem nie jest, ale każdy chętnie jada. Chrupiące tofu w towarzystwie kilku warzyw i słodkiego sosu. Fajne danie na przystawkę do podzielenia ze znajomymi. Czasami lepsze niż orzeszki do piwa.
Klasyczne Banh Mi z pasztetem, z którego Viet jest znany w Polsce. Doskonałe, chrupiące i przepełnione dodatkami. To czołowa pozycja, której trzeba spróbować.
Makaron Bun z wołowiną to ogromna miska wypełniona klasycznymi składnikami, makaron, zioła, mięso i orzeszki ziemne. To klasyka podawana w prawdziwy niespotykany do tej pory sposób w Warszawie. Czekam niecierpliwie na wiosnę i grill w ogródku. Tak przygotowane mięso będzie doskonale pasować do tego dania.
Viet Street Food – Królowej Aldony 5/2 (wejście z tyłu od podwórka), Saska Kępa, 03-928 Warsaw